reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

Dziewczyny... czytam to wszystko i wyglada na to ze mnie czeka podobna przyszlosc jezeli chodz o Klaudie.. Ma dopieron 8..prawie 9 lat, ale zachowania ma podobne jak te panny... Przemyslane konbinacje ,jakby miala ze 14lat... tata jej wierzy we wszystko... albo slysze ONA TAKA JUZ JEST .. jeden dzien jest ciut lepiej to juz zapomona o konsekwencji... Odpowiedzialnosc najlepiej zwalic na mnie... a Klaudie ostatnio miala na polskim napisac kilka zdan na temat ''Za co kocham swoja mame?''napisala doslownie.... ZA PRZYJEMNOSCI.. to jej kilka zdan na ten temat. Od samego poczatku tak to czuje i widze ze jestem dla niej zlem koniecznym,ale przydaje sie kiedy cos trzeba kupic, kiedy dostaje slodycze, pozwolenia na rozne rzeczy,wyjazdy...itp.. caly czas mowie mojemu Jarkowi ze problemy jakie z nia mamy zwiazane sa z tym ze ona mnie nie akceptuje... napewno w jej glowie..odczuciach i nie wiem jaka to jeszcze okreslic---ona nie uwaza mnie za mame,chociaz tak sie zwraca do mnie.. jej mama jaka ona ma ..kiedy mowi,wspomina..to ta ktora nie zyje, mam wrazenie ze ona uwaza ze ja jestem przyczyna wszystkich nieszczesc jakie ja spotkaly i spotykaja.. Jarek caly czas utrzymuje ze to nie prawda (pewnie dlatego ze chcialby zeby bylo inaczej) a Klaudia potwierzdzila te swoje odczucia tym swoim jednym malym zdaniem. Slyszala czesc naszej rozmowy na ten temat, nie wiele z tego zrozumiala... tyle tylko ze napisala cos nie tak bo siedziala z godz przy biurku ,w koncu zajrzalam co ona tam robi tyle czasu.. zapytalal..odpowiedziala MYSLE CO MOZNA NAPISAC ZA CO KOCHAM MAME... dobra godz siedziala, dopisala jeszcze.. ZA WYCHOWANIE I ZA PSA.. juz nie komentowalam tego. Po tym za chwile przyszka ze szkoly Justynka,przyszla do mnie do pokoju i pytam.. Justys powiedz mi co ty bys napisala na takie zadanie z polskiego? a ona bez zastanowienia... ZA TO ZE MAMA MNIE KOCHA, ZA TO ZE GOTUJE DOBRE OBIADKI, ZE DBA O NAS, ZE MI POMAGA ZAWSZE,ZE NAM CZYTA,PRZYTULA I TAKE ROZNE RZECZY BYN NAPISALA.. a jest w zerowce dopiero... dzieci mowia to co mysla i taka jest roznica miedzy nimi...dla jednej jestem mama dla drugiej nie wiem kim...
a zalzy ci bardzo na tym zeby byc dla niej matka?tzn zeby ona ja w tobie widziala???
 
reklama
Slonko- ja wierzę że u was będzie inaczej. Na razie jest jak piszesz- Klaudia mówi do ciebie mamo, ale myśli macocho, może i traktuje jako zło konieczne, czyli myśli tylko o tym co dobrego będzie z tego dla niej, że Wy jesteście razem. Ale z czasem mam ndzieję nastąpi poprawa, wy tak długo nie mieszkacie razem(z tego co pamiętam) i najlepszym lekarstwem jest czas, wkońcu Ciebie zaakceptuje- jako drugą mamę, bo przecież tą pierwszą kochała i kojarzą się z nią jej czasy kiedy była malutka, nic nie robiła tylko się bawiła, była tylko przytulana i budziła każdym zachowaniem zachwyt rodziców( bo tak przecież jest z małymi dziećmi). Najlepsze efekty przyniosłoby wspólne działanie wobec niej z ojcem, szkoda że on tak to bagatelizuje. No ale tak czy inaczej na głowę sobie nie możesz dawać wchodzić- Klaudia musi coś pomagać i szanować Ciebie( nawet na siłę). Z czasem przyzwyczaji się i dostosuje. Jeśli chcesz żeby naprawdę ciebie pokochała, to musisz być cierpliwa, oprócz wymagań potrzebne są rozmowy i czułość dla niej( wiem, że tak robisz, że nie jesteś w stosunku do niej zimna). Jak chciałaś się wyprowadzić to płakała i prosiła żebyś została, więc chyba coś tam jednak do ciebie czuje.

A u Słonka to tragedia- tam to tylko dyscyplina jest potrzebna i to od ojca, bo szkoda Slonko na te dziewuchy!
 
Witam was kochane….. Nie wiem czy dobrze się stało, ale bomba emocji wybuchła z podwojoną siłą. Wróciłam wczoraj po 20 do domu. Mąż wie, że jeśli nie dzwonię ( a zawsze jestem prosto po pracy i czekam z obiadem) i nie ma mnie tak długo, to coś jest nie tak. Wchodzę do domu, a on mnie pyta …. Gdzie moje Słonko było tak długo, na co ja że na dworcu po bilet …. Konsternacja ! …… wyjeżdżam żeby załatwić sporawe i przemyśleć czy chcę dalej brnąć w ten chory układ ….. Pytał gdzie jadę , na co a ,ze to nie jego sprawa, na co on, że właśnie jego , bo jestem jego żoną…. Oczywiście ja zaraz reagowałam na to i w odzewie… że szkoda, że ja tego nie czuję choćby z powodu braku szacunku ze strony jego dzieci. Ż to co się tutaj dzieje jest tylko i wyłącznie jego winą , bo niczego takiego od nich nie wymaga. ( szacunku do mnie jako jego żony) Oczywiście mąż na początku z uśmiechem próbował mnie zbić z tropu udając, że nie bardzo wie o co mi chodzi. Jednak kiedy zobaczył jak pakuje torbę na wyjazd … OPRZYTOMNIAŁ. Nigdy dotąd nie kłóciliśmy się aż tak, żeby treść słyszana była w całym domu, zwykle w takich momentach zamykaliśmy drzwi i to tak naprawdę były dyskusje w miarę stonowane. Wczoraj było inaczej. Jestem na skraju wytrzymałości nerwowej, więc w momencie kiedy ja pakowałam rzeczy, a mąż wysypywał te rzeczy i chował kolejne i kolejne torby które ja wyciągałam do spakowania. Zaczęła się kłótnia i już nie było cicho. Nie obchodziło mnie to co słyszą, a usłyszały wszystko !!!!

Mąż też dostał za swoje, że zamiast wychowywać HODUJE Królewny!! Że wstydzę , się chociaz to nie ja powinnam się wstydzić, że ja nie mam prawnych obowiązków w stosunku do nich, i jeśli coś daję , czy robię , to jest to z czystej mojej dobrej woli, że nie będę tyrać na darmozjada lenia śmierdzącego i pasożyta, który za grosz nie ma szacunku do mnie. Że jeśli jest taka bohaterka, czemu nie zacznie życ za swoje, tylko zeruje na wszystkich. Że jest leniem śmierdzącym który nie ma wstydu i ambicji, ze od dziś nie płacę rachunków dopóki gwiazda nie zacznie dokładać do opłat. Że nie zyczę sobie dopóki tu mieszkam, aby moje rzeczy ( bielizna ) dostawała nóg, bo taka święta krowa która uprawia sex nie może sobie własnych majtek uprać i że wyprowadzając się z stąd, nie zostawię tu podartej szmaty kupionej do tego domu.

Nie wiem, może przesadziłam , ale powiedziałam prawdę, a raczej ja wykrzyczałam - jakiś szał mnie opętał. Syn próbował mnie uspokoić mówiąc przy męzu …. Mamo ja doskonale to wiem ,ze ty już tego nie możesz wytrzymać…. Mąż był blady…

Gwiazda siedziała w pokoju i słuchała – światło zgasło, ale nie spały bo za duzo się działo i przecież na ich temat. W każdym razie, ja dalej stoję przy swoim , nie puścił mnie wczoraj kiedy był, pojadę dzisiaj , kiedy go nie ma….. , a on będzie miał czas się zastanowić i porozmawiać ze swoimi dziećmi.
Rano wychodziliśmy razem, mąż wszedł do ich pokoju i powiedział młodszej żeby przekazała jak wróci starsza, że jak wróci z pracy to chce ją widzieć w domu, bo będzie z nią rozmawiał i dodał, że zgadza się z tym co wczoraj powiedziałam ( wykrzyczałam ) w 1001 %

Dodałam do tego, że jedna artystka ze spalonego teatru, nie może terroryzowac całego domu, a on ( mąż ) jest Ojcem, i dopóki pracuje na ten dom, to on w nim rządzi , a nie gwiazdy !!!
 
Słonko dobrze zrobiłaś......:tak:
Trzymam kciuki z Ciebie i Twoją rodzinę, :tak:a teraz jedź i dpocznij od tego "bajzlu". I tak jestem pełna podziwu, że do tej pory nie zrobiłaś awantury i nie pozabijałaś smarkul
I nie wiem jak można nosić czyjąś bieliznę:confused::baffled:
 
ludi.... ja chyba juz stracilam nadzieje na to ze jest mozliwe to ze moge byc matka dla Klaudii.... nie wiem czy przechodze jakis etap ,czy zaczynam sobie to odpuszczac.. Ostatnio nie rozmawiam prawie z nia... odsunelam ja na bok.. musze zebrac sily... Mam tez drugie dziecko i nie chce zeby cierpialo z tego powodu co dzieje sie w domu.. JAK DAWAC MILOSC ,OKAZYWAC TO DZIECKU KTORE TEGO NIE CHCE,TYLKO TO WYKORZYSTUJE MA WSZELKIE SPOSOBY.... pogubilam sie juz..sytuacja mnie przerasta..
 
Slonko... masz duzo sily,twojemu mezowi zalezy na tobie bardzo a faceci jak nie poczuja na swojej skorze to bagatelizuja problem,albo odsuwaja na bok bo trudnosci nie sa przyjemne.... Ja od swojego Jarka nie raz slysze CZY NIE MOZEMY ZYC NORMALNIE? w tym zdaniu zawiera sie to,ze mam sie nie denerwowac, odpuscic dziecku bo jest taka... jest trudna... i tak to juz dlugo trwa ze sa klotnie,a chcialo by sie spokoju...Ja pytam jak mozna olac to co sie z nia dzieje i udawac ze jest ok??? to sa faceci... A tobie wspolczuje szczerze...
 
Witam was kochane….. Nie wiem czy dobrze się stało, ale bomba emocji wybuchła z podwojoną siłą. Wróciłam wczoraj po 20 do domu. Mąż wie, że jeśli nie dzwonię ( a zawsze jestem prosto po pracy i czekam z obiadem) i nie ma mnie tak długo, to coś jest nie tak. Wchodzę do domu, a on mnie pyta …. Gdzie moje Słonko było tak długo, na co ja że na dworcu po bilet …. Konsternacja ! …… wyjeżdżam żeby załatwić sporawe i przemyśleć czy chcę dalej brnąć w ten chory układ ….. Pytał gdzie jadę , na co a ,ze to nie jego sprawa, na co on, że właśnie jego , bo jestem jego żoną…. Oczywiście ja zaraz reagowałam na to i w odzewie… że szkoda, że ja tego nie czuję choćby z powodu braku szacunku ze strony jego dzieci. Ż to co się tutaj dzieje jest tylko i wyłącznie jego winą , bo niczego takiego od nich nie wymaga. ( szacunku do mnie jako jego żony) Oczywiście mąż na początku z uśmiechem próbował mnie zbić z tropu udając, że nie bardzo wie o co mi chodzi. Jednak kiedy zobaczył jak pakuje torbę na wyjazd … OPRZYTOMNIAŁ. Nigdy dotąd nie kłóciliśmy się aż tak, żeby treść słyszana była w całym domu, zwykle w takich momentach zamykaliśmy drzwi i to tak naprawdę były dyskusje w miarę stonowane. Wczoraj było inaczej. Jestem na skraju wytrzymałości nerwowej, więc w momencie kiedy ja pakowałam rzeczy, a mąż wysypywał te rzeczy i chował kolejne i kolejne torby które ja wyciągałam do spakowania. Zaczęła się kłótnia i już nie było cicho. Nie obchodziło mnie to co słyszą, a usłyszały wszystko !!!!

Mąż też dostał za swoje, że zamiast wychowywać HODUJE Królewny!! Że wstydzę , się chociaz to nie ja powinnam się wstydzić, że ja nie mam prawnych obowiązków w stosunku do nich, i jeśli coś daję , czy robię , to jest to z czystej mojej dobrej woli, że nie będę tyrać na darmozjada lenia śmierdzącego i pasożyta, który za grosz nie ma szacunku do mnie. Że jeśli jest taka bohaterka, czemu nie zacznie życ za swoje, tylko zeruje na wszystkich. Że jest leniem śmierdzącym który nie ma wstydu i ambicji, ze od dziś nie płacę rachunków dopóki gwiazda nie zacznie dokładać do opłat. Że nie zyczę sobie dopóki tu mieszkam, aby moje rzeczy ( bielizna ) dostawała nóg, bo taka święta krowa która uprawia sex nie może sobie własnych majtek uprać i że wyprowadzając się z stąd, nie zostawię tu podartej szmaty kupionej do tego domu.

Nie wiem, może przesadziłam , ale powiedziałam prawdę, a raczej ja wykrzyczałam - jakiś szał mnie opętał. Syn próbował mnie uspokoić mówiąc przy męzu …. Mamo ja doskonale to wiem ,ze ty już tego nie możesz wytrzymać…. Mąż był blady…

Gwiazda siedziała w pokoju i słuchała – światło zgasło, ale nie spały bo za duzo się działo i przecież na ich temat. W każdym razie, ja dalej stoję przy swoim , nie puścił mnie wczoraj kiedy był, pojadę dzisiaj , kiedy go nie ma….. , a on będzie miał czas się zastanowić i porozmawiać ze swoimi dziećmi.
Rano wychodziliśmy razem, mąż wszedł do ich pokoju i powiedział młodszej żeby przekazała jak wróci starsza, że jak wróci z pracy to chce ją widzieć w domu, bo będzie z nią rozmawiał i dodał, że zgadza się z tym co wczoraj powiedziałam ( wykrzyczałam ) w 1001 %

Dodałam do tego, że jedna artystka ze spalonego teatru, nie może terroryzowac całego domu, a on ( mąż ) jest Ojcem, i dopóki pracuje na ten dom, to on w nim rządzi , a nie gwiazdy !!!
Slonko brawooooooooooooooooooo no nareszcie,tlumienie w sobie zlych emocji nic nie zmienia ,powiedzialas mu co ccie boli kochana teraz jego kolej niech pokaze ze jest mezczyzna i ojcem ,bo jak dotad to ty dlaa nich bylas ojcem matka ,,musisz jasne zasady ustalic,szafki na klucz,kasy dla pasoztyta zero,ja cie przepraszam ze to pisze ale nie waz sie je sobie zjednywac i niczym przekupywac/zwlaszcza mlodszej/ja tez to na poczatku robilam ,musisz byc ta zła i twarda tylko wtedy cie zaczna szanowac,ze mna tak wlasnie bylo,ja k dawalam i przymykalam oczy to traktowaly mnie jak kolezanke i w dodatku glupia i o zadnym szacunku mowy nie bylo,one musza zobaczyc ze ty stoisz szczebel wyzej WyZEJ od nich dystans i konsekwencja ,to ty jestes wazna,,to twoje zycie ,i one sie maja dostosowac,bo to one sa na waszym utrzymaniu nie odwrotnie ,zycze konsekwencji kochana i pozdrawiam cie mocno
 
ludi.... ja chyba juz stracilam nadzieje na to ze jest mozliwe to ze moge byc matka dla Klaudii.... nie wiem czy przechodze jakis etap ,czy zaczynam sobie to odpuszczac.. Ostatnio nie rozmawiam prawie z nia... odsunelam ja na bok.. musze zebrac sily... Mam tez drugie dziecko i nie chce zeby cierpialo z tego powodu co dzieje sie w domu.. JAK DAWAC MILOSC ,OKAZYWAC TO DZIECKU KTORE TEGO NIE CHCE,TYLKO TO WYKORZYSTUJE MA WSZELKIE SPOSOBY.... pogubilam sie juz..sytuacja mnie przerasta..
wiesz ja ci dam rade ,ale taka jakiej sie pewnie nie spodziewalas,,,przestan sie starac kochana,po prostu przestan,zyj normalnie ,zadnej nie wyrozniaj ,po prostu traktuj obie zwyczzajnie,przestan sie skupiac na corce swojego meza,jest jaka jest ,zapewniam cie ze ona widzi twoje starania,zmagania z soba ,icos mi sie zdaje ze gra na twoich uczuciach,zapewniam cie za dzieci w jej wieku tez to potrafia/mialam to na swoim przykladzie z mlodsz pasierbica,ktora majac 7 jeszcze lat usilowala mna manipulowac,/ja bardzo duzo przeszlam w zyciu ,bardzo i wiele widzialm ,dlatego prosze cie staraj sie dla wlasnego i jej dobra jak najmniej o niej myslec i sie nia zajmowac,ona to szybko zauwazy i zacznie przyciagac twoja uwage w inny sposob,moze nie krnabrnoscia ,moze czyms innym ,po prostu przestan sie nia tak ii tyle zajmowac i okazywac jej tyle uwagi,zobaczysz ze zadziala,ona widzi ze sie na niej skupiasz i manipuluje,daj se na luz,nie uczy sie ????a kto powiedzial ze wszysccy musimy skoncczyc studia,skonczy zawodowke,szybciej pojdzie do pracy,nic negatywnego w tym nie widze,jest mniej zdolmna ,moze leniwa,nie uszczesliwiaj nikogo na sile moja droga,przydaloby ci sie wiecej egoizmu pozdrawiam serdecznie
 
ludi.... ja chyba juz stracilam nadzieje na to ze jest mozliwe to ze moge byc matka dla Klaudii.... nie wiem czy przechodze jakis etap ,czy zaczynam sobie to odpuszczac.. Ostatnio nie rozmawiam prawie z nia... odsunelam ja na bok.. musze zebrac sily... Mam tez drugie dziecko i nie chce zeby cierpialo z tego powodu co dzieje sie w domu.. JAK DAWAC MILOSC ,OKAZYWAC TO DZIECKU KTORE TEGO NIE CHCE,TYLKO TO WYKORZYSTUJE MA WSZELKIE SPOSOBY.... pogubilam sie juz..sytuacja mnie przerasta..


Rybko..
Więcej można wybaczyć dziecku które ma 9 lat, niz akceptować i pobłażać
18 – latce. Myślę, że prędzej zniechęcić może do siebie taka panna niż
głupiutkie jeszcze dziecko.
Gdy byłam w wieku Twojej Klaudii, moja siostra miała 7 lat.i wiadomo miała więcej przywileji z racji wieku i tego, ze jest młodsza. Pamiętam, że buntowałam się tak samo jak Klaudia - byłam zimna i obojętna. Nigdy nie dałam posadzić się na kolana, a o przytulaniu nie było nawet mowy. Z perspektywy czasu wiem, że dzieci kochają bezwarunkowo i wcale nie muszą to być ich rodzice biologiczni. Ja kochałam tak dziadka i ciocię – siostrę mojego ojczyma. Każde wakacje spędzałam na wsi z nimi i to oni byli dla mnie najważniejsi, dlaczego ? Dlatego, że nie okazywali mi różnicy między mną a moją siostrą , której nienawidziłam za to, ze rodzice traktowali ją jak świętą ( ich z resztą tez ). Kiedy siostra coś zrobiła żle, zaraz skarżyła, ze to ja… oczywiście nikt nie pytał mnie jak było, bo ona zalewała się łzami , a ja jako ta starsza, musiałam zawsze ustąpić i ponieść konsekwencje. Z dziećmi tak jest, młodsze szybko wyczuwają słabość rodziców i wykorzystują bezwzględnie. A mi wtedy potrzebne było ich zaufanie, szansa na obronę - nie tylko krytyka ,że jestem zła, bo tak powiedziała moja siostra.

Dlatego Rybko Ne trać nadziei, Nie myśl, że Klaudia cię nie akceptuje i nie kocha. Ona potrzebuje twojej miłości i wiary w nią. Jeśli przytulasz jedną , przytulaj i drugą jednocześnie. Ona musi czuć, że tak samo jak Justynka, tak ona tez jest dla Ciebie najważniejsza. Staraj się, aby Klaudia mówiła o swoich emocjach i okazuj jej zrozumienie. Pokaż jej, że starsze dziecko ma nie tylko obowiązki, ale tez prawa np. na obronę.

Nie wiem , czy przykłady związane z relacjami dziewczynek miały miejsce tak jak moje z moją siostra, ale chyba rozumiesz o co mi chodzi .


Pozdrawiam
Słonko
 
reklama
Ludi... ja to odkrylam niedawno ze kiedy twardo trzymam sie zasad, dzialam konsekwentnie... nie uginam sie to Klaudia (po prawie2mies) zaczyna odpuszczac... walczy ze mna na swoj sposob... ostatnio wlasnie cos sie zmienia, tak jakby czuje ze taka jej postawa nie jest skuteczna... ale czy tak mozna podchodzic do dziecka 9letniego? jasno mowie i pokazuje jej jakich zasad nikt nie moze lamac w naszm domu--ona tez!i jakie sa konsekwencje .. jednoczesnie staram sie jak najprosciej nakierowc ja w dobrym kierunku... pokazujac jakie sa korzysci, co jest bobrego a za taki ruch nagradzam ja i podkreslam to co dobrego zrobila i co zauwarzylam.. To naprawde robota, praktycznie to robie sila bo Klaudia nie na ochoty na zmiany i dostosowanie... ale !!! chyba cos zaczyna ruszac w dobrym kierunku.... nie wiem sama
 
Do góry