Veronika_k
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Październik 2016
- Postów
- 5 024
Emol ja nie pisałam co jest tylko wczoraj,że mąż na Julie się wyrzywa z matma! Mój mąż ogólnie jest trudnym człowiekiem,wykonuje też trudny zawód. Ale ja mam też swoje zdanie,które chce w życie wcielić! Jak chce coś powiedzieć to albo nie da mi do końca albo zawsze się jakoś wykręci,że ja stopuje i racja po jego stronie. Dziś dostałam takiego kryzysu,że uwierzcie chciałam wziąść 3 ibu po 800 mq,zeby...coś tam w środku się porobiło a później coś ze sobą. Julie wysłałam do teściów a Leona położyłam spać. Napisałam list i wysłałam mu zdjęcie koperty. Na początku nie zczaił co to. Myślał, że było w skrzynce do niego zaadresowane. List napisałam z tego względu,iż nigdy nie chciał mnie do końca wysłuchać,nigdy nie rozumiał,że nie ma racji,że postępuje źle,że mnie rani. Odowłałam położną bo miała dziś przyjść na kręgosłup plastry kinetyczne przykleić. Mąż wydzwanianiał po 1000 razy a ja raz tylko odebrałam i mu powiedziałam,że Leon śpi a Julki nie ma i żeby nie dzwonił. Wtedy zapaliła mu się lampka i zaczaił co to za list! Za 10 minut był już w domu. Niby porozmawiać ale co sie okazało tylko z prestensjami jaka to ja zła matka,że źle postępuje itp. Dałam mu list i poszłam po Szyma z przedszkola odebrać. Przyszłam,czytał jeszcze ale już miał łzy w oczach. Mówi mi,że napisane w czasie przeszłym więc wszystko już przekreśliłam. Mówię przeczytaj proszę do końca to będziesz wiedział dlaczego w czasie przeszłym. I dziewczyny jak już skończył to zaczął beczeć jak małe dziecko! Podszedł do mnie uklęknął i pyta czy na prawdę jest takim dupkiem? To ja mu odpowiedziałam,że musiałam list napisać,żeby wszystko zrozumiał bo nigdy nie chciał mnie do końca wysłuchać. Mam nadzieję,że na prawdę zrozumiał i przemyśli wszystko jeszcze raz. Jeszcze porozmawialiśmy,powiedziałam mu,że ja też nie lepsza jestem,może i egoistyczna ale też powiedziałam co on powinien w sobie zmienić,przede wszystkim okazywać tyle miłości Julii i Szymowi co Leonowi! List napisałam na 4 strony a4 więc nie mało tego było! I dziewczyny nie musiałam się zastanawiać co ja mam pisać. Poprostu wzięłam kartki i długopis i ręka sama pisała! I nawet jakiegoś olśnienia dostałam z niemieckim. Jak już musiał jechać do przychodni to Szym bawił się na dworzu. Wzięłam Leona i zeszłam na dół go nasmarować kremem bo u nas 40 stopni. Jak zawsze na pożegnanie był tylko całus i do wieczora tak dziś mega przytulas i Szym stał przy nas i też go objął co nigdy tego nie robił. Dlatego myślę,że coś chyba w nim pękło. Nie mówię,że ma byc zawsze pięknie i kolorowo bo tak się nie da! Oby dwoje potrafią nie źle człowieka wkur...Leon też ma swoje dni. Ale mam nadzieję,że będzie już lepiej.