reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wahania - czy próbować zachodzić w ciążę po poronieniu

Kochana wszystko się jeszcze ułoży. Masz rację odpocznij od starań. Teraz czas poświęć sobie i rodzinie. Nowy rok na pewno będzie lepszy ❤


Musze dojść do równowagi.
Dziekuje :-)
Zostane tu z Wami.
Bo zaraz zobaczę pozytywne rozwiązania a to tak motywuje :-)
Przyszły rok bedzie wyjątkowy ;-)
 
reklama
U nas teraz jedna Dziewczyna na sali w 1 ciąży. Była od soboty. Ciąża zatrzymała się na 10 tygodniu więc wysoko dość.
Dali Jej 4 tabletki i nic. Lekarz rano te 4 jak włożył tak wyjął. Później dostała w niedziele po 2 rano i wieczorem a w poniedzialek na zabieg bo ani drgnęło :/
Była biedna przerażona.
To jest chyba kwestia jakieś odporności na te leki...
Ta dziewczyna, która leżała ze mną, za pierwszym poronieniem miała podanych 12 czy 14 tabletek (już dokładnie nie pamiętam) i dopiero ruszyło. Za drugim poronieniem dostała w nocy tylko bóli, a już była chyba drugą dobę w szpitalu i po 8 tabletkach. Natomiast pamiętam jak mi opowiadała, że pierwsza ciąża u niej u niej zakończyła się poronieniem samoistnym na wczesnym etapie, następnie miała dwie zdrowe zupełnie ciąże i ma teraz dwie córeczki, dwie kolejne ciąże poronienie zatrzymane też w I trymestrze. Porobiła wszystkie badania i zarówno ona jak i jej mąż całkowicie zdrowi.
Myślę, że wiekiem nie masz co się przejmować, bo teraz kobiety są dostosowane do późniejszego macierzyństwa, a medycyna jest bardzo rozwinięta.
Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale już kiedyś wspominałam na tym forum, na którymś z wątków, że (historia życia, żadnych fake news'ów) siostra mojego taty została posądzona o niepłodność całkowitą ze strony swojego pierwszego męża, bo przez całe narzeczeństwo i później lata po ślubie starali się o dziecko i nic. Kobieta ponoć była zniszczona psychicznie. Doszło do rozwodu ze względu na brak potomstwa. Ciotka poznała innego faceta, nie bawiła się już w żadne śluby ani nic i w wieku 41 lat zaszła w pierwszą (!) ciążę, którą donosiła bez problemów i urodziła zdrowego syna.
Ja mam skończone 35 lat i to też moja pierwsza ciąża nie licząc dwóch poprzednich poronień, a badania, które robiliśmy nie wykazały jakiś szczególnych anomalii ze strony naszych organizmów.
Czasem zaczynam się nawet zastanawiać, czy lekarze mówiąc o poronieniach, "że tak czasem bywa", "tak się zdarza" nie mają jakieś racji... Oczywiście nas to w jakiś sposób oburza, przejmujemy się tym, bo dopóki same nie przeżyjemy poronienia, nie zaczniemy zgłębiać tematu, to żadna z nas nie zdaje sobie sprawy jak częstym zjawiskiem jest poronienie (bardzo często nawet całkowicie nieświadomie je przeżywamy)....

Natomiast jak czytam Twoje posty, to wydajesz się być super silną babką, która racjonalnie i rozsądnie podchodzi do życia :) I tak trzymaj! Mam nadzieję, że również tak sama ze sobą się czujesz :)
Byłam w poniedziałek na Żelaznej na kontroli i myślałam o Tobie czy już jesteś "po" czy jeszcze Cię trzymają na oddziale. Ale w każdym razie starałam się przesyłać pozytywne wibracje :*
 
U nas w szpitalu z kolei mam wrażenie, że najpierw tabletki a i tak potem zabieg. Chyba, żeby mieć pewność, że wszystko wyszło. Dwa razy tak miałam 😏.
W sumie trochę się nie dziwię, bo też pozostawienie jakiś elementów, które nie wyczyściły się do końca i wypuszczenie pacjentki do domu, obarcza odpowiedzialnością szpital za ew powikłania.
A po tabletkach zabieg jest o wiele "łagodniejszy".
Ja w każdym razie cieszę się, że się obyło bez zabiegu u mnie, bo raczej jestem z tych strachliwych jeśli chodzi o jakąś ingerencję w moje ciało. Szczególnie poza moją świadomością.
Teraz też stoimy przed wizją CC, bo jak Mały będzie rósł tak dalej to lekarz powiedział, że nie da najmniejszej możliwości, żebym męczyła się ja i dziecko. Ponadto kolejna kwestia jest taka, że Mały bryka głową do góry, ew przesunie się odrobinę w poprzek brzucha, ale nie chce ułożyć się główką w dół. Więc na razie jesteśmy w pozycji miednicowej, a już powoli powinien się obracać. Dam mu jeszcze 3 tyg, do końca miesiąca i będziemy decydować :D
 
W sumie trochę się nie dziwię, bo też pozostawienie jakiś elementów, które nie wyczyściły się do końca i wypuszczenie pacjentki do domu, obarcza odpowiedzialnością szpital za ew powikłania.
A po tabletkach zabieg jest o wiele "łagodniejszy".
Ja w każdym razie cieszę się, że się obyło bez zabiegu u mnie, bo raczej jestem z tych strachliwych jeśli chodzi o jakąś ingerencję w moje ciało. Szczególnie poza moją świadomością.
Teraz też stoimy przed wizją CC, bo jak Mały będzie rósł tak dalej to lekarz powiedział, że nie da najmniejszej możliwości, żebym męczyła się ja i dziecko. Ponadto kolejna kwestia jest taka, że Mały bryka głową do góry, ew przesunie się odrobinę w poprzek brzucha, ale nie chce ułożyć się główką w dół. Więc na razie jesteśmy w pozycji miednicowej, a już powoli powinien się obracać. Dam mu jeszcze 3 tyg, do końca miesiąca i będziemy decydować :D
Cesarka nie jest taka straszna. Ja miałam cesarkę. Urodziłam 10 dni po terminie. Miałam wywoływany poród i nie wspominam tego dobrze. Miałam bóle, ale rozwarcie marnie szło aż dziecku tętno spadało i zrobili cesarkę. Najgorsze było wstać po, jak już się w miarę rozchodziło, to było ok. Nie chciałabym na pewno mieć znów wywoływanego porodu. Teraz mam ponoć wybór jaki chcę poród, bo miałam już cesarkę, mam też problem z ciśnieniem ocznym. Na razie się zastanawiam, ale myślę nad cesarką.
 
Cesarka nie jest taka straszna. Ja miałam cesarkę. Urodziłam 10 dni po terminie. Miałam wywoływany poród i nie wspominam tego dobrze. Miałam bóle, ale rozwarcie marnie szło aż dziecku tętno spadało i zrobili cesarkę. Najgorsze było wstać po, jak już się w miarę rozchodziło, to było ok. Nie chciałabym na pewno mieć znów wywoływanego porodu. Teraz mam ponoć wybór jaki chcę poród, bo miałam już cesarkę, mam też problem z ciśnieniem ocznym. Na razie się zastanawiam, ale myślę nad cesarką.
O wywoływaniu porodu słyszałam... Szwagierka miała i mówi, że bolało wówczas o wiele bardziej niż jak zaczęła już rodzić. Zamontowali jej "tam" w środku jakieś ciężarki i miała z tym chodzić po korytarzu. Mówiła, że aż wymiotowała z bólu, i do tego oczywiście kroplówka na wywołanie. Nie wiem czy aj chce przeżywać takie atrakcje :p
 
O wywoływaniu porodu słyszałam... Szwagierka miała i mówi, że bolało wówczas o wiele bardziej niż jak zaczęła już rodzić. Zamontowali jej "tam" w środku jakieś ciężarki i miała z tym chodzić po korytarzu. Mówiła, że aż wymiotowała z bólu, i do tego oczywiście kroplówka na wywołanie. Nie wiem czy aj chce przeżywać takie atrakcje :p
Ja najpierw miałam cewnik foleja, chyba tak to się nazywało 😁, to właśnie wisi między nogami. Coś tam pomogło i potem kroplówki z oksytocyną, która najpierw średnio działały. Potem miałam przebity pęcherz płodowy i znów kroplówki. Rozwarcie szło powoli. Chyba doszło do 5-6cm. Do tego cały czas się jest podpiętym pod ktg. Co chwilę te łapy wkładali, żeby sprawdzić, jeszcze była ucząca się aż mały miał chyba od tego guza na główce. Aż w końcu tętno spadało i wzięli na cesarkę. Obok dziewczyna też strasznie się męczyła, tak ją męczyli, ona właśnie też wymiotowała strasznie, błagała o cesarkę. W końcu ją wzięli, ale dość długo ją trzymali.
 
U nas w szpitalu z kolei mam wrażenie, że najpierw tabletki a i tak potem zabieg. Chyba, żeby mieć pewność, że wszystko wyszło. Dwa razy tak miałam 😏.

A w którym szpitalu byłaś? Bo mi na Unii mi powiedzieli, że jeśli tabletki to od razu zostaje w szpitalu na kilka dni bo nie wiadomo jak organizm zareaguje a że czasy korony to ja od razu wybrałam zabieg. I wtedy przed zabiegiem nie dostałam.
 
A w którym szpitalu byłaś? Bo mi na Unii mi powiedzieli, że jeśli tabletki to od razu zostaje w szpitalu na kilka dni bo nie wiadomo jak organizm zareaguje a że czasy korony to ja od razu wybrałam zabieg. I wtedy przed zabiegiem nie dostałam.
W Policach. Mi powiedzieli, że lepiej próba tabletkami a potem ewentualnie zabieg. Mi na pewno wypadł pęcherzyk, bo go widziałam, ale na USG wieczorem i rano twierdzili, że coś jeszcze jest i konieczny jest zabieg.
 
W Policach. Mi powiedzieli, że lepiej próba tabletkami a potem ewentualnie zabieg. Mi na pewno wypadł pęcherzyk, bo go widziałam, ale na USG wieczorem i rano twierdzili, że coś jeszcze jest i konieczny jest zabieg.

No moja bratowa miała na Pomorzanach to najpierw tabletki a potem zabieg bo niby tabletki miały zmiękczyć szyjkę. Więc co szpital to też chyba inaczej.
 
reklama
No moja bratowa miała na Pomorzanach to najpierw tabletki a potem zabieg bo niby tabletki miały zmiękczyć szyjkę. Więc co szpital to też chyba inaczej.
Tak, też mi mówili, że zabieg jest mniej inwazyjny po tabletkach. Szyjka już wtedy jest otwarta i nie ma takiej ingerencji a jest też szansa, że wszystko się oczyści.
 
Do góry