reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wahania - czy próbować zachodzić w ciążę po poronieniu

[...] Jeśli pomaga Ci muzyka, ja słucham ostatnio Grace Vanderwaal. Młodziutka dziewczyna, występowała w któreś edycji amerykańskiego America got talent :) Ci za dziewczyna ma głos ;)
Mi muzyka nigdy nie pomagała, cisza i wówczas się uspokajałam
Ten rok jest w ogóle jakiś taki „z dupy” za przeproszeniem... Ja nie zaczęłam tez dobrze. Mam chociaż nadzieje, ze dobrze się skończy :)
U mnie wszystko dobrze, czekamy sobie powoli na „ten dzień”, który zbliża się wielkimi krokami nieubłaganie, podglądamy Małego na usg. Oby tak dalej...

Ja ostatnio ciągle słucham ZAZ - Demain c'est toi, znacie? :)
Podpinam się pod stwierdzenie o beznadziejności roku. Jest okropny również dla mnie.....
Który już Ci biegnie tydzień ciąży?

U nas w szpitalu z kolei mam wrażenie, że najpierw tabletki a i tak potem zabieg. Chyba, żeby mieć pewność, że wszystko wyszło. Dwa razy tak miałam 😏.

U mnie też zaczynają od tabletek, a potem ewentualnie zabieg.
Mnie się udało skończyć z tabletkami, ale potem długo się stresowałam bo beta mi powoli spadała.
 
reklama
Ja ostatnio ciągle słucham ZAZ - Demain c'est toi, znacie? :)
Podpinam się pod stwierdzenie o beznadziejności roku. Jest okropny również dla mnie.....
Który już Ci biegnie tydzień ciąży?



U mnie też zaczynają od tabletek, a potem ewentualnie zabieg.
Mnie się udało skończyć z tabletkami, ale potem długo się stresowałam bo beta mi powoli spadała.

O tak, u mnie też najgorszy rok chyba w życiu jak narazie. Masakra.
 
Tym razem szybko poszło i niewiele co krwawie.
Zostały mi tylko większe piersi i jeszcze lekko bolą a tak to w ok.
Z tych fizycznych objawów.
Więc o tyle dobrze :-)

Nie wiem co będzie. Ale bez . Tym razem pełnej diagnostyki łącznie w różnych fazach cyklu nie podchodzę do starań i sexu bez zabezpieczenia.
Szybko zachodzę w ciążę. Co jest znakiem niby, że organizm jest gotowy. Ale coś jest nie tak i zamierzam sprawdzić te 4 kartki zleconych badań co.

Mnie tylko martwi mój wiek i to, że nawet z lekami i poszerzone diagnostyką u mnie to juz może byc starość bo ileś procent komorek w tym wieku jest już wadliwych . Niezdolnych do dania życia.

Przy każdej Twojej wypowiedzi bije od Ciebie mega spokój i siła 🥰 Naprawdę podziwiam Cię za takie podejście do życia 👍
Trzymam kciuki za wykonanie wszystkich badań. Najważniejsze, żebyś poczuła spokój wewnętrzny.
Myśląc racjonalnie - tak, też sądzę, że im kobieta starsza tym mniej ma zdrowych, gotowych do zapłodnienia komórek. Tyle, że na wiek człowieka nie składa sie jego metryka, ale stan zdrowia, styl życia, kondycja, psychika, doświadczenia.... Wierzę, że skoro Ty jesteś młoda duchem to i właściwych komórek jest u Ciebie pod dostatkiem 🍀
 
Musze dojść do równowagi.
Dziekuje :-)
Zostane tu z Wami.
Bo zaraz zobaczę pozytywne rozwiązania a to tak motywuje :-)
Przyszły rok bedzie wyjątkowy ;-)

Jesteś niesamowita ❤

W sumie trochę się nie dziwię, bo też pozostawienie jakiś elementów, które nie wyczyściły się do końca i wypuszczenie pacjentki do domu, obarcza odpowiedzialnością szpital za ew powikłania.
A po tabletkach zabieg jest o wiele "łagodniejszy".
Ja w każdym razie cieszę się, że się obyło bez zabiegu u mnie, bo raczej jestem z tych strachliwych jeśli chodzi o jakąś ingerencję w moje ciało. Szczególnie poza moją świadomością.
Teraz też stoimy przed wizją CC, bo jak Mały będzie rósł tak dalej to lekarz powiedział, że nie da najmniejszej możliwości, żebym męczyła się ja i dziecko. Ponadto kolejna kwestia jest taka, że Mały bryka głową do góry, ew przesunie się odrobinę w poprzek brzucha, ale nie chce ułożyć się główką w dół. Więc na razie jesteśmy w pozycji miednicowej, a już powoli powinien się obracać. Dam mu jeszcze 3 tyg, do końca miesiąca i będziemy decydować :D

Rozumiem, że wolałabyś rodzić naturalnie? Jeśli tak to na spokojnie, młody ma jeszcze czas, żeby fiknąć koziołka :)

Cesarka nie jest taka straszna. Ja miałam cesarkę. Urodziłam 10 dni po terminie. Miałam wywoływany poród i nie wspominam tego dobrze. Miałam bóle, ale rozwarcie marnie szło aż dziecku tętno spadało i zrobili cesarkę. Najgorsze było wstać po, jak już się w miarę rozchodziło, to było ok. Nie chciałabym na pewno mieć znów wywoływanego porodu. Teraz mam ponoć wybór jaki chcę poród, bo miałam już cesarkę, mam też problem z ciśnieniem ocznym. Na razie się zastanawiam, ale myślę nad cesarką.

Miałam podobnie.....Termin miałam na 02/06 a urodziłam 10-tego. Najpierw oksytocyna na wywołanie, 18 godzin męki podczas porodu sn (dzięki Bogu mąż mnie nie opuszczał na krok przez cały ten czas), i na samym końcu przy 10cm rozwarcia zanik tętna u syna.... Zerwali mnie pędem z łóżka porodowego, z gołym tyłkiem ciągnęli na salę operacyjną i tam błyskawiczne cc. Uratowali mi dziecko w ostatniej chwili.... Okazało się, że miał tzw. szelki z pępowiny, w miarę postępu porodu coraz bardziej pępowina się zaciskała i go dusiła :( Przez pierwszy rok życia jeździliśmy co miesiąc na kontrolę czy normalnie się rozwija. Nie chcecie wiedzieć w jakim strachu żyłam :(
 
Jesteś niesamowita ❤



Rozumiem, że wolałabyś rodzić naturalnie? Jeśli tak to na spokojnie, młody ma jeszcze czas, żeby fiknąć koziołka :)



Miałam podobnie.....Termin miałam na 02/06 a urodziłam 10-tego. Najpierw oksytocyna na wywołanie, 18 godzin męki podczas porodu sn (dzięki Bogu mąż mnie nie opuszczał na krok przez cały ten czas), i na samym końcu przy 10cm rozwarcia zanik tętna u syna.... Zerwali mnie pędem z łóżka porodowego, z gołym tyłkiem ciągnęli na salę operacyjną i tam błyskawiczne cc. Uratowali mi dziecko w ostatniej chwili.... Okazało się, że miał tzw. szelki z pępowiny, w miarę postępu porodu coraz bardziej pępowina się zaciskała i go dusiła :( Przez pierwszy rok życia jeździliśmy co miesiąc na kontrolę czy normalnie się rozwija. Nie chcecie wiedzieć w jakim strachu żyłam :(
Miałam podobnie termin na 6.06 a syn urodził się 16.06.
Nie zgodziłabym się więcej na wywoływanie porodu. Z tego co słyszę to zazwyczaj i tak kończy się CC, to po co dwa razy męka 🤔.
 
Ja ostatnio ciągle słucham ZAZ - Demain c'est toi, znacie? :)
Podpinam się pod stwierdzenie o beznadziejności roku. Jest okropny również dla mnie.....
Który już Ci biegnie tydzień ciąży?



U mnie też zaczynają od tabletek, a potem ewentualnie zabieg.
Mnie się udało skończyć z tabletkami, ale potem długo się stresowałam bo beta mi powoli spadała.
Kończymy 29ty... W przyszłym tygodniu ostatnie USG prenatalne i czekamy :)
Co do porodu to jestem szczerze skołowana, bo boje się naturalnego, ze nie dam rady, nie coś się stanie Małemu, ze się wykrwawię, ze będzie to trwało godzinami i nie będę mieć już siły i Mały będzie niedotleniony. Boje się cesarki, bo to operacja, będę długo dochodzić do siebie, ze zaszyją mi szmatę jakąś albo nożyczki w srodku :D ze nie będę mogła od razu zajmować się Małym, a tu jeszcze ta epidemia i kto mi przy nim i przy mnie samej pomoże jak Starego nie wpuszcza.
Z dwojga złego, sumując wszystkie za i przeciw to chyba wolałabym naturalnie, „ale”.... no właśnie zaraz się pojawia te „ale” i sama nie wiem 🤷🏻‍♀️
 
Kończymy 29ty... W przyszłym tygodniu ostatnie USG prenatalne i czekamy :)
Co do porodu to jestem szczerze skołowana, bo boje się naturalnego, ze nie dam rady, nie coś się stanie Małemu, ze się wykrwawię, ze będzie to trwało godzinami i nie będę mieć już siły i Mały będzie niedotleniony. Boje się cesarki, bo to operacja, będę długo dochodzić do siebie, ze zaszyją mi szmatę jakąś albo nożyczki w srodku :D ze nie będę mogła od razu zajmować się Małym, a tu jeszcze ta epidemia i kto mi przy nim i przy mnie samej pomoże jak Starego nie wpuszcza.
Z dwojga złego, sumując wszystkie za i przeciw to chyba wolałabym naturalnie, „ale”.... no właśnie zaraz się pojawia te „ale” i sama nie wiem 🤷🏻‍♀️
Nie ma co się aż tak bać cesarski. Wiadomo każdy przechodzi inaczej, ale jest do zniesienia. Na początku ciężko wstać. Ja zajmowałam się małym, wiadomo mąż przyjeżdżał, ale nie siedział cały czas. Dasz radę w razie czego 😉. I sn i CC dasz radę, musisz, innego wyboru nie masz 😜. Nie nakręcaj się tylko, bo to tylko na psychikę działa.
 
Nie ma co się aż tak bać cesarski. Wiadomo każdy przechodzi inaczej, ale jest do zniesienia. Na początku ciężko wstać. Ja zajmowałam się małym, wiadomo mąż przyjeżdżał, ale nie siedział cały czas. Dasz radę w razie czego 😉. I sn i CC dasz radę, musisz, innego wyboru nie masz 😜. Nie nakręcaj się tylko, bo to tylko na psychikę działa.
Staram się w ogóle o tym nie myśleć i chciałabym pójść na żywioł po prostu i żeby mnie postawili przed faktem dokonanym :)
Ale oczywiście, co ma być to będzie :)
 
Staram się w ogóle o tym nie myśleć i chciałabym pójść na żywioł po prostu i żeby mnie postawili przed faktem dokonanym :)
Ale oczywiście, co ma być to będzie :)


Zrobisz wszystko co najlepsze dla Maluszka i Ciebie.
Myślę i ja tak miałam, że Kobieta w tych chwilach działa zadaniowo.
Ma cel.
Urodzić.
Dać życie.
I Ty je dasz.
Naturalnie czy cesarką.
Zgodze się z Koleżanką. Nie ma co demonizować cięcia.
Jeśli Tobie i Dziecku spadnie tętno to lekarz wie co robi.
Cesarka ratuje życie.
Można długo rozmawiać o zagrożeniach.
Ale po co ? Każda z nas jest tego świadoma ?
Mój Franek po 11 godzinach porodu naturalnego przyszedl na świat cięciem cesarskim. Miał wysokie stanie główki. Nie wchodził w kanał
Przyjęłam do wiadomości.
Pojechałam na sale a chwile później tuliłam Go do policzka.
Jutro od tego momentu minie dwa lata 8-)
Najpiękniejszy moment życia.
I Twój też taki będzie. Już niedługo.
A później przyjdziesz i powiesz nam jaka jestes niewyspana i ze masz wiecznie zimną kawe.
Szczęśliwie zimną :-)
 
reklama
Kończymy 29ty... W przyszłym tygodniu ostatnie USG prenatalne i czekamy :)
Co do porodu to jestem szczerze skołowana, bo boje się naturalnego, ze nie dam rady, nie coś się stanie Małemu, ze się wykrwawię, ze będzie to trwało godzinami i nie będę mieć już siły i Mały będzie niedotleniony. Boje się cesarki, bo to operacja, będę długo dochodzić do siebie, ze zaszyją mi szmatę jakąś albo nożyczki w srodku :D ze nie będę mogła od razu zajmować się Małym, a tu jeszcze ta epidemia i kto mi przy nim i przy mnie samej pomoże jak Starego nie wpuszcza.
Z dwojga złego, sumując wszystkie za i przeciw to chyba wolałabym naturalnie, „ale”.... no właśnie zaraz się pojawia te „ale” i sama nie wiem 🤷🏻‍♀️

Ważne jest też z jaką ekipą będziesz rodziła.
Mam nadzieję, że trafisz na kompetentnych ludzi, lekarzy, położne.
Że będziesz się czuła 100 % zaopiekowana i tak jak powinno być
Przy każdej Twojej wypowiedzi bije od Ciebie mega spokój i siła 🥰 Naprawdę podziwiam Cię za takie podejście do życia 👍
Trzymam kciuki za wykonanie wszystkich badań. Najważniejsze, żebyś poczuła spokój wewnętrzny.
Myśląc racjonalnie - tak, też sądzę, że im kobieta starsza tym mniej ma zdrowych, gotowych do zapłodnienia komórek. Tyle, że na wiek człowieka nie składa sie jego metryka, ale stan zdrowia, styl życia, kondycja, psychika, doświadczenia.... Wierzę, że skoro Ty jesteś młoda duchem to i właściwych komórek jest u Ciebie pod dostatkiem 🍀


Bardzo bym nie chciała żeby Franek był jedynakiem. Żeby był sam.
Mam nadzieję, że starczy sił.
Wydaje się, że młodość ducha odbierają straty.
Ale masz rację.
Nie dam sobie tego odebrać do końca.
Pięknie Ci dziękuję.
Zawsze wszystko trafnie ubierasz w słowa.
Mam wrażenie, że albo pracujesz z ludźmi.
Jesteś może psychologiem.
Hmmmm 😁
 
Do góry