reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wahania - czy próbować zachodzić w ciążę po poronieniu

właśnie dowiedziałam się, że moja koleżanka z działu jest w ciąży... i chciałabym się cieszyć jej szczęściem, ale tak mi się ścisnęło serce na tę informację, sama nie wiem czy z żalu czy z zazdrości... życzę jej oczywiście jak najlepiej i trzymam kciuki ale gdzieś w środku czuję mega smutek, że to ona a nie ja 😔 Zwłaszcza, ze teraz „oczekuje się” w mojej firmie, ze do jej powrotu żadna z nas (ja i jeszcze jedna koleżanka) nie zajdzie w ciąże, czyli jakieś 2 lata. ogólnie mam wrażenie, że nie panuję nad swoimi emocjami, nie potrafię dogadać się z narzeczonym, wystarczy iskra i wybucham. Nie wiem czy to hormony czy co. Coraz częściej zastanawiam się nad wizytą u terapeuty😞
Jeśli nie jesteś w stanie zapanować nad tym co się dzieje w głowie to terapeuta na pewno Ci nie zaszkodzi. Może to jest kwestia, że musisz się porządnie wygadać, wyrzucić całe paskudztwo z siebie. Hormony swoją drogą na pewno nie pomagają.
I pamiętaj, ze nikt nie może w pracy powiedzieć Ci, że teraz jeśli chcesz zajść w ciążę to dopiero za 2 lata. Ani nikt nie może oczekiwać takiego postanowienia od Ciebie! Jeśli przyszłyby zwolnienia to Twoja praca nie będzie brała pod uwagę czego Ty od niej wymagasz. I to jest TYLKO praca. Więc jeśli dojdziesz do siebie fizycznie i psychicznie i będziesz chciała się starać o kolejną ciążę to się staraj i nie oglądaj na nikogo.
Jeśli u mnie wszystko będzie w porządku, to już nie zamierzam wracać do pracy. Siedzę aktualnie na home office przy pracy nad bardzo dużym projektem. Co się stanie kiedy pójdę na zwolnienie lekarskie? Będą musieli sobie poradzić, znaleźć inną osobę, ja mogę przekazać obowiązki.
Po pierwszej stracie też czułam ściskanie w sercu jak dowiedziałam się o czyjeś ciąży, zobaczyłam koleżankę w ciąży, co więcej nie mogłam znosić rodzinnych szczęśliwych spotkań z wnukami, ciążami, dziadkami. Czułam się jakby dostawała po głowie za każdym razem kiedy dziadek lub babcia popadali w zachwyt nad małymi wnukami. Wychodziłam szybko otumaniona, czułam się jak mucha zamknięta w pudełku po zapałkach i tym pudełkiem ktoś potrząsał bez przerwy. A do tego ja ze Starym z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
Mi pomógł czas, zajęcie się sobą, oddalenie nawet najmniejszej myśli o ciąży o tysiące kilometrów. Nabrałam dystansu. Dlatego druga strata była bólem, ale niewielkim. Wiedziałam już co muszę robić, co mi pomogło za pierwszym razem. Teraz do trzeciej ciąży podchodzę z radością, ale wiem, że nic się ze mną i moim związkiem nie stanie, jeśli po raz trzeci się nie uda. Przeżyliśmy 2 straty. W każdej sytuacji będzie dobrze, z każdej jest wyjście. Widocznie nie ten moment, nie ten czas. Jeśli będzie nam dane mieć dzieci - ok, jeśli nie - jest mnóstwo istot na tym świecie potrzebujących miłości.
Potrzebujesz odpoczynku, rozmowy, dystansu do tego co Cię spotkało. Ale zobacz, przeżyłaś :) Z dnia na dzień będzie coraz lepiej, jeśli tylko będziesz tego chciała :)
 
reklama
Cześć dziewczyny,

Widzę że u wszystkich jakoś życie się toczy.
Właśnie wróciłam od mojego nowego gina, umówiłam się na wizytę bo boli mnie cały czas w okolicach jajnika. Już przez te wszystkie przejścia jakaś nadwrażliwa się zrobiłam. Dalej czekam na pobranie wycinków z szyjki bo szpitale przez koronę zamknięte ale jestem dobrej myśli. Cytologia wyszła w II grupie i to 6 tygodni po porodzie, cysta się wchłonęła 😁. Zostało mi przeleczenie przewlekłego zapalenia pęcherza i zrobienie porządku z nadżerką.

Jeszcze w tym roku będziemy mogli działać. Tylko mój mąż już chyba za bardzo chce 😒, mówi że chce ale się boi.
Przynajmniej wracam do zdrowia.

W połowie maja mogę wracać do pracy, nie wiem jak to zrobię bo od pół roku mnie nie było a wszyscy teraz pracują zdalnie 🤔.
 
Jeśli nie jesteś w stanie zapanować nad tym co się dzieje w głowie to terapeuta na pewno Ci nie zaszkodzi. Może to jest kwestia, że musisz się porządnie wygadać, wyrzucić całe paskudztwo z siebie. Hormony swoją drogą na pewno nie pomagają.
I pamiętaj, ze nikt nie może w pracy powiedzieć Ci, że teraz jeśli chcesz zajść w ciążę to dopiero za 2 lata. Ani nikt nie może oczekiwać takiego postanowienia od Ciebie! Jeśli przyszłyby zwolnienia to Twoja praca nie będzie brała pod uwagę czego Ty od niej wymagasz. I to jest TYLKO praca. Więc jeśli dojdziesz do siebie fizycznie i psychicznie i będziesz chciała się starać o kolejną ciążę to się staraj i nie oglądaj na nikogo.
Jeśli u mnie wszystko będzie w porządku, to już nie zamierzam wracać do pracy. Siedzę aktualnie na home office przy pracy nad bardzo dużym projektem. Co się stanie kiedy pójdę na zwolnienie lekarskie? Będą musieli sobie poradzić, znaleźć inną osobę, ja mogę przekazać obowiązki.
Po pierwszej stracie też czułam ściskanie w sercu jak dowiedziałam się o czyjeś ciąży, zobaczyłam koleżankę w ciąży, co więcej nie mogłam znosić rodzinnych szczęśliwych spotkań z wnukami, ciążami, dziadkami. Czułam się jakby dostawała po głowie za każdym razem kiedy dziadek lub babcia popadali w zachwyt nad małymi wnukami. Wychodziłam szybko otumaniona, czułam się jak mucha zamknięta w pudełku po zapałkach i tym pudełkiem ktoś potrząsał bez przerwy. A do tego ja ze Starym z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
Mi pomógł czas, zajęcie się sobą, oddalenie nawet najmniejszej myśli o ciąży o tysiące kilometrów. Nabrałam dystansu. Dlatego druga strata była bólem, ale niewielkim. Wiedziałam już co muszę robić, co mi pomogło za pierwszym razem. Teraz do trzeciej ciąży podchodzę z radością, ale wiem, że nic się ze mną i moim związkiem nie stanie, jeśli po raz trzeci się nie uda. Przeżyliśmy 2 straty. W każdej sytuacji będzie dobrze, z każdej jest wyjście. Widocznie nie ten moment, nie ten czas. Jeśli będzie nam dane mieć dzieci - ok, jeśli nie - jest mnóstwo istot na tym świecie potrzebujących miłości.
Potrzebujesz odpoczynku, rozmowy, dystansu do tego co Cię spotkało. Ale zobacz, przeżyłaś :) Z dnia na dzień będzie coraz lepiej, jeśli tylko będziesz tego chciała :)
Pięknie napisane jakbym czytała siebie ❤
 
właśnie dowiedziałam się, że moja koleżanka z działu jest w ciąży... i chciałabym się cieszyć jej szczęściem, ale tak mi się ścisnęło serce na tę informację, sama nie wiem czy z żalu czy z zazdrości... życzę jej oczywiście jak najlepiej i trzymam kciuki ale gdzieś w środku czuję mega smutek, że to ona a nie ja 😔 Zwłaszcza, ze teraz „oczekuje się” w mojej firmie, ze do jej powrotu żadna z nas (ja i jeszcze jedna koleżanka) nie zajdzie w ciąże, czyli jakieś 2 lata. ogólnie mam wrażenie, że nie panuję nad swoimi emocjami, nie potrafię dogadać się z narzeczonym, wystarczy iskra i wybucham. Nie wiem czy to hormony czy co. Coraz częściej zastanawiam się nad wizytą u terapeuty😞
Wiem co czujesz rok temu w styczniu dowiedziałam się że jestem w ciąży radość. Za miesiąc poszła następna koleżanka z pracy za 2 miesiące następną tylko że ja poronilam w marcu A one urodziły piękne bobaski i żal pytania czemu to nie ja urodzilam tylko one.W tym roku podobna sytuacja ja poszlam pierwsza po mnie następna ja znow poroniłam😟 .Złości frustracja ,ale widocznie tak musiało byc widocznie to nie moj czas.Moze słońce się do nas uśmiechnie i też będziemy szczęśliwymi mamusiami 😍
 
Byłam na badaniach. Koczowalam pod diagnostyką od 7. Sama papierologia zajęła 20 minut... próbek z 9. Jeszcze dopisalam do listy homocysteine. Kasa poleciala, ale nie chciałabym być w kolejnej ciąży w niewiedzy.

Btw-kolejka długa. Ja byłam 5. Daleko za mną ciężarna. Nikt jej nie wpuścił. Dopiero ja. I całe szczęście bo robiła glukoze i nie wyrobilaby się... nie kumam ludzi czasami.
 
Byłam na badaniach. Koczowalam pod diagnostyką od 7. Sama papierologia zajęła 20 minut... próbek z 9. Jeszcze dopisalam do listy homocysteine. Kasa poleciala, ale nie chciałabym być w kolejnej ciąży w niewiedzy.

Btw-kolejka długa. Ja byłam 5. Daleko za mną ciężarna. Nikt jej nie wpuścił. Dopiero ja. I całe szczęście bo robiła glukoze i nie wyrobilaby się... nie kumam ludzi czasami.
Szkoda gadać ciężko teraz o badania lekarza itp Ale ty jesteś wytrwała i nic Cię nie powstrzyma po takich przejściach. Daj znać jak po badaniach i czy wszystko dobrze Trzymam kciuki i wierzę, że tym razem wszystko będzie dobrze ❤😍 ściskam 😘
 
Byłam na badaniach. Koczowalam pod diagnostyką od 7. Sama papierologia zajęła 20 minut... próbek z 9. Jeszcze dopisalam do listy homocysteine. Kasa poleciala, ale nie chciałabym być w kolejnej ciąży w niewiedzy.

Btw-kolejka długa. Ja byłam 5. Daleko za mną ciężarna. Nikt jej nie wpuścił. Dopiero ja. I całe szczęście bo robiła glukoze i nie wyrobilaby się... nie kumam ludzi czasami.
Też robiłam badania w diagnostyce. Ale u mnie było ich tyle, że tak jak przy pobraniach krwi nie mdleje, to wtedy czułam przy każdym zapełnianiu próbówki, że ciśnienie i życie ze mnie uchodzi :D To nie było rozsądne, żeby wszystko jednego dnia robić. Tym bardziej, że pojechałam sama autem. Natomiast najadłam się cukierków od Pań :D i jakoś wszystko wróciło do normy
Teraz też jeżdżę do diagnostyki, ale mam punkt, w którym nie ma praktycznie ludzi. Tzn jak ja byłam to się z nimi nie spotkałam. W Warszawie polecam punkt pobrań na Skoroszewskiej 11 albo al. Dwudziestolatków.
 
Też robiłam badania w diagnostyce. Ale u mnie było ich tyle, że tak jak przy pobraniach krwi nie mdleje, to wtedy czułam przy każdym zapełnianiu próbówki, że ciśnienie i życie ze mnie uchodzi :D To nie było rozsądne, żeby wszystko jednego dnia robić. Tym bardziej, że pojechałam sama autem. Natomiast najadłam się cukierków od Pań :D i jakoś wszystko wróciło do normy
Teraz też jeżdżę do diagnostyki, ale mam punkt, w którym nie ma praktycznie ludzi. Tzn jak ja byłam to się z nimi nie spotkałam. W Warszawie polecam punkt pobrań na Skoroszewskiej 11 albo al. Dwudziestolatków.
Mieszkam pod Wawa. Najbliżej mam Grodzisk.
 
reklama
Do góry