MalyGosc
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2019
- Postów
- 1 447
Jeśli nie jesteś w stanie zapanować nad tym co się dzieje w głowie to terapeuta na pewno Ci nie zaszkodzi. Może to jest kwestia, że musisz się porządnie wygadać, wyrzucić całe paskudztwo z siebie. Hormony swoją drogą na pewno nie pomagają.właśnie dowiedziałam się, że moja koleżanka z działu jest w ciąży... i chciałabym się cieszyć jej szczęściem, ale tak mi się ścisnęło serce na tę informację, sama nie wiem czy z żalu czy z zazdrości... życzę jej oczywiście jak najlepiej i trzymam kciuki ale gdzieś w środku czuję mega smutek, że to ona a nie ja Zwłaszcza, ze teraz „oczekuje się” w mojej firmie, ze do jej powrotu żadna z nas (ja i jeszcze jedna koleżanka) nie zajdzie w ciąże, czyli jakieś 2 lata. ogólnie mam wrażenie, że nie panuję nad swoimi emocjami, nie potrafię dogadać się z narzeczonym, wystarczy iskra i wybucham. Nie wiem czy to hormony czy co. Coraz częściej zastanawiam się nad wizytą u terapeuty
I pamiętaj, ze nikt nie może w pracy powiedzieć Ci, że teraz jeśli chcesz zajść w ciążę to dopiero za 2 lata. Ani nikt nie może oczekiwać takiego postanowienia od Ciebie! Jeśli przyszłyby zwolnienia to Twoja praca nie będzie brała pod uwagę czego Ty od niej wymagasz. I to jest TYLKO praca. Więc jeśli dojdziesz do siebie fizycznie i psychicznie i będziesz chciała się starać o kolejną ciążę to się staraj i nie oglądaj na nikogo.
Jeśli u mnie wszystko będzie w porządku, to już nie zamierzam wracać do pracy. Siedzę aktualnie na home office przy pracy nad bardzo dużym projektem. Co się stanie kiedy pójdę na zwolnienie lekarskie? Będą musieli sobie poradzić, znaleźć inną osobę, ja mogę przekazać obowiązki.
Po pierwszej stracie też czułam ściskanie w sercu jak dowiedziałam się o czyjeś ciąży, zobaczyłam koleżankę w ciąży, co więcej nie mogłam znosić rodzinnych szczęśliwych spotkań z wnukami, ciążami, dziadkami. Czułam się jakby dostawała po głowie za każdym razem kiedy dziadek lub babcia popadali w zachwyt nad małymi wnukami. Wychodziłam szybko otumaniona, czułam się jak mucha zamknięta w pudełku po zapałkach i tym pudełkiem ktoś potrząsał bez przerwy. A do tego ja ze Starym z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
Mi pomógł czas, zajęcie się sobą, oddalenie nawet najmniejszej myśli o ciąży o tysiące kilometrów. Nabrałam dystansu. Dlatego druga strata była bólem, ale niewielkim. Wiedziałam już co muszę robić, co mi pomogło za pierwszym razem. Teraz do trzeciej ciąży podchodzę z radością, ale wiem, że nic się ze mną i moim związkiem nie stanie, jeśli po raz trzeci się nie uda. Przeżyliśmy 2 straty. W każdej sytuacji będzie dobrze, z każdej jest wyjście. Widocznie nie ten moment, nie ten czas. Jeśli będzie nam dane mieć dzieci - ok, jeśli nie - jest mnóstwo istot na tym świecie potrzebujących miłości.
Potrzebujesz odpoczynku, rozmowy, dystansu do tego co Cię spotkało. Ale zobacz, przeżyłaś Z dnia na dzień będzie coraz lepiej, jeśli tylko będziesz tego chciała