Dziewczyny a ja mam pytanie trochę z innej beczki.
Prócz tych wszystkich badań, dochodzenia do równowagi po naszych stratach i tak dalej....
Jak przygotowujecie się do ciąży? Nie biorąc pod uwagę ginekologa, jakie działania podejmujecie? Jacy lekarze, ćwiczenia, fizjoterapia? Zmiana stylu życia?
Czy poronienie miało duży wpływ na Was?
Bo ja mam wrażenie że w moim przypadku zmieniło się bardzo dużo, kompletnie zmieniłam podejście do wielu spraw.
Ja powiem tak. Chcę bardzo drugie dziecko. Po pierwszym poronieniu byłam załamana, ale stwierdziłam zdarza się. Czytałam na forum o badaniach, ale zrobiłam tylko zespół antyfosfolipidowy. Lekarze oczywiście też mówili zdarza się. Dałam sobie wtedy spokój. U mnie jest problem z zajściem w ciążę, mam PCO. Przy pierwszym dziecku trwało to 3 lata, ale się leczyłam i byłam cały czas pod kontrolą ginekologa- wtedy miałam tajnego. Jak stwierdziłam, że chcę drugie dziecko, to poprostu się staraliśmy. Nie leczyłam się specjalnie. Udało się po ok. 4-5 latach, ale niestety strata. W 3 ciążę zaszłam w 7 cyklu po poronieniu. Myślałam, że teraz to już musi się udać, ale niestety znów strata. Emocje może i mniejsze, ale czuję taką złość i niesprawiedliwość. Mam wrażenie, że od tego poronienia ciągle coś, mniejsze i większe przeciwności losu.
Dodam, że przed tymi dwoma ciążami straconymi schudłam 27 kg.
Teraz porobilam więcej badań i czekam na wyniki. Męża teraz też wysłałam ba podstawowe badania i hormony. Jeszcze chcę go wysłać na badanie nasienia.
U mnie najgorsze jest to, że nie mam takiego fajnego ginekologa, który rzeczywiście przejął by się tym i próbował pomóc. Przy pierwszej poronionej ciąży chodziłam do babeczki, fajna była, ale nie miała USG w gabinecie, co mnie wkurzało, ale też powiedziała zdarza się.
Teraz przy tej drugiej zmieniłam lekarza i choć od początku mi się trochę nie podobał, chodziłam. I ma Ogólnie dziwne poczucie humoru, co jest wkurzające. Cały czas żartuje ale te jego grypsy nie zawsze są fajne. Np. od zabiegu do teraz, czyli 5 tygodni przytyłam 4 kg i się go pytam o hormony a on do mnie -mniej żryj. No nie było to fajne. Teraz byłam na kontroli po poronieniu to wymyślał, że kontrolne USG to powinien zrobić szpital- pierwsze słyszę. Zrobił mi USG, dojrzał płyn w zatoce Douglasa i odesłał do szpitala


.
Zarejestrowałam się do tej poprzedniej babeczki. Zobaczymy.
Ewentualnie będę szukać kogoś prywatnie, bo to na NFZ chodziłam, tylko chciałabym trafić na naprawdę fajnego ginekologa.
Biorę witaminy, biorę ovarin oraz siofor.
Martwi mnie moja waga, bo ja do chudzin nie należę. Tyle już schudłam. Ta moja waga utrzymywała się długo. Były wahania do 3 kg ale to było raz na + raz na -. A teraz tyłam 1kg na tydzień. Martwi mnie to. Ogólnie zmieniłam swoje nawyki żywieniowe. Muszę powalczyć teraz ale boje się, że to hormony teraz szaleją i nic to nie da.
Chciałabym już zacząć starania, ale nie wiem co wyjdzie z tym płynem w zatoce Douglasa. Oby to nic groźnego. Choć ten rok zaczął się źle, co chwilę ciągle coś, więc mnie przeraża to, że do końca roku jeszcze długo.
Staram się być dobrej myśli.