reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wahania - czy próbować zachodzić w ciążę po poronieniu

No i bardzo dobrze, sobota już blisko :)
Jak się czujesz w ogóle?



Jak były pęcherzyki widoczne to myślę, że owu była :) Trzymam kciuki, żebyś ciotkę dostała, wtedy będzie wszystko jasne :)
Kochana fizycznie czuję się dobrze. Dziękuję, że pytasz. Natomiast psychicznie coraz gorzej. Ja ogólnie mam taki charakter, że wszystko trzymam w sobie i jak wybuchnę, to na maca. To nie jest dobre, walczę z tym ale tak już mam. Jeżeli mam coś np. Do męża to kumuluję to a potem mała rzecz potrafi sprawić, że wybucham, płacze itd.
Tak samo mam teraz. Przed ludźmi nie pokazuję bólu, po co mają się cieszyć. Ten kto tego nie przeżył to nie zrozumie a podejrzewa, że są odoby, które myślą "dobrze jej tak". Także w pracy staram się zachowywać, jakby nic się nie stało. Poza tym każdy ma swoje życie i naprawdę nie przejmuje się innymi. Jedna koleżanka, z którą siedzę w pokoju jako jedyna wie, że jestem po 2 stratach, to ostatnio mi opowiadała jak była u sąsiadki, która niedawno urodziła i maluszek ma 3 tygodnie i że taki słodki itd. No zabolało mnie i to bardzo. Ja wiem życie toczy się dalej, ale mogła ugryź się w język. Ostatnio trochę rzeczy też się nałożyło. W sumie to pierdoły, ale kumuluję w sobie i czuję, że psycha siada. Np. Ostatnio te badania,niby też głupota, ale dzwoniłam, pytałam a tu zonk. Ostatnio wjechałam w dziurę autem i zaczęło mi coś skrzypieć. Zadzwoniłam do mechaników, ogólnie dostać się do nich to masakra. Zadzwoniłam do innego, to mówi, że on zmienia miejsce i żeby zadzwonić po weekendzie. Dzwonię on dobra podrzuć samochód po południu jeszcze na stare miejsce. Podjeżdżam a tu pozamykane na 4 spusty. Dzwonię a on, że przeprasza ale musiał pilnie wyjść- ale k... są telefony. Dobra na drugi dzień porzuciłam to był czwartek i mam czekać na telefon. Przychodzi sobota o nic. Dzwonię i nie odbiera. Dobra dam spokój zadzwonię w poniedziałek. Dzwonię a on do mnie- Paweł do Ciebie nie dzwonił??? Bo jemu przekazałem auto i on robi i że jeszcze klocki i tarcze są do wymiany (Paweł to nowy właściciel). Myślę sobie k...a zostawiłam innemu a on przekazałem innemu bez mojej zgody ( ten nowy to taki mechanik, który miał już warsztat w okolicy i mąż u niego robił remont silnika 4 miesiące i ogólnie coś tam spieprzył, ale to długa historia). Za chwilę dzwoni ten Paweł i mówi, że jeszcze te tarcze i klocki i że wymienili jakieś mocowanie amortyzatora i z drugiej strony by się przydało też wymienić. Myślę ok, tylko najpierw powiedz jaki koszt wyjdzie. Dobra on zaraz oddzwoni. Zaraz to było na drugi dzień!!! Dobra mówię rób i kiedy będzie auto. Mówi że jutro, czyli miało być wczoraj. Dzwonię o 15 czy auto gotowe, to mówi, że jeszcze kończą i mówi, że wyszło taniej i zaraz policzy. To mówię, żeby smsa wysłał. Wysłał z tą samą kwotą co na początku. Odpisałam tylko, że miało być mniej i o której po auto przyjść. Cisza. Czekam i czekam i zadzwoniłam po 18 a on, że czekał na mnie i pojechał do domu... No tak mnie zirytował i wkurzył, że miałam ochotę coś rozwalić. Mówi, że może kolega jeszcze jest i zaraz zadzwoni. Oczywiście znowu cisza. Dzwonię kolejny raz a on że kolega nie odbiera.
Sorki za moje wypociny, wiem, że nie na temat, ale jak ludzie mogą się tak zachowywać... Nie rozumiem tego, to jest okropne.
Przez tą głupią sytuację jak mąż wrócił to zaczęłam ryczeć jak głupia. Wszystko mi się kotłowało w myślach. Czuję się teraz tak stłamszona psychicznie. Wiem ludzie mają poważniejsze problemy, ale tyle różnych pierdół mi się nałożyło...
 
reklama
Kochana fizycznie czuję się dobrze. Dziękuję, że pytasz. Natomiast psychicznie coraz gorzej. Ja ogólnie mam taki charakter, że wszystko trzymam w sobie i jak wybuchnę, to na maca. To nie jest dobre, walczę z tym ale tak już mam. Jeżeli mam coś np. Do męża to kumuluję to a potem mała rzecz potrafi sprawić, że wybucham, płacze itd.
Tak samo mam teraz. Przed ludźmi nie pokazuję bólu, po co mają się cieszyć. Ten kto tego nie przeżył to nie zrozumie a podejrzewa, że są odoby, które myślą "dobrze jej tak". Także w pracy staram się zachowywać, jakby nic się nie stało. Poza tym każdy ma swoje życie i naprawdę nie przejmuje się innymi. Jedna koleżanka, z którą siedzę w pokoju jako jedyna wie, że jestem po 2 stratach, to ostatnio mi opowiadała jak była u sąsiadki, która niedawno urodziła i maluszek ma 3 tygodnie i że taki słodki itd. No zabolało mnie i to bardzo. Ja wiem życie toczy się dalej, ale mogła ugryź się w język. Ostatnio trochę rzeczy też się nałożyło. W sumie to pierdoły, ale kumuluję w sobie i czuję, że psycha siada. Np. Ostatnio te badania,niby też głupota, ale dzwoniłam, pytałam a tu zonk. Ostatnio wjechałam w dziurę autem i zaczęło mi coś skrzypieć. Zadzwoniłam do mechaników, ogólnie dostać się do nich to masakra. Zadzwoniłam do innego, to mówi, że on zmienia miejsce i żeby zadzwonić po weekendzie. Dzwonię on dobra podrzuć samochód po południu jeszcze na stare miejsce. Podjeżdżam a tu pozamykane na 4 spusty. Dzwonię a on, że przeprasza ale musiał pilnie wyjść- ale k... są telefony. Dobra na drugi dzień porzuciłam to był czwartek i mam czekać na telefon. Przychodzi sobota o nic. Dzwonię i nie odbiera. Dobra dam spokój zadzwonię w poniedziałek. Dzwonię a on do mnie- Paweł do Ciebie nie dzwonił??? Bo jemu przekazałem auto i on robi i że jeszcze klocki i tarcze są do wymiany (Paweł to nowy właściciel). Myślę sobie k...a zostawiłam innemu a on przekazałem innemu bez mojej zgody ( ten nowy to taki mechanik, który miał już warsztat w okolicy i mąż u niego robił remont silnika 4 miesiące i ogólnie coś tam spieprzył, ale to długa historia). Za chwilę dzwoni ten Paweł i mówi, że jeszcze te tarcze i klocki i że wymienili jakieś mocowanie amortyzatora i z drugiej strony by się przydało też wymienić. Myślę ok, tylko najpierw powiedz jaki koszt wyjdzie. Dobra on zaraz oddzwoni. Zaraz to było na drugi dzień!!! Dobra mówię rób i kiedy będzie auto. Mówi że jutro, czyli miało być wczoraj. Dzwonię o 15 czy auto gotowe, to mówi, że jeszcze kończą i mówi, że wyszło taniej i zaraz policzy. To mówię, żeby smsa wysłał. Wysłał z tą samą kwotą co na początku. Odpisałam tylko, że miało być mniej i o której po auto przyjść. Cisza. Czekam i czekam i zadzwoniłam po 18 a on, że czekał na mnie i pojechał do domu... No tak mnie zirytował i wkurzył, że miałam ochotę coś rozwalić. Mówi, że może kolega jeszcze jest i zaraz zadzwoni. Oczywiście znowu cisza. Dzwonię kolejny raz a on że kolega nie odbiera.
Sorki za moje wypociny, wiem, że nie na temat, ale jak ludzie mogą się tak zachowywać... Nie rozumiem tego, to jest okropne.
Przez tą głupią sytuację jak mąż wrócił to zaczęłam ryczeć jak głupia. Wszystko mi się kotłowało w myślach. Czuję się teraz tak stłamszona psychicznie. Wiem ludzie mają poważniejsze problemy, ale tyle różnych pierdół mi się nałożyło...
Witam
Ja też staram się nie pokazywać ludziom że ze mną źle niech myślą inaczej ale tłumienie emocji jest złe i nie pomaga
Też wybucham czasem bez powodu po chwili dopiero dochodzi do mnie że źle robię ale to już popić wodą słowa zostały wypowiedziane ehh i chodzę przybita i nie mam gdzie się podziać straszne uczucie
 
Kochana fizycznie czuję się dobrze. Dziękuję, że pytasz. Natomiast psychicznie coraz gorzej. Ja ogólnie mam taki charakter, że wszystko trzymam w sobie i jak wybuchnę, to na maca. To nie jest dobre, walczę z tym ale tak już mam. Jeżeli mam coś np. Do męża to kumuluję to a potem mała rzecz potrafi sprawić, że wybucham, płacze itd.
Tak samo mam teraz. Przed ludźmi nie pokazuję bólu, po co mają się cieszyć. Ten kto tego nie przeżył to nie zrozumie a podejrzewa, że są odoby, które myślą "dobrze jej tak". Także w pracy staram się zachowywać, jakby nic się nie stało. Poza tym każdy ma swoje życie i naprawdę nie przejmuje się innymi. Jedna koleżanka, z którą siedzę w pokoju jako jedyna wie, że jestem po 2 stratach, to ostatnio mi opowiadała jak była u sąsiadki, która niedawno urodziła i maluszek ma 3 tygodnie i że taki słodki itd. No zabolało mnie i to bardzo. Ja wiem życie toczy się dalej, ale mogła ugryź się w język. Ostatnio trochę rzeczy też się nałożyło. W sumie to pierdoły, ale kumuluję w sobie i czuję, że psycha siada. Np. Ostatnio te badania,niby też głupota, ale dzwoniłam, pytałam a tu zonk. Ostatnio wjechałam w dziurę autem i zaczęło mi coś skrzypieć. Zadzwoniłam do mechaników, ogólnie dostać się do nich to masakra. Zadzwoniłam do innego, to mówi, że on zmienia miejsce i żeby zadzwonić po weekendzie. Dzwonię on dobra podrzuć samochód po południu jeszcze na stare miejsce. Podjeżdżam a tu pozamykane na 4 spusty. Dzwonię a on, że przeprasza ale musiał pilnie wyjść- ale k... są telefony. Dobra na drugi dzień porzuciłam to był czwartek i mam czekać na telefon. Przychodzi sobota o nic. Dzwonię i nie odbiera. Dobra dam spokój zadzwonię w poniedziałek. Dzwonię a on do mnie- Paweł do Ciebie nie dzwonił??? Bo jemu przekazałem auto i on robi i że jeszcze klocki i tarcze są do wymiany (Paweł to nowy właściciel). Myślę sobie k...a zostawiłam innemu a on przekazałem innemu bez mojej zgody ( ten nowy to taki mechanik, który miał już warsztat w okolicy i mąż u niego robił remont silnika 4 miesiące i ogólnie coś tam spieprzył, ale to długa historia). Za chwilę dzwoni ten Paweł i mówi, że jeszcze te tarcze i klocki i że wymienili jakieś mocowanie amortyzatora i z drugiej strony by się przydało też wymienić. Myślę ok, tylko najpierw powiedz jaki koszt wyjdzie. Dobra on zaraz oddzwoni. Zaraz to było na drugi dzień!!! Dobra mówię rób i kiedy będzie auto. Mówi że jutro, czyli miało być wczoraj. Dzwonię o 15 czy auto gotowe, to mówi, że jeszcze kończą i mówi, że wyszło taniej i zaraz policzy. To mówię, żeby smsa wysłał. Wysłał z tą samą kwotą co na początku. Odpisałam tylko, że miało być mniej i o której po auto przyjść. Cisza. Czekam i czekam i zadzwoniłam po 18 a on, że czekał na mnie i pojechał do domu... No tak mnie zirytował i wkurzył, że miałam ochotę coś rozwalić. Mówi, że może kolega jeszcze jest i zaraz zadzwoni. Oczywiście znowu cisza. Dzwonię kolejny raz a on że kolega nie odbiera.
Sorki za moje wypociny, wiem, że nie na temat, ale jak ludzie mogą się tak zachowywać... Nie rozumiem tego, to jest okropne.
Przez tą głupią sytuację jak mąż wrócił to zaczęłam ryczeć jak głupia. Wszystko mi się kotłowało w myślach. Czuję się teraz tak stłamszona psychicznie. Wiem ludzie mają poważniejsze problemy, ale tyle różnych pierdół mi się nałożyło...

Zbliża się weekend, może pomysl żeby jakoś miło go spędzić, odciąć się od tego wszystkiego... wyłączyć telefony
Dwa dni bez kontaktu ze światem dobrze robi. A w międzyczasie może jakiś masaż relaksacyjny, trzymanie się za rączkę z mężem? :)
To ze się kumuluje i ze czasem się ro i przykro jak ktoś opowiada o innych cudownych dzieciach, ciążach i porodach to wydaje mi się normalne jeśli ktoś stracił ciąże... niestety
Mnie tez czasem łapie. Np dzisiaj rano, bo usłyszałam jak kolega z pracy rozmawia ze swoją żona i pyta: jak się czujecie. Ona ma termin na maj. Przy pierwszej ciąży tez miałam termin na maj :/ I zaczęłam liczyć ile ja już bym w tej ciąży była gdybym nie poroniła, a ile już bym była w ciąży drugiej gdybym znowu nie poroniła, a termin miałam na koniec sierpnia...
Jest bardzo fajne przysłowie: miej wyje****ne a będzie Ci dane
Ja się staram do tego właśnie tak podchodzić. Tydzień jeżdżę bez prawej lampy, bo żarówka padła. Może dzisiaj kupię a jutro zagonie starego żeby zamontował. Jak nie zamontuje to dalej pojeżdżę na przeciwmgłowych, obejrzę kilka tutoriali na YT i wymienię sama :) bez stresu i spiny
Serio, pomysl o jakimś może wyjeździe, domku w lesie odciętym od świata zewnetrznego, lub jak lubisz. Wypieprz telefon, zrelaksuj się. Nie zmywaj, nie pierz, nie gotuj jeśli nie lubisz!
Jakaś yoga może? Wycisz się
 
Ja naprawdę próbuje mieć wszystko gdzieś, ale niestety mój charakter jest głupi, bo przejmuję się za bardzo. Tłumie to wszystko w sobie, a wiem, że to nie jest dobre. Chętnie bym się od tego wyrwała, ale na razie wydatki inne, badania, auto itd.
Ech wiem trzeba się wziąć w garść, tylko czemu to wszystko niesprawiedliwe.
Ja np. Jak dziewczyny na forum piszą, że są w ciąży, że urodziły to bardzo mnie to cieszy, bo wiem co przeżyły. Jak widzę dzieci na ulicy to też ok, ale jak ktoś bliski-kolezanka z pokoju z pracy wiedząc o wszystkim mi odpowiada to wg mnie nie fair.

Dobra głowa do góry i muszę wziąć się w garść.
 
Ja naprawdę próbuje mieć wszystko gdzieś, ale niestety mój charakter jest głupi, bo przejmuję się za bardzo. Tłumie to wszystko w sobie, a wiem, że to nie jest dobre. Chętnie bym się od tego wyrwała, ale na razie wydatki inne, badania, auto itd.
Ech wiem trzeba się wziąć w garść, tylko czemu to wszystko niesprawiedliwe.
Ja np. Jak dziewczyny na forum piszą, że są w ciąży, że urodziły to bardzo mnie to cieszy, bo wiem co przeżyły. Jak widzę dzieci na ulicy to też ok, ale jak ktoś bliski-kolezanka z pokoju z pracy wiedząc o wszystkim mi odpowiada to wg mnie nie fair.

Dobra głowa do góry i muszę wziąć się w garść.

Dokładnie i nie smutaj!
Nie rozgrzebujmy ran i nie babrajmy się w tym co było i nas spotkało
Życie jest niesprawiedliwe ale trzeba czasem i siebie samego kopnąć w dupsko
 
Hej kobitki
Dziś zauważyłam u siebie taki biało różowy śluz zawsze przed @ mam bardziej brązowe lub czerwone zrobiłam test ale negatyw A zrobiłam ten co dodają do okupacyjnych z allegro więc nie wiem jaka czułość
Poprzednio też w dniu spodziewanej mi wyszedł negatyw więc poczekam może @ się rozkręci A może i nie ale nie nastawiam się bo już rozczarowanie było
 
Hej kobitki
Dziś zauważyłam u siebie taki biało różowy śluz zawsze przed @ mam bardziej brązowe lub czerwone zrobiłam test ale negatyw A zrobiłam ten co dodają do okupacyjnych z allegro więc nie wiem jaka czułość
Poprzednio też w dniu spodziewanej mi wyszedł negatyw więc poczekam może @ się rozkręci A może i nie ale nie nastawiam się bo już rozczarowanie było

To Twoja spodziewana pierwsza @ po poronieniu?
 
reklama
Hej. Bardzo chętnie dowiem się Kamyczku o którym lekarzu z Trójmiasta mówisz..


Myślałam, że już wszystko wróciło do normy, a od dwóch dni wrócił niepokój.
13/01 poroniłam, krwawienie ustało 18/01, a już 27/01 dostałam okres tj zawsze wg kalendarza. Beta spadła, samopoczucie wróciło do normy.. ale od kilku dni (wg kalendarza owulacja) miewam bóle jak przed okresem, kłucie tj po środku spojenia.. zaraz po poronieniu wróciłam do glucophage i inofemu. Zastanawiam się czy to możliwe, aby owulacja tak dokuczała czy zwyczajnie zacząć się niepokoić, że coś się dzieje..
 
Do góry