AbEjA
Mamy styczniowe 2007
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2006
- Postów
- 4 195
roksi żadnej z moich znajomych młodych mam nie zabrali w szpitalu karty ciąży. Siostra ma ją nawet wklejoną do albumów swoich dzieci.:-)
I tak patrzę po znajomych i na to ich chudniecie po ciąży... Cóż, wielki optymizm przez Was, Dziewuchy przemawia. :-) Moja szczuplutka przed pierwszą ciążą siostra (54kg/165cm wzrosu) nigdy nie wróciła do wagi sprzed ciąży. Mało tego, bardzo, BARDZO DUŻO jej zostało. Aktualnie waży 72kg, pomimo że dwoje swych dzieci cycem karmiła i nie należy do obżarciuchów... Mam też koleżankę z pracy, która pół roku po porodzie wyglądała niemal tak samo jak 2 dni przed porodem... Pocieszające jest jednak to, że moja najbliższa przyjaciółka po dwójce ma figurę supermodelki. ;-) Do czego jednak zmierzam? Ano, Kochane Moje, geny mają tutaj jednak dużo do powiedzenia, a pilnowanie diety i bieganie po sklepach za odpowiednimi produktami żywnościowymi przy maleńkim, płaczącym dziecku w środku zimy i użalającym się nad sobą mężu (dzięki np. zarwanym nockom) może być trudne... a o zajęciach na siłowni czy aerobiku można będzie zapomnieć na długie lata! Nie sądzę, by któraś z nas znalazła na to czas po pracy, po ugotowaniu obiadu, po zrobieniu prania, po posprzątaniu i po oporządzeniu swego przychówku (tudzież i męża).
Cóż za optymizm przeze mnie przemawia...:-) A jednak wydaję się być najmniej przejęta swą wagą w ciąży (i po ciąży, jeśli mam być szczera) Ciążę zakończę prawdopodobnie z wagą 85kg i naprawdę wydaje mi się śmieszne, że przejmujecie się, iż np. 68kg w fazie końcowej mieć będziecie... Swoją drogą ciekawe, że na te dodatkowe kilogramy nie narzekają nieco większe z Nas...
hm... a ja czytam i uśmiecham się pod nosem. Z Zuzą przytyłam sporo - 27 kg. Na tym etapie ciązy miałam +15 - teraz mam +7. Startując oczywiście z wyższego pulapu bo po pierwszej ciązy sporo mi zostało... Pisałam niejednokrotnie - nie odmawiam sobie - ale uważam co jem. Karmienie piersią nie spowodowało u mnie spadku wagi - to zależy od organizmu. Załozyłam sobie jednak, że w rok po urodzeniu drugiego dziecka wrócę do wagi sprzed ciązy z Zuzą (52 kg).
I jestem zdania, że przy dobrej organizacji swoich zajęć można bedzie i pilnować rozsądnej diety i wyskoczyć na aerobic. Narzekający mąż do mnie nie przemawia - ma zostać z dzieckiem (dziećmi) i tyle. Mężczyźni - nawet Ci najbardziej pomocni - i tak w okresie niemowlęctwa swoich dzieci są uprzywilejowani w stosunku do matek. Nie sypiają w nocy? Jasne, zdarza się - matki nie sypiają również, karmią, piorą, gotują.. a mężczyzna rano trzaśnie drzwiami i na kilka godzin jest w innym świecie...za co niejedna matka kilka miesięcy po porodzie dałaby się pokroić. Ja chodziłam na fitness 4 mce po porodzie. Nie dzwoniłam do męża jak ma wykąpać dziecko, jak podac odciągnięte mleko, jak zmienić pieluchę, sprawdzić czy moja córka już śpi. Na poczatku było trudno - ale trzeba powaznie wciągnać faceta do obowiązków i zajęć z dzieckiem. Najczęsciej my same jesteśmy winne temu, że wszystko jest na naszej głowie, bo przecież - "wiemy lepiej" jak zająć się maluchem.
Nie ukrywam - mnie też czesto denerwował sposób w jaki mój mąż zmieniał pieluchę czy podawał młodej butlę - ale robił to po swojemu i przecież to też jego dziecko... im szybciej zacznie się nim zajmować tym szybciej wyeliminuje wszystkie błędy..
Mąż zapracowany przychodzi do domu a Ja siedzę cały dzien i jeszcze mam oczekiwania? Trzeba mu podać pod nosek obiadek? Halo! Może się zamieńmy rolami? Dzień z noworodkiem bywa trudniejszy niż ciężka praca fizyczna i tylko facet, ktory od początku pomaga żonie w opiece nad dzieckiem jest w stanie to pojąć..
Ja zamierzam - schudnać, mieć czas na fitness czy kawę z kolezankami - a do tego być dobrą mamą ;-)