roksi żadnej z moich znajomych młodych mam nie zabrali w szpitalu karty ciąży. Siostra ma ją nawet wklejoną do albumów swoich dzieci.:-)
I tak patrzę po znajomych i na to ich chudniecie po ciąży... Cóż, wielki optymizm przez Was, Dziewuchy przemawia. :-) Moja szczuplutka przed pierwszą ciążą siostra (54kg/165cm wzrosu) nigdy nie wróciła do wagi sprzed ciąży. Mało tego, bardzo, BARDZO DUŻO jej zostało. Aktualnie waży 72kg, pomimo że dwoje swych dzieci cycem karmiła i nie należy do obżarciuchów...
Mam też koleżankę z pracy, która pół roku po porodzie wyglądała niemal tak samo jak 2 dni przed porodem...
Pocieszające jest jednak to, że moja najbliższa przyjaciółka po dwójce ma figurę supermodelki. ;-)
Do czego jednak zmierzam? Ano, Kochane Moje, geny mają tutaj jednak dużo do powiedzenia,
a pilnowanie diety i bieganie po sklepach za odpowiednimi produktami żywnościowymi przy maleńkim, płaczącym dziecku w środku zimy i użalającym się nad sobą mężu (dzięki np. zarwanym nockom) może być trudne... a o zajęciach na siłowni czy aerobiku można będzie zapomnieć na długie lata!
Nie sądzę, by któraś z nas znalazła na to czas po pracy, po ugotowaniu obiadu, po zrobieniu prania, po posprzątaniu i po oporządzeniu swego przychówku (tudzież i męża).
Cóż za optymizm przeze mnie przemawia...:-)
A jednak wydaję się być najmniej przejęta swą wagą w ciąży (i po ciąży, jeśli mam być szczera)
Ciążę zakończę prawdopodobnie z wagą 85kg i naprawdę wydaje mi się śmieszne, że przejmujecie się, iż np. 68kg w fazie końcowej mieć będziecie... Swoją drogą ciekawe, że na te dodatkowe kilogramy nie narzekają nieco większe z Nas...