reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada Serca Zespół Downa u Plodu

Mąż mi powiedział że powinnam bsie leczyć bo też mam ataki...ale... agresji....tzn złości napady...muszę się wykrzyczeć...
 
reklama
Powiedz czy przyjmujesz leki uspokajające od psychiatry?
Jeśli nie, proszę umów teleporadę. Nie musisz mieć skierownia. To nie rozwiąże problemu, ale uspokoi Cię wewnętrznie.
Ja w najgorszych chwilach życia czułam to samo. Głęboki smutek, rozpacz, brak sił, bezradność, chciałam uciec od życia, czułam nawet jakbym miala "ciążką twarz" tzn nie umialam się nawet sztucznie uśmiechnąć, a w głowie jakby burza. Leki pomogły przetrwać trudny czas.
 
Nie mam już siły nawet nie umiem już płakać bo się już znieczulilam..... dzieci oglądają bajkę a ja choć już wszystko w miarę ogarnęłam nie mam sily wstać z krzesła....chce..zamknac oczy i się obudzic i przekonać że to był tylko zły sen...
A może spróbuj porozmawiać z lekarzami jak wspominała wyżej smaily?


Mąż mi powiedział że powinnam bsie leczyć bo też mam ataki...ale... agresji....tzn złości napady...muszę się wykrzyczeć...
Wcale ci się nie dziwię. Jak on teraz do tego podchodzi? Też tak przeżywa jak ty, czy jest spokojniejszy?
Ta cała niemoc musi mieć gdzieś ujście, często właśnie w formie agresji najłatwiej jest sobie ulżyć.

Trzymaj się, od początku waszej historii trzymam kciuki, żeby to się jakoś rozwiązało...
 
Newmom ataki agresji to jest wołanie o pomoc. W ten sposób chcesz wyrzucić z siebie te emocje, źle emocje które są w Tobie. Musisz znaleść jakoś sposób. Może spokojna muzyka? Ja jak miałam ataki agresji to sciskalam sobie nos. Nie wiem czemu ale tak robiłam i w sumie pomogło. Ale fakt jak korzystam nadal z psychologa..trzy lata już.. Ja byłam w takim stanie po śmierci omskiego że starszego syna odrzuciłam od siebie a potem się bal mnie żeby mnie nie zranić.. Ale poradzilam sobie z tym wierzę że Ty też poradzisz. Ale nie sama.. Godzina na tydzień to mała a uwierz psycholog Ci pomoże.. Psychiatra mi dał leki ale nie mogłam normalnie funkcjonować. Więc ja biorę je doraźnie.. Najwięcej pomógł mi psycholog. Tłumaczy wszysko. Etapy żałoby. Moje myśli. Także naprawdę pora zasięgnąć pomocy psychologa bo takim zachowaniem zaszkadzasz sobie.
 
Jedynie co może pomóc to by mała odeszła w spokoju. Niestety taka prawda, piszę to jako siostra osoby z zespołem Downa.
 
reklama
Powiem tylko że rodzicom takich chorych dzieci jest ciężko ale chyba ciężej jest rodzeństwu, które nie rozumie całej takiej sytuacji. Dorastania z łatką "masz Downa w rodzinie" w latach 90tych gdzie to był standard nabijania się rówieśników. Nadal nie wiadomo co będzie z moją siostrą, kto się nią zajmie po śmierci mamy. Proszę tylko pamiętać by nie mówić że "masz kochać swoją siostrę/brata bo jest chore i masz to zrozumieć". To rodzi bardziej nienawiść niż miłość do rodzeństwa. Może jako jedyna nie będę tu słodzić, bo co się zmieni jak weźmiecie ją do domu?
 
Do góry