Ktoś mi mówi że mnie podziwia, albo że jak ja daję radę a ja się śmieję z tego i mówię że to przecież nic takiego, czy ja mam coś z głową czy poprosttu nie zdaje sobie sprawy z trudnej sytuacji w jakiej jesteśmy, z tego że jeśli córka wróci do domu to będę mieć jeszcze więcej na głowie...dziś rozmawiala z koleżanką, powiedziała że trzeba się modlić żeby było wszystko dobrze, ja się już nie umiem modlić, choć nadal wierzę, nie mam cierpliwości do modlitwy, tęsknię bardzo za moją córką za jej zapachem i spojrzeniem, ale nauczyłam się tlumic ból i płacz i nie odczuwać...
Masz bardzo trudna sytuację, jednak radzisz sobie z nią. To nic złego, że nie jest to dla ciebie trudnością. To, co nienajlepiej brzmi, to fakt tłumienia emocji. Nie wolno tego robić, bo dusząc je one wciąż narastają i w pewnym momencie wybuchną ze zdwojoną siła. Lepiej starać się na bieżąco je odreagowywać.
Jesteś mamą dobrze zorganizowana jeśli chodzi o dom i rodzinę. Przy córeczce dodatkowo nie będzie na nic czasu. Gdzie jest przestrzeń dla ciebie? Nie uciekaj od niej. Wypracuje coś, co będzie tylko twoje. Trud dopiero się zacznie, jak córeczka wróci do domu, a ty na nic nie będziesz miała czasu i wręcz zameczysz siebie. Dzieci mają też ojca (wiem jak to brzmi). Ojciec to nie tylko gość od pieniędzy i zabawy z dziećmi. To ktoś, kto powinien dzielić twoje trudy i dbać o przestrzeń dla ciebie. Pisze to... Tak wiem jak to wygląda w rzeczywistości... Wiesz, będziesz potrzebowała odskoczni. Musisz już teraz to wypracować, bo w pewym momencie będziesz miała dość. Twoja relacja z mężem jest ok, kiedy z tobą jest ok, a nie wtedy, kiedy ty też potrzebujesz wsparcia. To wszystko w trudnych chwilach legnie w gruzach. Już teraz obydwoje musicie to kształtować prawidłowo. Jak niedajecie rady idźcie na terapię małżeńska. Obydwoje na tym skorzystacie, a już na pewno wasze dzieci.
Mądrze się, ale z podobnymi problemami się mierze. To się fajnie pisze, tylko jak, kiedy i za co to zrobić?
Uwiez mi, że to ważne rzeczy, bo za rok, czy dwa będziesz bardzo zmęczona i na niewiele będziesz miała siłę. A ty jej bardzo potrzebujesz. Potrzebujesz przestrzeni, w której oprócz matki, żony, kochanki, terapeutki, sprzątaczki... (pisz tu co chcesz)... Będziesz też Ty, Twoje potrzeby, sposób na realizowanie siebie. Kiedyś, kiedy dzieci będą bardziej samodzielne ty staniesz twarzą w twarz ze sobą, i co wtedy? Poza tym będziesz się spotykać codziennie ze sobą w lusterku... By mieć siłę patrzyć sobie w oczy i czerpać siłę na każdy następny dzień musisz mieć coś swojego, coś co sprawia ci przyjemność, co pozwoli ci zachwycić się sobą, swoimi umiejętnościami, możliwościami, by wzrastać. Bo niestety biologia to bestia. Albo się rozwijasz albo... czujesz to, co czujesz. Jesteś mamą już wiele lat, myślę, że wiesz, co próbuje ci powiedzieć.