W żaden sposób nie chciałam cię urazić. Jeśli to zrobiłam, przepraszam. Pamiętam z autopsji, że nie było słów w tamtym czasie, które byłyby w stanie mnie podnieść na duchu. Po prostu historia każdego dziecka, zwłaszcza z obciążeniem jest wyjątkowa pod każdym względem. Napatrzyłam się na to na neonatologii. Widziałam umierające dobrze rokujące dzieci i żyjące, które wg medycyny nie powinny żyć, bo mialy tak uszkodzony mózg. Nie mówię tego na pocieszenie. Biologia z jednej strony jest przewidującą, a z drugiej zaskakująca. Czas pokarze, co będzie z wami.
Tylko ten czas... By to, co się dzieje z twoimi emocjami zamocno cię nie sponiewierało. Korzystaj z pomocy psychologa. To nie magia, że naprawi całe zło. Ale mówienie o tym co się wokół dzieje, o t jak to ma ciebie wpływa, jakie budzi emocje...inne spojrzenie, zrozumienie... Wygadanie się. To pomaga nie zwariować w całym tym szaleństwie.
Podziwiam twoja postawę. W tym co piszesz jest mnóstwo emocji. Jednak twoje zaangażowanie, oddanie maluszkowi, siła, którą trzeba miec w tej bezradności... Podziwiam ogromnie
Jesteś wspaniała mama. Twój maluszek ma szczęście. Wiem, że w życiu nie chodzi o życie, ale też o jego jakość. Wiem to aż za dobrze. Wiedz jedno, że lekarze będą tak długo walczyć jak długo będą widzieli szansę na pomoc maleńkiej. Czasem wydaje się, że lepiej pozwolić dziecku odejść. Jednak trzeba będzie zaufać.