reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wada letalna mojej córeczki....

Ze swojej strony mogę podpowiedzieć jeszcze wysokie ułożenie, tzn. spora poduszka pod materacyk, a nie tylko książka pod nogi łóżeczka. To ułatwiało moim dzieciom oddychanie w chorobie.
Miejmy nadzieję, że dodatek do mleczka pomoże złapać wagę.
Życzę dużo zdrówka Dziewczynki. :)
 
reklama
@Itsaris moim dziewczynom na katar bardzo pomagały kropelki olbas jedna kropla na koszulkę i od razu lepiej. Super są a tez do kąpieli tak kilka kropli z 5-6
Nie wiem czy Tosia może takie może zapytaj lekarza. Dziewczyny stosowały to już u miesięcznych dzieci...
 
Rok 2019
Zaczęliśmy rok z naszą córką.
Rok temu chcieliśmy dziecko, jeszcze w sylwestra rano robiłam test, ale był negatywny, a już dwa tygodnie później się okazało, że mam w sobie Okruszka. Większą część roku byłam w ciąży. Pierwsze miesiące ciężkie, bo hormony, podejmowanie decyzji-co dalej? Jak wszystko ułożyć? Priorytetem było mieszkanie. Tak wiele mało ważnych spraw było wtedy priorytetami.....
Był 26 maj, badanie połówkowe. Pamiętam, wtedy Ch yba ostatni raz zrobiłam sobie taki mega makijaż. Lubiłam się malować. Była niedziela. Przez myśl mi wtedy przeszło "teraz może wyjść coś nie tak, a jeżeli będzie ok, to już wszystko będzie dobrze.....Żeby tylko wszystko było dobrze...." i zobaczyłam na monitorze malutkie koślawe stopki. Łzy naszly mi do oczu....
Wtedy pomyślałam, że bajka się skończyła. Przerażona byłam faktem, że dziecko może mieć problemy z nogami. W ciszy, w głębi, czułam że to ma związek z czymś więcej. I od tamtej pory było tylko gorzej, ale to już opisałam w pierwszym poście.

Od tamtej pory minelo 7 miesiecy.
Moja córka, moja mała Antosia, śpi obok mnie.
Od tamtej pory ani razu nie myślałam o świętach i o sylwestrze. Bałam się, ale teraz boję się coraz bardziej. Mam swój skarb, ale czuję, że nie dostałam go na zawsze.
Minęło nam 12 tygodni razem. Od 12 tygodni mój Okruszek jest na świecie i dzielnie walczy. Poznaje świat, siebie. My dzięki Niej też poznajemy świat, zupełnie inny - wyjątkowy świat, pełen radości który składa się z drobnych sukcesów.

Ciąże miałam wyjątkowo burzliwą, pełną napięć, łez, rozpaczy, ale też chwil oczekiwania, radości i szczęścia.
Od 12 tygodni mam coś niezwykłego obok siebie.
MÓJ CUD, który zmienił moje życie.

Szybko minął ten rok, nie był szczęśliwy, jednak zakończony tak cudownie, jak sobie nawet nie wyobrażałam.
Na kanapie, w dresach: ja - mama, tata, Tosia i obok wcisnął się jeszcze pies.


Dla Was życzę szczęścia w całym roku 2019!:)
 
Ostatnia edycja:
Rok 2019
Zaczęliśmy rok z naszą córką.
Rok temu chcieliśmy dziecko, jeszcze w sylwestra rano robiłam test, ale był negatywny, a już dwa tygodnie później się okazało, że mam w sobie Okruszka. Większą część roku byłam w ciąży. Pierwsze miesiące ciężkie, bo hormony, podejmowanie decyzji-co dalej? Jak wszystko ułożyć? Priorytetem było mieszkanie. Tak wiele mało ważnych spraw było wtedy priorytetami.....
Był 26 maj, badanie połówkowe. Pamiętam, wtedy Ch yba ostatni raz zrobiłam sobie taki mega makijaż. Lubiłam się malować. Była niedziela. Przez myśl mi wtedy przeszło "teraz może wyjść coś nie tak, a jeżeli będzie ok, to już wszystko będzie dobrze.....Żeby tylko wszystko było dobrze...." i zobaczyłam na monitorze malutkie koślawe stopki. Łzy naszly mi do oczu....
Wtedy pomyślałam, że bajka się skończyła. Przerażona byłam faktem, że dziecko może mieć problemy z nogami. W ciszy, w głębi, czułam że to ma związek z czymś więcej. I od tamtej pory było tylko gorzej, ale to już opisałam w pierwszym poście.

Od tamtej pory minelo 7 miesiecy.
Moja córka, moja mała Antosia, śpi obok mnie.
Od tamtej pory ani razu nie myślałam o świętach i o sylwestrze. Bałam się, ale teraz boję się coraz bardziej. Mam swój skarb, ale czuję, że nie dostałam go na zawsze.
Minęło nam 12 tygodni razem. Od 12 tygodni mój Okruszek jest na świecie i dzielnie walczy. Poznaje świat, siebie. My dzięki Niej też poznajemy świat, zupełnie inny - wyjątkowy świat, pełen radości który składa się z drobnych sukcesów.

Ciąże miałam wyjątkowo burzliwą, pełną napięć, łez, rozpaczy, ale też chwil oczekiwania, radości i szczęścia.
Od 12 tygodni mam coś niezwykłego obok siebie.
MÓJ CUD, który zmienił moje życie.

Szybko minął ten rok, nie był szczęśliwy, jednak zakończony tak cudownie, jak sobie nawet nie wyobrażałam.
Na kanapie, w dresach: ja - mama, tata, Tosia i obok wcisnął się jeszcze pies.


Dla Was życzę szczęścia w całym roku 2019!:)
W Nowym Roku życzę Wam jeszcze wiele Waszych magicznych chwil. Przede wszystkim zdrówka dla Tosi. Dla Ciebie @Itsaris siły w opiece nad Twoim cudem. Dziękuję, że pozwalasz nam poznać choć cząstkę Tosiaczka. Jesteś supermama z mega wielkim serduchem. Nie zmieniaj się. [emoji4]
Ps. Życzę Wam żeby 2019 obfitował w tylko dobre wieści[emoji173]
 
Niestety nie jest dobrze. Mam wątpliwości czy to jest katar.
Tosia nam się dławi przy jedzeniu. Jak tak sobie leży jest ok, a karmienie to masakra. Dławi się, krztusi, kaszle przez to, sinieje. Kilka razy myśleliśmy, że to koniec.... Tak się zakrztusila przy jedzeniu, ulała, zadlawila się, zrobiła się sina, nie mogła złapać oddechu... Raz musieliśmy użyć tlenu, sprawdzalismy saturacje, potem długo spała, jadła tylko przez sen. Duzo mniej je, staramy się podawać mniej i częściej.
Wydaje mi się, że krztusi się jakby własną śliną z mlekiem, jakby nie dawała rady tego przełknąć. Ciągle leży na boczku, strach nawet przy przewijaniu, jak musi leżeć na plecach, bo co chwilę się krztusi.
Cały sylwester w stresie, noc, każde karmienie.... Od wczoraj cały czas myślę, co może się dziać.
Analizuje ostatnie tygodnie, odkąd się coś zaczęło.
Od ok 2 tygodni mało przybiera na wadze, ok 10 g na dobę. A wcześniej było 20-25.
Co sie zmieniło w tym czasie? Zaczęłysmy jeździć na rehabilitację, miała szczepienia.... Może coś miało na to wpływ? Może to jakaś choroba. A może po prostu organizm się zmienia, moze właśnie zaczynają się problemy.....

Poprosiłam hospicjum o wizytę lekarza. Jutro do nas przyjedzie. Dr ma doświadczenie, może coś podpowie, coś zauważy..... Pielęgniarka przez telefon już mnie nastawila-nastraszyla, że może być tak, że będzie trzeba karmić sondą.... Usłyszałam też, że "trzeba wybrać co jest ważniejsze". Domyślam się, że chodzi o rehabilitację. Hospicjum chyba się to nie podoba, że mamy tyle rehabilitacji, przez co oni nie mogą do nas przyjeżdżać. Uważam, taki komentarz za co najmniej zbędny. Nie sądzę, że dążenie do rozwoju dziecka jest złym wyborem.

Teraz dopiero zaczynamy się bać. Teraz kiedy mamy problem z podstawową czynnością, z karmieniem.
Czytałam ponownie wyniki amniopunkcji z ciąży, był opis możliwych problemów. Jest napisane między innymi : "problemy z żywieniem". Co to dokładnie oznacza, nie wiem. Bardzo się boję, że nasza 'sielanka' się kończy.
Partner od jutro wraca do pracy, przez święta był w domu, razem przez to wszystko przechodzimy. A teraz będę sama większość dnia. Mówił mi, że boi się, że coś się stanie jak on będzie w pracy. Boi się wychodzic, bo może się stać najgorsze....

Nasza Tosia tak fajnie się zaokragliła.... Tak miło, jest ją teraz dotykać, jak ma trochę tego ciałka :) jak śpi i jej się taka fajna druga broda robi i tak się wtedy słodko uśmiecha.....
 
Itsaris moze na teraz rozwiazaniem jest dla Was smoczek Habermana (patrz medela). Ja nie mialam go w reku, nie wiem, czy to dobry trop. Ale moj maly mi wielokrotnie dlawil sie i musialam mu udzielac pierwszej pomocy i co prawda finalnie takiego smoka nie kupowalam, ale gdziestam mi sie zapamietala nazwa...).
Przy dlawieniu mlekiem u nas przy pierwszej pomocy uderzenia w plecki nic nie dawaly. Tylko uciski klatki piersiowej... Mam nadzieje, ze ta wiedza Wam sie nie przyda.
Trzymam wciaz za Was bardzo mocno kciuki[emoji173] Oby to 'tylko' przeziebienie...
 
@Itsaris - złapać wirusa mogliście wszędzie niestety. Nie umiem sobie wyobrazić Twojego strachu i lęku. 12 tygodni - to tak dużo i mało. Wierzę, że to dopiero początek Waszej wspólnej drogi.
 
@Itsaris jakze rozumiem ten strach... kazdego dnia moja corcia przestaje oddychac tak, ze wymaga opieki pielegniarek, a dzis nawet interwencji lekarza.

Nowy rok... jakze podobny do starego w troskach, a jednoczesnie zupelnie nowy w nadziei na lepsze jutro. Niech wam, calej rodzinie twojej, Tobie, Partnerowi I Tosi przynosi tylko dobre dni I wiesci. Oby lekarz jutro opanowal sytuacje I wlal w twoje serce nadzieje.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry