Staram się jakoś podnieść. Szukam siły, żeby to udźwignąć. Miałam dziś spotkanie z psychologiem, z którym znam się od lat. Powiedziała działa, coś może banalne go, ale utkwilo mi to w glowie. To co się dzieje jest PO COŚ. Ma coś wywołać, zmienić, odwrócić, pokazać... Jakby jest w tym jakiś cel. Nie wiem jaki, nie rozumiem tego. Ale może chce gdzieś w głębi w to wierzyć?
Skoro Małej teoretycznie w ogóle nie powinno być, bo ciąże nie dochodzą do takiego etapu, a Ona daje rade? Twarda Baba z niej! Chce nam się pokazać. To coś znaczy.
Wszyscy mi mówią, żeby cieszyć się chwilą, ciążą. Tym czasem, który razem mamy. Takich chwil 'mocy' jak ta, jest mało. Potrzebuję ich dla Mojej dziewczynki, żeby rosła i miała siłę żeby się z nami poznać.
Skoro Małej teoretycznie w ogóle nie powinno być, bo ciąże nie dochodzą do takiego etapu, a Ona daje rade? Twarda Baba z niej! Chce nam się pokazać. To coś znaczy.
Wszyscy mi mówią, żeby cieszyć się chwilą, ciążą. Tym czasem, który razem mamy. Takich chwil 'mocy' jak ta, jest mało. Potrzebuję ich dla Mojej dziewczynki, żeby rosła i miała siłę żeby się z nami poznać.