reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W październiku testów czas, w ciąży będzie każda z nas!

Dokładnie chodzi o to podejście, że nie wiemy czy w ogóle nam się uda i to czasmi zmienia wszystko, że tak się boi człowiek, że woli czasami myśleć, że się nie uda, że jak tak się okaże to się nie rozpadnie człowiek na tysiąc kawałeczków, że ani 1 maleństwa własnego w życiu nie będziemy mieć. Ja też czasami wolę się oswajać z tą myślą dla psychiki własnej, chociaż z drugiej strony chce i bardzo staram się wierzyć, że mi się uda.
No właśnie zależy kto ma jakie podejście ja mocno po prostu wierze, że sie uda ale jednocześnie liczę się z tym że mogę odnieść porażkę więc nie żyję tylko dla upragnionej ciąży.
Nie wiem jak to wytłumaczyć po prostu mi jest tak prościej. Staramy się, leczymy ale zaczęłam to traktować jako dodatek do mojego życia a nie w ten sposób że tylko to pomoże być mi spełnionej i szczęśliwej bo tak wcześniej myślałam.
 
reklama
Myślę, że to po prostu kwestia znalezienia problemu. Czasami po latach prob naturalnych gdy nie wychodzi udaje się 1 próba in vitro. Bo np może problem tkwi w samych jajowodach. To znaczy. Mogą być drożne ale nikt ci nie powie np czy rzęski działają sprawnie by jajeczko dotarło do macicy.
Przytaczałam raz tutaj screeny z jednej z grup z fb gdzie kobieta była po wielu transferach. Kurcze juz nie pamietam ale miedzy 8 a 11 i ostatni sie udał na masie leków. Dopiero ktoras tam kombinacja pomogla. Takze ja czytajac takie wpisy po prostu tak pozytywnie mysle w tym temacie. Bo np jak moja znajoma. Ma 40 lat, wie że ma problemy immunologiczne bo wyszło w badaniach że jej organizm odrzuca zarodek ale bez żadnego leczenia dalej próbuje bo liczy że może akurat. Owszem może...ale może nie. Ja jestem za tym bym szukać bo jak nie ma ciąży to problem jakiś być po prostu musi.
Wiadomo, że trzeba szukać oczywiście i próbować i większość z nas to robi, ale to tak naprawdę czasmi przyczyną może być wszystko i nic, często w takim przypadku okazuje się szukaniem to igły w stogu siana, więc czasami poprostu ma się dość, bo wiadomo, że mierzymy się też z problemami życia codziennego. A jeśli komuś już zabraknie siły i funduszy musi się liczyć z brakiem dziecka jeśli dotychczas go nie ma.
 
No właśnie zależy kto ma jakie podejście ja mocno po prostu wierze, że sie uda ale jednocześnie liczę się z tym że mogę odnieść porażkę więc nie żyję tylko dla upragnionej ciąży.
Nie wiem jak to wytłumaczyć po prostu mi jest tak prościej. Staramy się, leczymy ale zaczęłam to traktować jako dodatek do mojego życia a nie w ten sposób że tylko to pomoże być mi spełnionej i szczęśliwej bo tak wcześniej myślałam.
No i teraz dobre podejście. Ja w miarę od początku staram się tak żyć, różnie to czasami wychodzi, ale w większości mi się to udaje.
Mnie ratuje plan działania co jeszcze może być nie tak, ale jak się skończy może być źle 😪.
 
dla mnie wszystkie historie typu "nie mrtw sie, moi znajomi starali się 7 lat i im się udało" to jest najgorsza demotywacja. Jak mam się starać 7 lat to mogę skończyć już dziś bo nie wytrzymam tego i tyle.
Nie myśl w ten sposób bo to cię dołuje. Ale chyba lepiej starać się 7 lat i mieć tego maluszka niż skończyc już teraz bo ma to trwać 7 lat. Ale czas leci i za te 7 lat kiedy ujrzałabyś 2 kreski powiesz sobie po prostu było warto (nie życzę ci tyle czekać oczywiście to tylko przyklad). A przynajmniej ja wolałabym starać się i 10 czy 15 lat o to drugie maleństwo ale odnieść sukces niż się zwyczajnie poddać i żyć z myślą kurcze a co gdyby... Choć nie mowię, że poddanie się nie przyniosło by tego samego rezultatu. Za dużą wywierasz na sobie presję. Walcz o marzenie a nie ze sobą ❤
 
Wiadomo, że trzeba szukać oczywiście i próbować i większość z nas to robi, ale to tak naprawdę czasmi przyczyną może być wszystko i nic, często w takim przypadku okazuje się szukaniem to igły w stogu siana, więc czasami poprostu ma się dość, bo wiadomo, że mierzymy się też z problemami życia codziennego. A jeśli komuś już zabraknie siły i funduszy musi się liczyć z brakiem dziecka jeśli dotychczas go nie ma.
Tak niestety fundusz jest problemem i nieraz nie da się tego przeskoczyć zwłaszcza teraz kiedy jest jak jest. W takiej sytuacji faktycznie może byc to trudne.
 
Nie myśl w ten sposób bo to cię dołuje. Ale chyba lepiej starać się 7 lat i mieć tego maluszka niż skończyc już teraz bo ma to trwać 7 lat. Ale czas leci i za te 7 lat kiedy ujrzałabyś 2 kreski powiesz sobie po prostu było warto (nie życzę ci tyle czekać oczywiście to tylko przyklad). A przynajmniej ja wolałabym starać się i 10 czy 15 lat o to drugie maleństwo ale odnieść sukces niż się zwyczajnie poddać i żyć z myślą kurcze a co gdyby... Choć nie mowię, że poddanie się nie przyniosło by tego samego rezultatu. Za dużą wywierasz na sobie presję. Walcz o marzenie a nie ze sobą ❤
A co jak już minie te 7 lat jak u znajomych, a dziecka nie będzie? Myślę, że @LadyCaro mogłaby się starać nawet i 100 lat gdyby miała gwarancję, że w 101 urodzi dziecko.

To jak w tym powiedzeniu, że gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł.
 
Teraz kochane dobranoc ❤ Idę zjeść kalafiora na maśle z bułką tartą (bezglutenowa) bo sie rozpisałam a on tam czeka pyszniutki 🙈
Nie poddajemy się i myślimy pozytywnie mimo wszelkich przeszkód 🙂
 
Nie myśl w ten sposób bo to cię dołuje. Ale chyba lepiej starać się 7 lat i mieć tego maluszka niż skończyc już teraz bo ma to trwać 7 lat. Ale czas leci i za te 7 lat kiedy ujrzałabyś 2 kreski powiesz sobie po prostu było warto (nie życzę ci tyle czekać oczywiście to tylko przyklad). A przynajmniej ja wolałabym starać się i 10 czy 15 lat o to drugie maleństwo ale odnieść sukces niż się zwyczajnie poddać i żyć z myślą kurcze a co gdyby... Choć nie mowię, że poddanie się nie przyniosło by tego samego rezultatu. Za dużą wywierasz na sobie presję. Walcz o marzenie a nie ze sobą ❤
możesz mieć racje, ale też właśnie uważam, że to jest takie niefiksowanie na temacie. 7 lat badań, skupiania się, czekania miesiąc w miesiąc? Nie dam rady. Staram się już około 2,5 roku i jestem blisko granicy, żeby powiedzieć, ze nie będę miała dziecka nigdy.
Wiesz, że też nie mam tak, że będę walczyć za wszelką cenę, ze bez dziecka będę niekompletna i moje życie będzie niepełne. Ja np nie podejdę do in vitro.
Kocham mojego Starego i wiem, ze możemy mieć fajne i szczęśliwe życie we dwoje.
 
A co jak już minie te 7 lat jak u znajomych, a dziecka nie będzie? Myślę, że @LadyCaro mogłaby się starać nawet i 100 lat gdyby miała gwarancję, że w 101 urodzi dziecko.

To jak w tym powiedzeniu, że gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł.
Nie patrzy się na to co będzie za rok dwa czy dziesięć bo żyje się tym co tu i teraz. A to był przykład. Medycyna, wiedza ogólna też idzie do przodu. Nikt ci na nic gwarancji na nic nie da. Po prostu. Nie spróbujesz to się nie dowiesz ale rób to ze spokojem bo stres cię w końcu wykończy.
 
reklama
możesz mieć racje, ale też właśnie uważam, że to jest takie niefiksowanie na temacie. 7 lat badań, skupiania się, czekania miesiąc w miesiąc? Nie dam rady. Staram się już około 2,5 roku i jestem blisko granicy, żeby powiedzieć, ze nie będę miała dziecka nigdy.
Wiesz, że też nie mam tak, że będę walczyć za wszelką cenę, ze bez dziecka będę niekompletna i moje życie będzie niepełne. Ja np nie podejdę do in vitro.
Kocham mojego Starego i wiem, ze możemy mieć fajne i szczęśliwe życie we dwoje.
Ja mam podjeście, że wypróbuję wszystkiego i jeśli się nie uda wtedy dam sobie spokój i niech będzie co ma być. Pomiajm tu adopcję dziecka, komórki, zarodka czy coś takiego.
 
Do góry