reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W październiku testów czas, w ciąży będzie każda z nas!

no ja też nigdy nie chce się licytować, bo nie jestem w innej sytuacji niż obecnie. Może by się zmieniło moje podejście gdybym przeszła co innego. I moja zhejtowana na każdą stronę opinia, ze chciałabbym mieć jeden biochem, żebym wiedziałą, ze w ogóle jest możliwość zajścia. I nie, nie chcę przejąć innych poronień, ronić nawykowo i ronić w 6 miesiącu ciąży, bo różne rzeczy mi zarzucano. Chciałabym wiedzieć, ze mogę zajść. I nie wykluczam, ze jakbym to przezyła, to by moje podejście się zmieniło.
Dokładnie chodzi o to podejście, że nie wiemy czy w ogóle nam się uda i to czasmi zmienia wszystko, że tak się boi człowiek, że woli czasami myśleć, że się nie uda, że jak tak się okaże to się nie rozpadnie człowiek na tysiąc kawałeczków, że ani 1 maleństwa własnego w życiu nie będziemy mieć. Ja też czasami wolę się oswajać z tą myślą dla psychiki własnej, chociaż z drugiej strony chce i bardzo staram się wierzyć, że mi się uda.
 
reklama
no ja też nigdy nie chce się licytować, bo nie jestem w innej sytuacji niż obecnie. Może by się zmieniło moje podejście gdybym przeszła co innego. I moja zhejtowana na każdą stronę opinia, ze chciałabbym mieć jeden biochem, żebym wiedziałą, ze w ogóle jest możliwość zajścia. I nie, nie chcę przejąć innych poronień, ronić nawykowo i ronić w 6 miesiącu ciąży, bo różne rzeczy mi zarzucano. Chciałabym wiedzieć, ze mogę zajść. I nie wykluczam, ze jakbym to przezyła, to by moje podejście się zmieniło.
Przestań, pamiętasz, jak napisałam, że pocieszałam tak koleżankę? Która straciła ciążę na samym początku, a co ja jej na to? Powiedziałam, że przynajmniej wie, że mogą zajść. Że są zdrowi.
Potem laska obstawiona lekami zaszła, donosiła, urodziła i ma dziecko.

A ja się mogę licytować. Na wadze, gdzie z jednej strony jako staraczka jestem ja, a z drugiej Ty, @Nel331 , @lady_in_blue czy jeszcze kilka innych dziewczyn, gorzej macie Wy... 😔
 
Nie wiem co dobrze poradzić, hmm sama nie wiem co bym zrobiła, pewnie plusy i minusy i konsekwencje rozpisała i wtedy zobaczyła co przełoży los. Mam nadzieję, że Ci się uda ❤️, życze z całego serducha ❤️
Dzi
Nie wiem co dobrze poradzić, hmm sama nie wiem co bym zrobiła, pewnie plusy i minusy i konsekwencje rozpisała i wtedy zobaczyła co przełoży los. Mam nadzieję, że Ci się uda ❤️, życze z całego serducha ❤️
dziękuję ❤️ Nawet nie wiesz jak to jest wspierające.
Zdecydowałam się na napisanie na forum bo czytając was czułam, że wspieracie się, brakowało mi tego.
Pomimo, że urodziłam syna w wieku 22 lat to wiem co to strach. Od 4 m-ca ciąża była zagrożona i przeleżałam ją. Młoda była i „nieświadoma”. Nie rozumiałam słów mamy „obyś donosiła tą ciążę”. Byłam ich pierwszym, dzieckiem wyczekanym po 9 latach małżeństwa. Niestety nie ma już wśród nas i nie ma m możliwości dopytać co miała na myśli
 
Przestań, pamiętasz, jak napisałam, że pocieszałam tak koleżankę? Która straciła ciążę na samym początku, a co ja jej na to? Powiedziałam, że przynajmniej wie, że mogą zajść. Że są zdrowi.
Potem laska obstawiona lekami zaszła, donosiła, urodziła i ma dziecko.

A ja się mogę licytować. Na wadze, gdzie z jednej strony jako staraczka jestem ja, a z drugiej Ty, @Nel331 , @lady_in_blue czy jeszcze kilka innych dziewczyn, gorzej macie Wy... 😔
Nikt nie ma gorzej lepiej, tylko inaczej i inne podejście do tematu i na każdym poziomie bd inaczej. Dla jesbych zajście trudne, dla innych utrzymanie.
Każda ma ciężko, ale wiadomo są różnice, że jedna szybciej się podłamie i straci wiarę, bo to jej etap 🤷‍♀️
 
Dokładnie chodzi o to podejście, że nie wiemy czy w ogóle nam się uda i to czasmi zmienia wszystko, że tak się boi człowiek, że woli czasami myśleć, że się nie uda, że jak tak się okaże to się nie rozpadnie człowiek na tysiąc kawałeczków, że ani 1 maleństwa własnego w życiu nie będziemy mieć. Ja też czasami wolę się oswajać z tą myślą dla psychiki własnej, chociaż z drugiej strony chce i bardzo staram się wierzyć, że mi się uda.
ja niestety nie wierze już, że mi się uda 😅 serio. Po tym cyklu mam negatywne myślenie, bo seks był idealnie w okolicach owu. I jakoś... głowa miała nadzieję.
Dla mnie 2 kreski na teście to jest abstrakcja. Jakbym wygrała w totka czy coś. Jakieś jednorożce.
Nie, w tym momencie nie wierzę, że mi się uda.
Mimo, że przed chwilą ustaliliśmy z mężem, że w styczniu podejdziemy do inseminacji. Jezu, jakie to sprzeczne emocje...
 
Dzi

dziękuję ❤️ Nawet nie wiesz jak to jest wspierające.
Zdecydowałam się na napisanie na forum bo czytając was czułam, że wspieracie się, brakowało mi tego.
Pomimo, że urodziłam syna w wieku 22 lat to wiem co to strach. Od 4 m-ca ciąża była zagrożona i przeleżałam ją. Młoda była i „nieświadoma”. Nie rozumiałam słów mamy „obyś donosiła tą ciążę”. Byłam ich pierwszym, dzieckiem wyczekanym po 9 latach małżeństwa. Niestety nie ma już wśród nas i nie ma m możliwości dopytać co miała na myśli
Wiesz co. A mi teraz taki pomysł przyszedł do głowy.
Masz konto na Facebooku? Weź sobie w notatniku czy gdzieś zapisz to swoje zapytanie/wątpliwości a potem poszukaj na Fejsie fanpejdżów prowadzonych przez położne albo oddziały ginekologiczne. Na pewno są "Babkibabkom" z Oleśnicy, ale pewnie jeszcze się coś innego znajdzie. Weź im to wklej w Messengerze. Może a nóż ktoś odpowie :)
 
Rozumiem, nikomu się nie życzy poronienia. Nie mówię, że Ci mniej zależy bo moim zdaniem dalej mnie nie rozumiesz. Ale kobiety które nigdy nie zaszły przy długich staraniach myślą, że im się nie uda bo to aż nie możliwe, bo u nich już na 1 kroku jest problem... Nie chcę licytować, chodzi tylko i wyłącznie o podejście psychiczne, a nie o to, że jedna czy druga chce bardziej dziecka.
Myślę, że to po prostu kwestia znalezienia problemu. Czasami po latach prob naturalnych gdy nie wychodzi udaje się 1 próba in vitro. Bo np może problem tkwi w samych jajowodach. To znaczy. Mogą być drożne ale nikt ci nie powie np czy rzęski działają sprawnie by jajeczko dotarło do macicy.
Przytaczałam raz tutaj screeny z jednej z grup z fb gdzie kobieta była po wielu transferach. Kurcze juz nie pamietam ale miedzy 8 a 11 i ostatni sie udał na masie leków. Dopiero ktoras tam kombinacja pomogla. Takze ja czytajac takie wpisy po prostu tak pozytywnie mysle w tym temacie. Bo np jak moja znajoma. Ma 40 lat, wie że ma problemy immunologiczne bo wyszło w badaniach że jej organizm odrzuca zarodek ale bez żadnego leczenia dalej próbuje bo liczy że może akurat. Owszem może...ale może nie. Ja jestem za tym bym szukać bo jak nie ma ciąży to problem jakiś być po prostu musi.
 
Dzi

dziękuję ❤️ Nawet nie wiesz jak to jest wspierające.
Zdecydowałam się na napisanie na forum bo czytając was czułam, że wspieracie się, brakowało mi tego.
Pomimo, że urodziłam syna w wieku 22 lat to wiem co to strach. Od 4 m-ca ciąża była zagrożona i przeleżałam ją. Młoda była i „nieświadoma”. Nie rozumiałam słów mamy „obyś donosiła tą ciążę”. Byłam ich pierwszym, dzieckiem wyczekanym po 9 latach małżeństwa. Niestety nie ma już wśród nas i nie ma m możliwości dopytać co miała na myśli
Kochana i bardzo dobrze, ze napisałaś, mamy wsparcie, możemy tu dużo się nauczyć i wyrzucić z siebie, każda z nas inne i inne doświadczenia. Większość się zmaga z różnymi chorobami, dolegliwościami i wspieramy się w tym, jak to mówią w kupie siła!
Dobrze, że masz chociaż jedno dziecko ❤️, ale oby nie stanęło na tym!
Ciąża zagrożona to naprawdę ciężki temat, ale dałaś radę!
 
Myślę, że to po prostu kwestia znalezienia problemu. Czasami po latach prob naturalnych gdy nie wychodzi udaje się 1 próba in vitro. Bo np może problem tkwi w samych jajowodach. To znaczy. Mogą być drożne ale nikt ci nie powie np czy rzęski działają sprawnie by jajeczko dotarło do macicy.
Przytaczałam raz tutaj screeny z jednej z grup z fb gdzie kobieta była po wielu transferach. Kurcze juz nie pamietam ale miedzy 8 a 11 i ostatni sie udał na masie leków. Dopiero ktoras tam kombinacja pomogla. Takze ja czytajac takie wpisy po prostu tak pozytywnie mysle w tym temacie. Bo np jak moja znajoma. Ma 40 lat, wie że ma problemy immunologiczne bo wyszło w badaniach że jej organizm odrzuca zarodek ale bez żadnego leczenia dalej próbuje bo liczy że może akurat. Owszem może...ale może nie. Ja jestem za tym bym szukać bo jak nie ma ciąży to problem jakiś być po prostu musi.
dla mnie wszystkie historie typu "nie mrtw sie, moi znajomi starali się 7 lat i im się udało" to jest najgorsza demotywacja. Jak mam się starać 7 lat to mogę skończyć już dziś bo nie wytrzymam tego i tyle.
 
reklama
Do góry