no generalnie ja nie mam tak, że żyję staraniami. Owszem, myślę o tym, ale nie ryczę jak widzę dzieci, jeżdżę na wakacje, zmieniłam prace, chodzę na imprezy, uprawiam seks z radością. Nie wiem czemu jest takie przekonanie, że jak kobieta się stara, to albo jest zafiksowana i zaryczana i seks to obowiązek, albo jest super pogodzona i wyluzowana.
Ja nawet nie chce się za bardzo z tym godzić, myśleć, że kiedyś na mnie przyjdzie czas i ze wszystko fajnie.
Nie - jestem wkurwiona i zła, bezsilna kiedy co miesiąc pojawia się okres. Czuję ogromną niesprawiedliwość. I nie mam nawet chęci pozbywać się tych uczuć, bo uważam, ze są one na miejscu.
Oczywiście zaznaczam, że nie potępiam takiego myślenia jakie masz Ty. To jest na pewno jest to komfortowe dla głowy.