agutek_
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Kwiecień 2021
- Postów
- 2 266
Mogę to uczynić aczkolwiek nie obiecuję, że coś pyknie . Na pewno zrobię update cokolwiek by to nie było .Ale jutro zatestujesz?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Mogę to uczynić aczkolwiek nie obiecuję, że coś pyknie . Na pewno zrobię update cokolwiek by to nie było .Ale jutro zatestujesz?
Mogę to uczynić aczkolwiek nie obiecuję, że coś pyknie . Na pewno zrobię update cokolwiek by to nie było .
Mam dokladnie to samo. Jak ktos w formie pocieszenia mówi, że ktos sie staral 7 lat to mi sie slabo robi. Jak mam sie starać tyle lat to rownie dobrze moge przestać teraz.Hmm może tylko ja tak mam, ale jakoś mnie nie motywują te historie bardziej robi mi się słabo, że mogłabym walczyć przez 5 lat.
Podziwiam takie osoby i to musi być piękna nagroda za ten cały trud
Nie, nie, oczywiście, że nie takie podejście na luzie typu co ma być to będzie, to nie walka dla mnie rozumiem przez to wieczne latanie od lekarza do lekarza, ciągle próby leczenia bez skutku, te obciążenie psychiczne przez to, że się się udaje.Zależy co rozumiesz przez walkę. Jak seks bez zabezpieczenia ze świadomością, że może być z tego dziecko, to co to za walka
Ja też tak to odbieram.. wczoraj usłyszałam historię o parze, która już 15 lat bezowocnie stara się o pierwsze dziecko i wydali mnóstwo pieniędzy na przeróżne możliwości od IUI po in vitro itp. i NIC. Zdecydowali się na adopcje, która ponoć trwa nawet do 5 lat by w ogóle udało im się zakwalifikować .Mam dokladnie to samo. Jak ktos w formie pocieszenia mówi, że ktos sie staral 7 lat to mi sie slabo robi. Jak mam sie starać tyle lat to rownie dobrze moge przestać teraz.
Ja rozumiem, że dla kogos może to być naiwazniejsza sprawa w życiu, posiadanie dziecka. Ale jak ja bym miala tak walczyć to moja cala radość życia poszlaby sie śmiać.Ja też tak to odbieram.. wczoraj usłyszałam historię o parze, która już 15 lat bezowocnie stara się o pierwsze dziecko i wydali mnóstwo pieniędzy na przeróżne możliwości od IUI po in vitro itp. i NIC. Zdecydowali się na adopcje, która ponoć trwa nawet do 5 lat by w ogóle udało im się zakwalifikować .
Skoro w rejestrze maja być informacje o ciąży usługobiorcy, o ile usługodawca uzyska je w związku z udzielaniem świadczenia zdrowotnego lub realizacją istotnej procedury medycznej to moim zdaniem chodzi o wszyskie takie informacje uzyskane po 1 października - dlatego tak, dotyczy również takich kobietCo do rejestru ciąż, ktoś wie może, czy rejestr obejmuje kobiety, które zaszły w ciążę przed 1.10.?
Ja tego właśnie nie pojmuję..bo dla mnie to brzmi jak jakaś abstrakcja, której sama bym nie była w stanie przetrwać. Nie oceniam tego, ale stawiam siebie w takiej sytuacji i wiem jedno, że to dla mnie byłoby stanowczo za dużo. Ja po półtorej roku starań jestem już psychicznie zniszczona i czuję, że te starania zawładnęły moim życiem (a nie chciałam na to pozwolić). Nie mogę się z tego tak oderwać, to jakby mieć ciagle kartkę papieru przed oczami i nie widzieć poza nią nic innego. No masakra .Ja rozumiem, że dla kogos może to być naiwazniejsza sprawa w życiu, posiadanie dziecka. Ale jak ja bym miala tak walczyć to moja cala radość życia poszlaby sie śmiać.
Ja to już sama nie wiem jak to u mnie jest. Nie czuje, żeby starania zawladnely moim życiem, mam duzo radości z innych rzeczy. Jasne ze mam gorsze momenty. Ale teraz to juz doszlam do momentu gdzie nie mam nadziei na happy end i czuje, ze robie badania bo robie, bo tak trzeba a do niczego to nie prowadzi i tak.Ja tego właśnie nie pojmuję..bo dla mnie to brzmi jak jakaś abstrakcja, której sama bym nie była w stanie przetrwać. Nie oceniam tego, ale stawiam siebie w takiej sytuacji i wiem jedno, że to dla mnie byłoby stanowczo za dużo. Ja po półtorej roku starań jestem już psychicznie zniszczona i czuję, że te starania zawładnęły moim życiem (a nie chciałam na to pozwolić). Nie mogę się z tego tak oderwać, to jakby mieć ciagle kartkę papieru przed oczami i nie widzieć poza nią nic innego. No masakra .