reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

W październiku testów czas, w ciąży będzie każda z nas!

Kurv… ale mam zły dzień, zły, zły okropny. Najpierw telefon, ze mam się z dzieckiem pojawić na wycięcie trzeciego migdałka i super ok, tylko, ze zostanę w szpitalu pewnie minimum 3 dni i to w innym miescie, bo u nas czekanie to rok.
A później nagle z naszym kochanym psem (mamy rasowego, duża rasę) zaczęło się coś dziwnego dziać, niby bal się jeść, ale zjadł, położył się i taki mniej aktywny, a jak go mąż zachęcił do podniesienia się, to próbował zwymiotować i zaczął się dziwnie poruszać, żeby się ułożyć chyba w mniej bolesnej pozycji), wysłałam meza do weta, z myślą, ze zrobią usg, podadzą coś na wymioty i będzie ok, a oni mu od razu rtg i skręt żołądka, pocieszenie: pies trafił w dobry stanie i bardzo szybko, wiec rokowania ostrożne, a nie zle, ale wezwali chirurga i maja robić mu sondowanie, a i tak przewidują zabieg, no i najlepsze, już wzięli zadatku 2 tys., maja wyceniać zaraz dalej, pies został u nich na noc, żeby zrobili wszystko i go poobserwowali. Spokojnie przewidują, ze powinnismy u nich zostawić 5 tysiecy (jak nie więcej).
Ech:/ serce się kraje, chodzę o po katach płacze, dziecko marudzi, ze tęskni za psem :(
Sorry musiałam się gdzieś wygadać. I gdzie tu jakieś starania? A jutro usg przed 13, a ja roboty w cholerę i jeszcze maja dzwonić, żebyśmy decydowali co dalej z psem…

PS. Odnośnie covidu, to na pocieszenie. Miałam we wrześniu i mogę powiedzieć, ze 90% umiejętności węchowych i smakowych odzyskałam na pewno ;)
Dla mnie psiak jest członkiem rodziny, widzę że dla Ciebie też, także ja bym go ratowała za każde pieniądze, chyba że bardzo by się męczył i kilku weterynarzy by mi zalecało co innego... Rok temu co poroniłam to niecałe dwa tygodnie po powrocie do domu ze szpitala musiałam uspać szczeniaka którego miałam miesiąc.. Rok temu październik/ listopad był tragiczny dla mnie... wydaliśmy ok 3 tys. Za leczenie psa (Leki, szpital, kontrast itd.) zaczęło się od padaczki (kilkanaście ataków na dzień), na stole jak podali mu kontrast zatrzymał się na chwilę.. a później zadzwonił facet, żebym przyjechała się z nim pożegnać, bo była to kwestia kilku godzin.. nigdy w życiu nie widziałam żadnego stworzenia w takim stanie... Jedynie za co jestem wdzięczna to to, że mogłam się z nim pożegnać.. Po tym wszystkim potrzebowałam kilka miesięcy aby dojść do siebie i móc normalnie o tym rozmawiać bez płaczu, bo dwie tragedie w ciągu miesiąca to już było dla mnie za dużo.. Przepraszam, ale wróciły mi wspomnienia po twoim wpisie i też się wygadałam... Wierzę, że Twój piesio wyjdzie z tego ❤️ aktualnie mam 6 miesięcznego szczeniaka i jak brałam go z hodowli to od razu z ubezpieczeniem generali, płacę 500zl rocznie (w razie śmierci mam 6tys z ubezpieczenia, zwrot za leki, zwrot za zabiegi, coś było jeszcze z ortopedią z tego co pamiętam) może na przyszłość pomyśl o tym 😉 trzymam kciuki żeby piesek szybko wyzdrowiał ❤️
 
reklama
Dla mnie psiak jest członkiem rodziny, widzę że dla Ciebie też, także ja bym go ratowała za każde pieniądze, chyba że bardzo by się męczył i kilku weterynarzy by mi zalecało co innego... Rok temu co poroniłam to niecałe dwa tygodnie po powrocie do domu ze szpitala musiałam uspać szczeniaka którego miałam miesiąc.. Rok temu październik/ listopad był tragiczny dla mnie... wydaliśmy ok 3 tys. Za leczenie psa (Leki, szpital, kontrast itd.) zaczęło się od padaczki (kilkanaście ataków na dzień), na stole jak podali mu kontrast zatrzymał się na chwilę.. a później zadzwonił facet, żebym przyjechała się z nim pożegnać, bo była to kwestia kilku godzin.. nigdy w życiu nie widziałam żadnego stworzenia w takim stanie... Jedynie za co jestem wdzięczna to to, że mogłam się z nim pożegnać.. Po tym wszystkim potrzebowałam kilka miesięcy aby dojść do siebie i móc normalnie o tym rozmawiać bez płaczu, bo dwie tragedie w ciągu miesiąca to już było dla mnie za dużo.. Przepraszam, ale wróciły mi wspomnienia po twoim wpisie i też się wygadałam... Wierzę, że Twój piesio wyjdzie z tego ❤️ aktualnie mam 6 miesięcznego szczeniaka i jak brałam go z hodowli to od razu z ubezpieczeniem generali, płacę 500zl rocznie (w razie śmierci mam 6tys z ubezpieczenia, zwrot za leki, zwrot za zabiegi, coś było jeszcze z ortopedią z tego co pamiętam) może na przyszłość pomyśl o tym 😉 trzymam kciuki żeby piesek szybko wyzdrowiał ❤️
Myślałam o tym ubezpieczeniu, ale coś mnie jakoś zastanowiło wówczas, wstrzymało, ciężko powiedzieć. Straciłam już raz szczeniaka kilkumiesięcznego, to była katastrofa, nie umiałam sobie znaleźć miejsca, siadalam na kanapie i zaczynalam płakać, dlatego kupilismy nowego.

Dostałam przed chwila wieści od meza, rozmawiał z chirurgiem. Musieli go już natychmiast operować, chirurg zdziwiony, ze nie znalazł niczego więcej poza karma i ze stało się to pora jesienna, bo zazwyczaj dzieje się to latem, gdy karma w psie się rozpulchnia od ciepła. Mamy znaleźć jakaś specjalna albo pomyśleć o mokrej i mini porcje (choć tu problemów nie było, bo jadł na raz bardzo mało), także nie wiadomo co się stało. Uratowana śledziona i wszystko w środku, bo szybko trafił na stół.
Teraz czekam tylko na telefon, ile nas za to skasują :( i to raczej nie będzie nic miłego

Klaudia a jakiego miałaś psiaka? Bardzo mi przykro, wiem, co to znaczy, mój to taki ukochany 45kg-kanapowicz. No i jakiego masz teraz ;)?
 
Myślałam o tym ubezpieczeniu, ale coś mnie jakoś zastanowiło wówczas, wstrzymało, ciężko powiedzieć. Straciłam już raz szczeniaka kilkumiesięcznego, to była katastrofa, nie umiałam sobie znaleźć miejsca, siadalam na kanapie i zaczynalam płakać, dlatego kupilismy nowego.

Dostałam przed chwila wieści od meza, rozmawiał z chirurgiem. Musieli go już natychmiast operować, chirurg zdziwiony, ze nie znalazł niczego więcej poza karma i ze stało się to pora jesienna, bo zazwyczaj dzieje się to latem, gdy karma w psie się rozpulchnia od ciepła. Mamy znaleźć jakaś specjalna albo pomyśleć o mokrej i mini porcje (choć tu problemów nie było, bo jadł na raz bardzo mało), także nie wiadomo co się stało. Uratowana śledziona i wszystko w środku, bo szybko trafił na stół.
Teraz czekam tylko na telefon, ile nas za to skasują :( i to raczej nie będzie nic miłego

Klaudia a jakiego miałaś psiaka? Bardzo mi przykro, wiem, co to znaczy, mój to taki ukochany 45kg-kanapowicz. No i jakiego masz teraz ;)?
całe szczęście, że szybko ogarnęliście, że jest coś nie tak i znalazł się u weta i nie jest za późno ❤️ 45kg kanapowicz, o wow 🤯 pożegnałam yorka (ważył wtedy pół kilo) 🙈
 
całe szczęście, że szybko ogarnęliście, że jest coś nie tak i znalazł się u weta i nie jest za późno ❤️ 45kg kanapowicz, o wow 🤯 pożegnałam yorka (ważył wtedy pół kilo) 🙈
Tylko 45kg kaloryfer na zle czasy (żart) ;) mamy super kochanego, rodzinnego psiaka, który naszego syna traktuje jak oczko w głowie, zbliżenie się do syna kogokolwiek od razu wywołuje w psie konieczność obrony. Widziałam już kiedyś takie psy, które tak bronią dzieci i to są wyjątkowe okazy dla mnie. U mnie pies ma lepiej niż ja 🙈
 
Tylko 45kg kaloryfer na zle czasy (żart) ;) mamy super kochanego, rodzinnego psiaka, który naszego syna traktuje jak oczko w głowie, zbliżenie się do syna kogokolwiek od razu wywołuje w psie konieczność obrony. Widziałam już kiedyś takie psy, które tak bronią dzieci i to są wyjątkowe okazy dla mnie. U mnie pies ma lepiej niż ja 🙈
moja 2kg sunia potrafi mnie tak ogrzać, że po 10 minutach mam mokre nogi albo brzuch (zazwyczaj w tym miejscach leży) także ile ciepła musi dawać 45kg 🙈❤️ u mnie mąż się śmieje, że sunia ma lepiej niż on, bo je łososia upieczonego albo na parze, jagnięcinę, cielęcinę, a on tylko drób i wieprzowina, czasami jakaś ryba 🤣
 
Tylko 45kg kaloryfer na zle czasy (żart) ;) mamy super kochanego, rodzinnego psiaka, który naszego syna traktuje jak oczko w głowie, zbliżenie się do syna kogokolwiek od razu wywołuje w psie konieczność obrony. Widziałam już kiedyś takie psy, które tak bronią dzieci i to są wyjątkowe okazy dla mnie. U mnie pies ma lepiej niż ja 🙈
to jest cudowne jak psy potrafią bronić swoich ludzi, a szczególnie jak mają taką więź z dziećmi 😍 moja co najwyżej to po kostkach może gryźć i ujada niesamowicie 🤷
 
Tylko 45kg kaloryfer na zle czasy (żart) ;) mamy super kochanego, rodzinnego psiaka, który naszego syna traktuje jak oczko w głowie, zbliżenie się do syna kogokolwiek od razu wywołuje w psie konieczność obrony. Widziałam już kiedyś takie psy, które tak bronią dzieci i to są wyjątkowe okazy dla mnie. U mnie pies ma lepiej niż ja 🙈
moja taka właśnie jest do noworodka mojego 😆 A jak babcie wezmą go na ręce to krok w krok za tymi babciami chodzi żeby sprawdzić czy nie robią mu krzywdy 😂😂
 
Szkoda że usunęłaś ten długi post, bo przeczytałam go i myślę że dziewczyny jakby przeczytały to by wiedziały jak długą drogę przeszłaś. Masz wiele wspólnego z niektórymi dziewczynami, bo Ty nie jedna jesteś po drożności jajowodów, histero i laparo. Mam nadzieję, że się uda wkońcu do tej polskiej ginekolog, 70km od Ciebie to trochę jest, ale jeśli będzie lepsza od tego co aktualnie masz to zdecydowanie warto do niej jeździć na kontrolę! ;) życzę Tobie i narzeczonemu żebyście się wkoncu doczekali maleństwa.
 
reklama
Dla mnie psiak jest członkiem rodziny, widzę że dla Ciebie też, także ja bym go ratowała za każde pieniądze, chyba że bardzo by się męczył i kilku weterynarzy by mi zalecało co innego... Rok temu co poroniłam to niecałe dwa tygodnie po powrocie do domu ze szpitala musiałam uspać szczeniaka którego miałam miesiąc..
Ja w tym roku odkryłam zmianę u mojej suczki 13 letniej. Czerniak. Dwie operacje, ja w tym czasie jeszcze dowiedziałam się o martwej ciąży. Stanęłam na głowie by mieć zabieg już w kolejny dzień (sobotę) bo w poniedziałek jechaliśmy na specjalne leczenie immunologiczne ściągane z poza UE - wszystko na wariackich papierach ale to pies mojego życia i jeszcze w kontekście poronienia miałam poczucie że straciłam jedno dziecko, na stratę drugiego się nie zgadzam. Jest ponad pół roku po leczeniu (rokowania bez były na 3 miesiące), oszukujemy los i przeznaczenie i dobrze nam z tym ❤️
 
Do góry