reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Utrata dziecka po urodzeniu

I ja dołączam do Was...
23 grudnia 2008n poszłamdo szpitala na wizytę kontrolną (mieszkam w Irlandii), był to 40 tc, termin porodu. Byłam taka szczęśliwa, że już niedługo będę tulic swojego synka, podczas badania usg dowiedziałam się, że serduszko Kubusia nie bije - nie mogłam uwierzyc, przeżyłam szok, ogromny ból cierpienie... Moja ciąża była książkowa, a jednak wydarzyło się coś co w 36 tc spowodowało, ze moje dziecko przestało się rozwijac i nikt mi nic nie powiedział...
W domu czekało łóżeczko, wózek, wyprasowane ciuszki, pieluszki, torba soakowana do szpitala i pozostało tylko czekac na nasze szczęście... Niestety nie doczekaliśmy się, w wigilię rano polecieliśmy do PL, gdzie urodziłam naszego synka, to było piękne przeżycie - wydac na świat maleńką istotkę, a zarazem okropne i pełne bólu, kiedy rodzisz ze świadomością , że twoje dziecko nie zapłacze , że nigdy się do ciebie nie uśmiechnie, nie powie "mamo" , to tak strasznie bolało, boli do dziś... ale nauczyłam się z tym bólem życ... tylko czasem wracają chwile , kiedy obwiniam cały świat o to,że nie mogę prytulic własnego dziecka, że nosiłam Kubusia pod sercem 40 tygodni i poprostu odszedł...
Nie wiem jak wyglądał - po porodzie nie chcieli mi Go pokazac, bo to nie przyjemny widok (okazało się, że Kubuś nie żył już od jakiegoś czasu i zaczął się rozkładac), a kiedy byliśmy z mężem w prosektorium pożegnac się z naszym skarbem nie odważyłam się , pragnęłam Go zobaczyc, przytulic ale On miał nawet zakrytą twarzyczkę ligniną,, chciałam ją zdiąc i zobaczyc , ale lignina była zakrwawiona (maleńki był po sekcji)... może źle zrobiłam , ale chyba nie chciałam Go zapamiętac zakrwawionego, z zanikającą skórą, chyba wolę wyobraźic sobie jak wyglądał...
 
reklama
kochana Moni.....tak bardzo mi żal Twojego syneczka i Ciebie.....dobrze, że czas naprawdę leczy rany i mocno wierzę, że niedługo będziesz tulic do serca swojego dzidziusia i choc pamięć o synku i tym co Was spotkało pewnie na zawsze będzie żywa, to następne Twoje maleństwo wynagrodzi Ci cały ból......ściskam Cie bardzo mocno....
 
Moze nie powinnam nic tutaj pisac...ale chce wam tylko mamusie powiedziec ze jestescie dla mnie malymi bohaterkami...to ajprawdopodobie najwiekszy bol jaki moze spotkac matke, stracic swoje dziecko na ktore sie czeka. Ja z mojej stroy moge tylko pomodlic sie za wasze aniolki i wierzyc ze kiedys bedziecie jeszcze szczesliwymi mamusiami ktore przytulaja swoje malenstwa.
 
Moni26 dokładnie wiem co czujesz. Też rodziłam wiedząc że nie usłyszę płaczu mojej córeczki. Na szczęście lekarze pozwolili nam się z nią pożegnać, jednak my nie chcieliśmy zobaczyć jej twarzyczki. Teraz mam wątpliwości czy dobrze zrobiliśmy:(:(:( Trzymałam ją na rękach, była taka malutka i kruchutka.:(:(
 
WItam!
Kochane dziewczyny Moni i Zdec wiem że nie miałyście odwagi zoabczyć swoich maleństw i wcale Wam sie nie dziwię!! Ja miałam swojegop Skarba na rękach i buzię miał odsłoniętą więc pożegnałam sie z nim ale fakt że trzymam dziecko które nie żyje był dla mnie okropnym przeżyciem!!!! Ale nie żałuje że go miałam na rękach, że przed zabraniem przez zakład pogerzebowy widzieliśmy z mężem synusia juz ubranego w białe ubranka - co prawda w trumience, ale miałam jakieś wrażenie że muszę go zobaczyć. Pierwsza chwila to straszny rozrywający ból, płacz, normalnie brak słów żeby to opisać!!!!!Ale mąż nie mógł się z nim pożegnać jak zmarł bo to było w nocy a mieszkamy do kliniki ponad 100 km. i chciał zobaczyć jeszze małego więc mieliśmy jednyną szansę jak zabierał go zakład pogrzebowy. Powiem Wam że to jest traumatyczne przeżycie ale mam go przynajmniej w pamięci w tym białym ubranku - sluczniutki!!!
Także rozumiem Was bardzo dobrze.
Z jendym nie bardzo moge sie pogodzić że nie mogłam byc przy pochowaniu!!
Leżałam 5 miesięcy w tym miesiąc w klinice, miałam cesarkę i do tego synuś urodził się w styczniu i był niezły mróz jak go chowaliśmy, więc nawet nie było mowy żeby mi pozwolili bliscy na pójście na pogrzeb. Pzoostaje mi tylko odwiedzać Go na cmentarzu....
Boże jakie to jest wszystko ciężkie....
Nasz lekarz juz każe nam działać w staraniach o nastepne dziecko.... a ja chcę mocno mieć dziecko ale strach jest ogromny!!!!!!!!!!!!!
Zapalam światełka dla naszych maluszków
[*]
[*]
[*]
 
Iwka podziwiam Cię.
W tym ogromnym, okropnym bólu miałaś jeszcze odwagę spojrzeć na maleństwo w trumience:(:(
Zapalam dla Twojego Aniołka
[*]
 
Dziewczyny kochane. Dla naszych Aniołków
[*]
[*]
[*]
Ja pożegnałam się z moim Syneczkiem i daje mi to jakąś ulgę, ale tylko połowiczną. Cały czas roztrząsam, że mogłam Go chwilę dłużej potrzymać w ramionach, albo dłużej postać przy trumience. Świadomość, że już nigdy nie wezmę Mikołaja w ramiona zabija mnie codziennie po kawałeczku i chociaż jestem znów w ciąży i pełna nadziei oczekuję narodzin Adasia, to tej pustki nie da się niczym zapełnić.
Tak przeraźliwie tęsknię za moim małym Syneczkiem...
 
Hanka3450 rozumiem Cię zupełnie co czujesz. Ja też cały czas myślę o tym że mogłam dłużej z moim Arusiem posiedzieć, potrzymac go na dłoniach, ale byłam po cesarce 12 godz i po dawce leków przeciwbólowych i uspakajających że nie mogłam usiedziec w wózku, ledwie Go trzymałam na rękach taka byłam słaba... a przy trumience byliśmy z mężem chwile a potem już zupełna pustka........... jak wróciłam do domu to myślałam że oszaleje i jedyne zdanie jakie wypoiedziałam na powitanie w domu to to że nie tak miało byc.....................
Pustki po naszych Aniołkach nic i nikt nie zastąpi, zapalam światelka dla naszych Aniołków
[*]
[*]
[*]
P.s. Rownież w tym cyklu zaczynamy staranka o maleństwo, ale sie boimy strtasznie. Hanka3450 czy rodziłaś normalnie czy miałaś cesarke? w którym tygodniu ciąży jesteś?? Trzymaj sie dzielnie kochana teraz musi byc dobrze!!!!
 
Rodziłam normalnie, dzień przed planowanym terminem. Jak mi kazali rodzić naturalnie, to myślałam,że ich rozszarpię, ale teraz z perspektywy czasu są plusy takiego porodu. Byłam bardziej świadoma i pożegnałam się z Maleńkim no i wcześniej mogłam zajść w ciążę. Widzę, że zaczynacie starania. Szybko po cc lekarz dał Wam pozwolenie. Mi kazali czekać pół roku, ale nie posłuchałam i teraz modlę się za moich trzech Synków z całego serca. Za Michasia na ziemi, Mikołajka w niebie i Adasia, żeby cały i zdrowy przyszedł na ten świat.
Zaczynamy 22tc.
 
reklama
Moje drogie,teraz nie mam sił psychicznych żeby opisać moją historie ale wiem co czujecie. mi serce pękło 2 razy. Pochowałam 12 sierpnia moją kochana córeczkę.Była moim 3 dzieckiem takim upragnionym i wyczekanym. Mam 2 synów a Alicja była spełnieniem marzeń . Urodziła sie 5 sierpnia a zmarła 7. Ja mogłam z moja córcią być i byłam przy niej gdy wyzionęła ducha. Nawet przed śmiercią ostatni i pierwszy raz otworzyła do mnie oko.Myślę ,że chciała sie pożegnać.Z nią umarła część mnie i nie wiem jak teraz żyć.Po śmierci moglam ja tulić jeszcze przez 2 godziny,umyłam Ją,ubrałam,tuliłam do siebie ile mogłam.w dniu pogrzebu już do trumny nie zagladałam chciałam ja pamiętać taka jaka była. różowa i śliczna.Sciskam Was mocno
 
Do góry