Dziewczyny, wątek ma na celu zebranie w jednym miejscu informacji na temat uprawnień, tak, żeby nowa osoba tu zaglądająca mogła szybko dowiedzieć się co i jak, więc nie wiem czy ma sens przeciąganie dyskusji (nadawałaby się ona bardziej na inny wątek, dotyczący postrzegania poronienia przez osoby tym doświadczone i nie).
Pati, Iwonka, Lilijanna, rozumiem Wasz emocjonalny stosunek do całej sprawy, bo jakby nie patrzeć przeżycie straty malucha niezależnie od tygodnia, w którym to się stało całkiem zmienia światopogląd na temat poronienia. Jednak daleka jestem od "kamieniowania" Felidae, bo jeszcze w maju zeszłego roku miałam dużo bardziej swobodny stosunek do tej sprawy (sama pamiętam swoją reakcję na stratę jednej z grudniówek 2010 - było to bardziej "no cóż stało się, zdarza się" itp. niż "jakie to straszne, matka straciła swoje dziecko"). No ale 7 czerwca okazało się, że punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia.
Oburzacie się na Felidae, na obawy co może się stać ze szczątkami zabezpieczonymi chemikaliami. Podejrzewam, że z jej strony nie tyle chodzi o to, że ktoś celowo weźmie te szczątki by chemikalia wykorzystać w niecnym celu, ale o to, że rodzice mogą sobie lub komuś zrobić nieświadomie krzywdę ze względu na silną szkodliwość tego preparatu, której nie są świadomi.
Poza tym Felidae w jej miejscu pracy obowiązują regulaminy postępowania i nie dziwię się temu, że pisze o dylemacie moralnym skoro spełnienie woli matki wymusza na niej złamianie obowiązujących reguł postępowania.