reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Upadki, siniaki i guzy

Moja Julka zaczela raczkowac gdy miala 9,5 miesiaca:-) Dlugo na to czekalam ale sie doczekalam.A juz myslalam ze ominie etap raczkowania ale jak widac nie. Kazde dziecko jest inne i wiec nie ma co porownywac.
 
reklama
Hej ja też dołożę swoje parę groszy do dyskusji.
Nasz Tomuś zaczyna chodzić (za rączki mu już idzie bardzo sprawnie), na spacerze wyrywa się z wózka i też chce zwiedzać :-). Dlatego zdecydowaliśmy kupić pierwsze buciki (Bartka). Też nie było łatwo, na szczęście znaleźliśmy sklep w którym sprzedawczyni wszystko nam wytłumaczyła i pokazała. M. in. to że po włożeniu buta i postawieniu dziecka ma wejść do bucika palec (żeby but nie był za mały). Z bucików jesteśmy bardzo zadowoleni. Jednak nie polecam Wam zakładania tego tupu "wynalazków" w domu. Powód? Mocno poci się w nich nóżka - po wyjściu z nie ogrzewanego samochodu noga cała mokra :-(. Dlatego w domu raczej tylko skarpetki. Na pewno znajdziecie jakieś fajne. Pozdrowionka
 
Tomuś zaczął raczkować w 9 miesiącu (Teściowa już mnie z nim do lekarza wysyłała że niby opóźniony). Ruszył z dnia na dzień. Teraz nie można o dogonić a na domiar złego wstaje wszędzie i przy wszystkim i każdemu daje rączkę do chodzenia. Dodam jeszcze że siadać samemu nauczył się dopiero z pozycji do raczkowania wcześniej coś nie wychodziło. Więc nie martwcie się że dziecko nie raczkuje tylko cieszcie że macie jeszcze spokój w domu :-).
 
Ej no dizewcyzny to co za problem - walnijcie wykładzinkę albo dywanik i po problemie! Ja i tak sobie nie wyobrażam nauki chodzenia dziecka na kaflach!! Więcej jak pewne że parę razy na głowę się przewróci - a o kafle może kurcze wstrząs mózgu dostać! Zreztą nawet raczkowanie pośliskiej powierzchni jest trudniejsze, no i na dywanie fajnie mięciutko, można rozłożyć zabawki i nie martwićsię właśnie że zmarznie dziecko np jak się położy.

A dywan nie trzeba od razu niewiadomo jaki, wystarczy jakaś tandeta z marketu, nie są to kosmiczne koszty.

Aga
 
Witam,
ortopedzi zalecją chodzenie na boso maluszkom jedynie po podloźu pracującym czyli,piasek,trawa,kamienie.Absolutnie dziecko nie powinno chodzić boso po panelach,wykladzinie czy płytkach.
Dzieci mogą uczyć się chodzić bez butów, lecz potrzebują butów do ochrony i prawidłowego rozwoju. Stopa dziecka kształtuje się pod wpływem kontaktu z podłożem. W czasach nie tak dawnych podłoże to było zimne, nierówne, nieprzyjemne (trawa, kamienie, beton, deski, piasek) , ale stanowiło czynnik stymulujący prawidłowy rozwój stopy małego człowieka. W dobie ciepłych paneli, wykładzin dywanów komfortowe podłoże nie stanowi już czynnika stymulującego rozwój stóp. Poprawa komfortu życia w ostatnim wieku odbiła się negatywnie na stopach. Równe, miękkie, ciepłe powierzchnie dywanów, wykładzin, podłóg przestały stymulować prawidłowy rozwój stóp Konsekwencją komfortowego podłoża i często złych butów jest powszechne ( choroba cywilizacyjna) występowanie płaskostopia czynnościowego, koślawości kolan zaburzeń wydolności i estetyki chodu u dzieci i młodzieży.
Chodzenie na boska, w typowych kapciach lub tenisówkach powoduje powstawanie i rozwój deformacji stóp ( płaskostopie czynnościowe, koślawe ustawienie pięt, koślawość kolan) , jest przyczyną zaburzeń wydolności i estetyki chodu ( chód z przywodzeniem przodostopia, piętowy, „gołębi”, „z zamiataniem „) i często powoduje dolegliwości bólowe podudzi ( małe dziecko zwykle nie zgłasza że bolą go nóżki natomiast po przejściu niewielkiego odcinka ucieka „na rączki.
 
Kochana Bubo - zgodzę się z Tobą acz nie we wszystkim - być może niektórzy ortopedzi tak zalecają jak piszesz i też słyszałam że nie jest zalecane chodzenie na boso po twardych powierzchniach jak np kafelki, parkiet. Co do dywanu nie mam pewności. Moja pediatra mówiła że z tego co ona słyszała ortopedzi zalecają chodzenie na boso dla maluszków jak pytałam kiedyś.
W wielu miejscach jednak zaleca się by dziecko naukę chodzenia odbywało na boso i moim zdaniem ma to duży sens, sama wolałabym na boso żeby naucyzć się wyczuwać podłoże, wystarczy zresztą spojrzeć jak pracują podczas chodzenia palce i cała stopa, w butach nie byłoby to możliwe. Przejrzałam teraz trochę materiały na necie i najrozsądniejsze zalecenie jakie znalazłam to takie by kontrolować stan stóp dziecka u ortopedy - pisali raz na pół roku ale myślę że raz na rok to i tak dobrze. Więc postanowiłam wybrać się w najbliższym czasie i jak nei zapomnę to Wam opiszę co i jak mi powiedział. mam zamiar zabrać buty Ignaca też, zapytać co o nich myśli, na co zwracać uwagę i co z tymi nieszczęsnymi kapciami :)


Zresztą najważniejsze w tym całym interesise jest ćwiczenie mięśni stóp - sorry ale nie mam pojęcia jak można ćwiczyć mięśnie stopy chodząc w sztywnych bucikach... Dziecko w domu chodzi po różnych powierzchniach - my dorośli poruszamy się po płytkach i panelach, ale dziecko chodzi także po: kochach, kanapach, meblach, matach, staje na krawędziach łóżeczka, paczce pieluch, poduszce... Być może to zależy od dziecka, ale moj starszy częściej przemieszcza się chyab w pionie niż w poziomie :) Używa stóp praiwe tak samo jak rąk jak maa małpka - wręcz bałabym się założyć mu buty! Więc może pójdźmy na taki kompromis: sama nauka chodzenia: bez kapci. Kapciuszki założymy domyślnie "biegaczowi" który z zapamiętaniem biega w kółko po domu, a "wspinacza" zostawimy bez butków które założymy mu tylko w sytuacji kiedy idzie przechadzać się po twardych kaflach lub panelach.

Pzdr

Aga
 
Jeszcze parę fragmentów ciekawych jak uważam:

"Jeszcze zanim dziecko zacznie chodzić, można przygotować jego stópki do tej umiejętności, np. łaskocząc je. Odruch kurczenia stopy, towarzyszący łaskotaniu, wzmocni jej mięśnie." (dziecko24.pl)

"Gdy maluszek zacznie stawiać pierwsze kroki, bardzo ważne jest, aby mógł chodzić po miękkim, najlepiej niezbyt równym podłożu. Świetne dla jego stóp będą: miękki dywan, piaszczysta plaża, trawa. Stopa dziecka zmuszona jest wówczas do wyczuwania struktury podłoża i w konsekwencji mięsnie wykonują większy wysiłek. Gdy dziecko poczuje się na nóżkach pewniej, pozwólmy mu biegać boso np. po trawniku, czy po plaży." (ale kurde te szkła... :-( ) (tamże)

no piszą też o dobieraniu dobrych butów. W ogóle dośc ciężko jest to zrobić. Osobiście spodobały mi się buty Bartek - jakoś ufam że zaprojektowali je rzeczywiście ludzie co sięznają na tym, są dosć lekkie i spełniają inne kryteria, ale kupuję tylko jedną parę na sezon na dwór, bo trochę przegięcie z kasą te bartki. Do tej pory miałam sandałki i teraz kryte buty, za kostkę. Kapcie kupuję w sklepach dla dzieci Coolclub lub inne, raz miałam Elephanten - pierwsze butki Ignaca.
Wszystkie które widziałam spełniają ten podstawowy warunek z sztywnością pięty, ale nieraz jest kłopot z elastycznością podeszwy i CIężAREM buta po prostu kosmicznie ciężkie są nieraz buty dla dzieci! Przecież ich stopka jest mikruśna, jak te buty mogą tyle ważyć?

No dobra tyle przemyślen

Nara
 
Mój Kubuś 22 października skończy 6 miesięcy od ponad tygodnia już sobie pełza - teraz już próbuje podnosić jednocześnie rączki i dupcię tak jakby próbował raczkować. A w gruncie rzeczy doskonali technikę pełzania. W sumie to "biega" już po całym pokoju wzdłuż i w szerz :p czasem bez najmniejszych problemów, czasem z wielkim trudem. A jeśli chodzi o chodzenie to spokojnie od miesiąca sobie chodzi jeśli jest trzymany pod pachami lub jeśli się go trzyma za rączki. niestety samodzielnie siedzieć jeszcze nie potrafi - pewnie pełzanie go zbyt mocno pochłania ;P Mały na dodatek bez przerwy sie śmieje, spojrzy na mamę lub babcie i już jest roześmiany od ucha do ucha.

Zapraszam na Z Kubusiem Puchatkiem za pan brat!
 
reklama
A mój Michaś nie raczkował hmmm :confused: chyba ma to po rodzicach, bo ani ja ani mąż nie raczkowaliśmy, a samodzielne kroczki zaczął stawiać w dniu ukończenia 11 miesiąca :tak: Starałam się go uczyć raczkowania, ale on od małego nie lubił na brzuszku ->płakał okropnie, jak tylko się nauczył odwracać na plecki to od razu się odwracał. Teraz chodzi samodzielnie a raczej biega i nadal nie potrafi raczkować, czasem mu pokazuję, tkwi chwilę w pozycji do raczkowania, potem siada, wstaje i koniec nauki raczkowania.

A co do tych opinii, że dzieci nie raczkujące mogą mieć problemy w szkole, to jest to związane z tym że ruchy przeciwstawne wpływają korzystanie na rozwój połączeń między półkulami mózgowymi (czy coś takiego), nie jest jednak powiedziane, że jeśli dziecko nie raczkuje to takowe problemy będzie miało. Ja i mój mąż jesteśmy na to żywym dowodem (lepszych od nas nie było :-p :tak:)
 
Do góry