reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ulewanie, refluks, kolka?

Wanilia89

Fanka BB :)
Dołączył(a)
19 Luty 2018
Postów
294
Witam wszystkie mamusie małych szkrabów :) Od razu zaznaczam, że będzie dosyć długo, ale liczę, że te osoby które zetknęły się z tym problemem poświęcą chwilę na przeczytanie, a potem podzielą się opinią :)
Zatem od początku. 11 grudnia urodziłam synka przez cc. Niestety dzieciątko urodziło się w lekkiej zamartwicy dostało odpowiednio 6/7/8 punktów w skali Apgar i musiało leżeć pierwszą dobę w inkubatorze. Dlatego było karmione butelką i pierwszy kontakt z piersią był dopiero w połowie drugiej doby. Od początku były problemy z tym karmieniem. Mały niby ssał, ale ewidentnie nie najadał się. Ja też czułam, że nie mam pokarmu. Położne kazały dostawiać jak najczęściej do piersi i tak też robiłam, ale synek nie chciał ssać, denerwował się, wyginał, prężył. Spijał ten pierwszy pokarm z piersi, który mu leciał dość szybko a później nie było sposobu żeby go dostawić i żeby spokojnie possał dłużej. W efekcie był dokarmiany co 3 godziny i z takim zaleceniem wyszliśmy do domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że synek jest żarłoczkiem, je bardzo dużo. W zasadzie bez umiaru. A jednocześnie zaraz po skończeniu jedzenia zachowuje się jakby ciągle był głodny. Przez co też położne w szpitalu twierdziły że jest niedojedzony i dostawał dodatkowe porcje mleka. Potem się prężył i ulewał. Po powrocie do domu ulewanie z dnia na dzień się zwiększało. Zgłaszałam problem pediatrze ale stwierdziła, że skoro dziecko przybiera na wadze (a w ciągu tygodnia przybrał aż 400g) to wszystko jest ok. Zalecono nam tylko by zmienić mleko na Bebilon Comfort bo mały był też lekko zagazowany. Zmiana mleka nie pomogła. Dziecko często się prężyło, wierciło, płakało. Nie mogło sobie spokojnie spać. Ulewanie było po każdym jedzeniu, po kolka razy czasem nawet trwało do kolejnego karmienia. W sylwestra mały ulewał tak, że kilka razy się wręcz zaczynał dusić gdyż leciało z niego i nosem i buzią. Mąż spanikował i podjechał na pogotowie. Tam nas skierowano do szpitala. W szpitalu bagaelizowano to co ja mówię. Na podstawie dużego przyrostu wagi stwierdzono, że dziecko jest przekarmiane kazano odstawić mleko mm i być tylko na piersi. W szpitalu spędziliśmy trzy dni, na wyjście kazano nam kupić syrop gastrotuss. W domu starałam się dalej karmić tylko piersią, ulewanie faktycznie troszkę się zmniejszyło ale z każdym kolejnym karmieniem maluszek był coraz bardziej niespokojny. Chyba po prostu nie dojadał bo waga zaczęła stać w miejscu. Poza tym zaczęłam sprawdzać ile faktycznie jest tego pokarmu w piersi odciągając laktatorem. Rano było ok ale po południu udawało się odciągnąć tylko 40-60ml. Wróciłam zatem do dokarmiania mieszanką. Karmię teraz co 3,-3,5 w nocy nawet co 4h. Najpierw daję pierś i sprawdzam ile zjadło, jesli nap tylko 60 to 30ml dorabiam mleka modyfikowanego. Sytuacja wygląda tak, że dziecko jest bardzo niespokojne. Ulewa okropnie ale nie tylko ulewa, wręcz widzę jak ten pokarm mu podchodzi do buźki ale nie zawsze wyleci, czasem mały to połyka spowrotem, czasem się tym krztusi. Wierci się przy tym i kręci. Czasem płacze. Praktycznie wiercenie i prężenie sie jest przed każdym takim "podejściem" mleka, przed niemal każdym bączkiem i przed kupką. Dziecko nawet jak zaśnie (o co naprawdę ciężko bo jest ciągle niespokojne) potrafi po 30 minutach obudzić się z płaczem, ulać kilka razy i znowu zasnąć. Byliśmy prywatnie u pediatry, który stwierdził, że dziecko ma też kolkę. Dostaliśmy na to lek robiony w aptece. Mi jednak w te kolki ciężko uwierzyć bo czy to możliwe żeby dostawał kolki po każdym jedzeniu? Albo, żeby kolka trwała od godziny 12 w południe do 12 w nocy bo takie dni też się zdarzały, że praktycznie cały czas płakał i był niespokojny, wierzgał nóżkami, wyginał się albo kulił. Nie sądzę, żebym go teraz przekarmiała skoro dostaje 6-7 razy dziennie porcje po 90ml max 100ml. Przecież miesięczne dzieciaczki zjadają już porcję od 120-150ml. Od razu mówię, że próbowałam dawać mu mniej a częsciej ale nie bardzo zdało to egzamin. Owszem ulewanie było mniejsze ale pokarm i tak się cofał, dziecko się krzywiło a poza tym po zjedzeniu np tylko 60ml krzyczało bardzo, uspokajałam i oszukiwałam wtedy smoczkiem, ale za nim mały odbił za nim się uspokoił i za nim zasnął to była już pora kolejnego karmienia w efekcie czego prawie nie ucinał sobie drzemek w ciągu dnia a przecież sen dla takiego maluszka też jest ważny. Dodam jeszcze tylko, że karmię go trzymając wysoko, potem odbijam, układam na boczku, materacyk od strony główki też ma podniesiony bardzo wysoko. Niestety problem nie mija. Momentami to ulewanie przypomina wymioty. Nie jest to trochę mleka wypływającego z buzi tylko są to spore ilości które potrafią wylecieć na kilkadziesiąt centymetrów albo wręcz chlusnąć na dywan. Po każdym karmieniu jest krzyk, wiercenie się, prężenie. Dopiero jak uleje kilka razy, kilka razy mu "podejdzie", popuszcza bączków, dopiero wtedy usypia. Czasem trwa to kilka minut a czasem i dwie godziny. Nie mam już pomysłu co robić. Praktycznie nie sypiam bo albo go karmię, albo noszę żeby nie płakał kiedy się wierci, albo pilnuję gdy śpi bo boję się, że jeśli uleje podczas snu to się zadławi (co już mu się zdarzyło). Czy któraś z Was miała podobny problem?
 
reklama
Rozwiązanie
Mój zaczął płakać jak miał 2 tygodnie, teraz kończy 3 i mu przechodzi. Nie wiem czy to kolki, purple crying czy cokolwiek innego, ale trzeba tulić, nosić, nie wariować a będzie coraz lepiej. Generalnie jak dziecko zaczyna zauważać świat zewnętrzny (zabawki, karuzela), to można je czymś zająć :p mój do tej pory jak nie spał, to ryczał jak obdzierany ze skóry, teraz nawet leży i nie zauważę, że wstał :p
reklama
Powiem ci, że jak ja mówiłam pediatrze o problemach z bączkami, kupkami i ogólną sytuacją, mówiłam jakie mleko mała pije itp. to lekarka powiedziała że musi się przyzwyczaić.. Jakoś nie uwierzyłam że to nie wina mleka, tyle się naczytałam w internecie o problemach dziecka po złym wyborze mleka właśnie że musiałam zaryzykować.
Mi też się nie wydaje żeby to było normalne i że tak musi być. Dlatego strasznie frustruje mnie jak po raz enty tłumacze jakiemuś lekarzowi jak wygląda sytuacja a jedyna odpowiedź jaką dostaję to, że dziecko przybiera na wadze więc jest ok. Nie wiem czy tak ok jest to, że dziecko nie może sobie uciąć drzemki dłuższej niż 20-30 minut. Nie wiem czy ok jest to, że dziecko krzyczy przed ulaniem. Albo krzyczy jak mu się cofa i krztusi się.
 
No ja szczerze powiedziawszy nie spotkałam się z typowym uczuleniem na mleko mamy. Bardzo sporadycznie zdaża się że dziecko ma uczulenie ale na jakąś rzecz którą je mama i trzeba spróbować diety eliminacyjnej (choć nie mam w tej kwestii doświadczenia wiec mogę się mylić). Dziecko dziecku nie równe wiec to że u nas w rodzinie był refluks i problemy ze spaniem to nie znaczy że wszystkie dzieci z refluksem tak mają że nie śpią i ja bym w tym kierunku jednak poszukała tez opini fachowca (gastrologa lub dobrego pediatry). Tym bardziej że znowu jeśli to refluks to jednak trzeba będzie przejść na mm bo wtedy się daje specjalna mieszankę i kropelki. Przedewszystkim znajdź dobrego specjalistę bo takie szukanie po internecie porad dobre tez nie jest bo każdy przypadek jest inny. Ale jak czytam o tym chlustanou pokarmem, o tym jak nawet nosem wychodzi mleko i ogólnie o całej Twojej sytuacji to mam przed oczami mojego chrzesniaka i wszystko to co przechodzili jego rodzice.
Zgadzam się, że dziecko dziecku nie równe i objawy które u jednego wskazują na daną rzecz u innego mogą świadczyć o zupełnie innych problemach. I analogicznie coś co pomoże jednemu dziecku nie musi się sprawdzić u innego. Jeśli natomiast chodzi o coś co może szkodzić z tego co ja jem to też się przyglądałam swojej diecie i też nie zauważyłam jakichś prawidłowości. Zresztą od wyjścia ze szpitala praktycznie nie jem większości rzeczy. Głównie zywię się kanapkami z wędliną lub dżemem i lekkimi zupami typu krupnik, jakaś zupka warzywna czy rosół. Ewentualnie gotowane mięso, ziemniaki i marchewka. Mój mąż nie pozwala mi jeść innych rzeczy :p Ostatnio nawet bułek z ziarnem mi zabronił bo stwierdził, że może przez to ziarno dzidzia ma problemy ;)
 
Zgadzam sie z poprzedniczka MaryH, co do wnioskow z refluksem i nietolerancja mleka.
Moim zdaniem, skoro karmisz mieszanie, to nie ma co doszukiwac sie problemow u siebie, tylko w mleku sztucznym.

Doczytalam tez, ze mierzysz ilosc pokarmu laktatorem - nie rob tak prosze, bo bardziej sie przez to stresujesz, a to zupelnie bezcelowe - piersi to nie magazyn, tu sie mleko tworzy nieustannie, gdy dziecko ssie. Piersi nigdy wtedy nie sa puste.
Kp to swoista ciezka praca. Czasem wymaga samozaparcia i poswiecenia, czyli dziecko jest tyle przy piersi ile potrzebuje, chocby sie wydawalo, ze trwa to cala dobe. Mialam takie wymagajace dziecko, powiem ci ze wtedy najlepiej nie myslec ciagle ile zjadlo, czy sie najadlo, ale byc przy nim i jemu pozwolic byc przy Tobie i przy piersi :)
Wiem kochana wiem. Tylko mój maluszek spija tylko to co leci szybko z piersi a później nie ma sposobu żeby go dostawić jeszcze. Próbowałam już wszystkiego. Nawet pani z poradni laktacyjnej widząc jego zachowanie przy cycu stwierdziła, że jest ewidentnie nie współpracujące i leniwe dziecko. Leniwe w sensie, że nie chce mu się popracować przy cysiu. On spije to co leci szybko a jeśli mu nie starczy to jest krzyk, wierzganie, złość. Powiem też szczerze, że nie mam siły przez te wszystkie dolegliwości walczyć z nim przy tym cycku. W zasadzie to stosuję też inny sposób. Ważę dziecko przed karmieniem piersią i po karmieniu. Jeśli różnica w wadze wychodzi 60g to zakładam, że mały tyle zjadł i dorabiam 40ml mm. Jeśli waga pokaże różnicę 120g to wtedy nie dokarmiam już mlekiem mm. Laktatorem sprawdzam co jakiś czas czy mniej więcej mi się pokrywają wartości. I faktycznie wieczorami gdy waga pokazuje, że mały zjada 60-70 laktatorem ściągam podobne ilości. A ważę przez to, że mi w sylwestra w tym szpitalu tak zarzucali, że przekarmiam dziecko i wszystkie jego dolegliwości to moja wina, że chcę mieć pewność, że nie je za dużo.
 
Moze byc tak ze ma i alergie na cos z pokarmu Twojego i na mleko, jak ja poszlam do gastrologa to dostalam informacje ze mam wyeliminowac z diety caly nabial, jajka, pomidory i cytrusy bo to najczestsze alergeny z tym ze trzeba calkowicie wyeliminowac bo nawet jak troche sie zje to moze wywolac reakcje, a ze bylam u kresu wytrzymalosci to zrezygnowalam z karmienia piersia i dostalismy bebilon pepti, po nim nie bylo poprawy i lekarz powiedzial ze dalej moze jakis skladnik uczulac i zmienilismy na neocate i dalej to samo i dopiero na puramino bylo lepiej i wyniki kalu sie poprawily.
Pisałam już wcześniej, że praktycznie trzymam dietę. Z nabiału praktycznie nie jadłam nic. Raz jogurt naturalny i dopiero dziś pozwoliłam sobie na miseczkę mleka z ryżem. Zobaczymy czy jutro przez to mały będzie miał większe dolegliwości chociaż nie wydaje mi się by przyczyną była moja dieta. Tak jak wspominałam czy jem czy nie jem to praktycznie jest tak samo.
A proszę, powiedz mi jakie badania dokładnie wykonać jeśli chodzi o tą kupkę. Laboratorium mam blisko i może jutro bym wysłała męża. Wolę metodycznie sprawdzać wszystko niż siedzieć z założonymi rękami. Oczywiście wiem, że nic nie zastąpi wizyty u dobrego lekarza i takiego też szukam cały czas. Ale może jak będę miała jakieś badania to wtedy inaczej lekarz spojrzy i nie odeśle mnie z kwitkiem i tekstem, że tak ma być.
 
No u nas tez wlasnie nutramigen puramino pomogl:blink: ale no to sprawa indywidualna i trzeba by sie i tak przejsc do lekarza zawsze da recepte bo ceny niektorych mlek sa kosmiczne
Zgadzam się, bez recepty można zbankrutować, pozatym najwazniejsza jest właściwa diagnostyka :)
Dlatego własnie ostrożnie podchodzę do kombinowania z mlekiem. Wlałabym żeby taką decyzje podjął lekarz, ale być może spróbuję zmienić mleko na NAN i zobaczę czy będzie cokolwiek inaczej bo naprawdę jestem wykończona. Nawet jak małemu uda się usnąć i ja próbuję przymknąć oko to co chwilę wstaję i sprawdzam bo on się wierci i stęka nawet przez sen i nigdy nie wiadomo czy za chwilę pójdzie spać dalej, czy się rozpłacze, czy uleje...
 
Pisałam już wcześniej, że praktycznie trzymam dietę. Z nabiału praktycznie nie jadłam nic. Raz jogurt naturalny i dopiero dziś pozwoliłam sobie na miseczkę mleka z ryżem. Zobaczymy czy jutro przez to mały będzie miał większe dolegliwości chociaż nie wydaje mi się by przyczyną była moja dieta. Tak jak wspominałam czy jem czy nie jem to praktycznie jest tak samo.
A proszę, powiedz mi jakie badania dokładnie wykonać jeśli chodzi o tą kupkę. Laboratorium mam blisko i może jutro bym wysłała męża. Wolę metodycznie sprawdzać wszystko niż siedzieć z założonymi rękami. Oczywiście wiem, że nic nie zastąpi wizyty u dobrego lekarza i takiego też szukam cały czas. Ale może jak będę miała jakieś badania to wtedy inaczej lekarz spojrzy i nie odeśle mnie z kwitkiem i tekstem, że tak ma być.
Czasami rozne skladniki sa w roznych produktach o ktorych bysmy nawet nie mysleli, nawet w chlebie czy czyms innym, dlatego taka eliminacja jest bardzo ciezka:/ no ja nie podolalam, tez juz nie chcialam patrzec na te jego meczarnie i sie poddalam. Ale jezeli czujesz ze dasz rade to walcz. Badanie kalu na krew utajona i badanie ogolne kalu+ ciala redukujace, jezeli wyjdzie krew, niskie ph czyli kwasne kupki i ciala redukujace to mozna mowic o alergii.
 
reklama
Wiem kochana wiem. Tylko mój maluszek spija tylko to co leci szybko z piersi a później nie ma sposobu żeby go dostawić jeszcze. Próbowałam już wszystkiego. Nawet pani z poradni laktacyjnej widząc jego zachowanie przy cycu stwierdziła, że jest ewidentnie nie współpracujące i leniwe dziecko. Leniwe w sensie, że nie chce mu się popracować przy cysiu. On spije to co leci szybko a jeśli mu nie starczy to jest krzyk, wierzganie, złość. Powiem też szczerze, że nie mam siły przez te wszystkie dolegliwości walczyć z nim przy tym cycku. W zasadzie to stosuję też inny sposób. Ważę dziecko przed karmieniem piersią i po karmieniu. Jeśli różnica w wadze wychodzi 60g to zakładam, że mały tyle zjadł i dorabiam 40ml mm. Jeśli waga pokaże różnicę 120g to wtedy nie dokarmiam już mlekiem mm. Laktatorem sprawdzam co jakiś czas czy mniej więcej mi się pokrywają wartości. I faktycznie wieczorami gdy waga pokazuje, że mały zjada 60-70 laktatorem ściągam podobne ilości. A ważę przez to, że mi w sylwestra w tym szpitalu tak zarzucali, że przekarmiam dziecko i wszystkie jego dolegliwości to moja wina, że chcę mieć pewność, że nie je za dużo.
Wiesz, ja zazwyczaj cenię pracę pań w poradniach laktacyjnych, ale tu widać że są ludzie i ludzie - jak wszędzie :p
Ta pani widać nie przeprowadziła z tobą wywiadu; jakby porozmawiała, to by wiedziała, że dziecko nie jest niewspółpracujące i leniwe, tylko ma w takim razie ewidentnie zaburzony odruch ssania. To wina personelu szpitalnego, dawali twojemu dziecku mleko modyfikowane i to niemałe ilości, z tego co napisałaś, i niby chcieli żebyś go przystawiała do piersi, ale jakby nie chcieli. Cóż mogę powiedzieć - "zepsuli" ci dziecko swoim postępowaniem, mały pewnie woli butelkę. To wszystko da się naprawić, wypracować na nowo, ale masz podwójną robotę do wykonania. Pytanie, ile w tobie siły i determinacji?

Wiedz, że jestem po stronie matek i ich dzieci, nie neguję cię, ale zastanów sie co cię uczyni szczęśliwą :) Nie odradzam absolutnie kp, ale możesz być też mamą kpi - znam kilka takich i mam do nich duży szacunek za ich poświęcenie. Odnajdź spokój w całej sytuacji, nie motaj się, pomyśl co będzie dobre dla dziecka, ale i dla ciebie i twojego zdrowia psychicznego :)
 
Do góry