U nas ostatnio młyn, czytam na bieżąco, ale czasu brak.
Kamil po antybiotyku dochodzi do siebie, ale z Piotrusiem mieliśmy trochę problemów, wczoraj byliśmy u lekarza i dostał następny antybiotyk. Do tego przy okazji mnie dopadło i jestem wykończona.
Bedismall, my z M. też do wszystkiego dochodzimy sami, na wesele braliśmy kredyt, na dom również, mój tata jest alkoholikiem i mimo że zawsze sporo zarabiał wszystko szło na "przelew" raz na jakiś czas się zaszywa i wtedy jest bardzo pomocny, np. teraz przychodzi do chłopaków po pracy prawie codziennie więc przynajmniej na chwilę mam ich z głowy, bardzo dużo też pomaga przy pracach związanych z budową domu, ale jest i ciemna strona życia jak pije i przychodzi nad ranem żeby dać mu na wódkę jak już kończy mu się kasa. A mama teraz jest na chorobowym a poza tym nigdy za wiele nie zarabiała a miała na utrzymaniu cały dom. Ale ja tam patrzę na to z tej strony, że na wszystko co mamy zapracowaliśmy sami i niczego nikomu nie zawdzięczamy. Oboje z M. żeby iść na studia musieliśmy pracować, także wykształcenie to też nasza zasługa i wiadomo fajnie byłoby mieć jakieś wsparcie od rodziców, ale bez tego też da się żyć.
Wisienka, współczuję problemów ze zdrowiem, ja się użalam nad sobą z powodu mdłości a Ty to dopiero masz problem ze zdrowiem. Mam nadzieję, że szybko miną.
Mama zazdroszczę takiego resetu, ja to chociaż bym sie winka napiła, ale jeszcze z pół roku mogę tylko o tym pomarzyć.
Kurczę nie pamiętam co jeszcze miałam odpisać, wybaczcie:-)