Balbina90
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Styczeń 2021
- Postów
- 2 059
O bojciu... Jak czytam co napisałaś to uważam, że poród miałaś dramatyczny...Wiesz co, przez pierwsze dni po porodzie dziękowałam B za to, ze za wszelka cenę mały „urodził się” ( a właściwie został wyciągnięty) SN („siłami” to również słowo nadwyraz) i uniknęłam cesarki. Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosków takich jakie ty właśnie opisałaś powyżej - dniami męczyli mnie balkonikami, oxy dwa razy, przebiciem wód, nacinaniem i „wyciskaniem” i „wyciąganiem” małego ze mnie To, ze lozysko nie chciało samo wyjść (brak skurczy żebym mogła je wyprzeć) i, ze gdzieś się zaklinowalo nie jest akurat winą nikogo, i podobno to było przyczyna krwotoku i potrzeby transfuzji ( w wypisie mam napisane - „hipotonia macicy”.
Biorę żelazo przepisane po wyjściu ze szpitala, dziś przespałam cała noc (mąż miał dyżur w salonie z małym) i pije zdecydowanie więcej wody (chce dobić do 3L dziennie) i więcej odpoczywać, bo niby tylko chodze po domu, ale metraż mamy spory i widocznie to wciąż za dużo jak ja mój stan. Po obiedzie usiądę na tarasie i się trochę dotlenie, bo od 27.12. Powietrze tylko łykałam wysiadając/wsiadając do auta do/z szpitala.
Mam nadzieje, ze to pomoże Polozna bedzie znowu jutro, pogadam z nią o tym (choć zna moja historie na bieżąco).
Nie zmieni to faktu, ze zasięgnę porady rodzinnego - zrobię jeszcze tylko badania krwi.
Dziękuje Ci za rady/dobre słowa
Ja mam termin na maj (pierwsze dziecko) i właśnie to porodu boję się od zawsze. A Ty biedna miałaś full serwis: wywoływanie, wyciskanie, nacinanie i na koniec łyżeczkowanie i przetaczanie krwi bardzo Ci współczuję, ale jednocześnie podziwiam, że to wszystko wytrzymałaś. Silna babka jesteś!