ANIK78
Marzec 2006 i Luty 2009
Wiecie co, ja miałam ze swoją teściową spotkanie jakiś miesiąc temu (imieniny u cioci), jak wyszli wszyscy goście i zostaliśmy sami, teściowie zaczęli wyciągać brudy, chociaż prosiłam, mówiłam, że to nie ma sensu, że to było 5 lat temu, że teraz trzeba zacząć żyć inaczej. W każdym bądź razie uparli się przy swoim i zaczęli gadać takie niesamowite złe rzeczy na nasz temat, że mój mąż chciał wyjść ze 3 razy, gdyby nie wiara, to pewnie by tak zrobił. Ja miałam prawie przez cały czas łzy w oczach, słuchałam z pokorą tych wszystkich bredni, jak już skończyli, to powiedziałam, że ta rozmowa i tak nic nie wniosła. że albo zaczynamy od nowa, albo to nie ma sensu. Stanęło na tym, że teść przyznał się do błędów jakie popełnił w stosunku do nas, mamy już nie wracać do tego, co było, natomiast teściowa powiedziała, że ona nie ma wyrzutów ani nic sobie do zarzucenia, że jest niewinna i jej sumienie jest czyste, i że nam nie wybaczy, bo nie potrafi. Było nam przykro, bo my jej wybaczyliśmy i wydawało nam się, że jak poprosimy o zapomnienie tego, co było, to że tak będzie. Od tamtej pory zadzwoniła do mnie do domu 2 razy, pytała się jak się czuję, ja jestem dla niej bardzo przyjaźnie nastawiona, ufam, że swoją pokorą i postawą zmienię jej stosunek do nas. Dziewczyny, może tego nie zrozumiecie, ale wiara w Chrystusa daje mi dużo siły, kiedyś myślałam, że ta sprawa z teściami nigdy się nie skończy, a tu proszę. Idziemy do nich w 2 dzień świąt, podejrzewam, że taka rozmowa jak ostatnio (raczej monolog, bo to oni ciągle mówili) nie będzie miała już miejsca, a jeśli tak, to powiem, że umawialiśmy się na zamknięcie sprawy.