reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Teściowa karze mi bić dziecko

reklama
klaps to nie jest lanie pasem. różnica jest i jak można tego nie zauważać. Mimo, że ja nie uderzyłam Michała i nie mam zamiaru tego zrobić, to jednak nie jestem pewna co będzie. Skąd mam wiedzieć, że nie wyprowadzi mnie tak z różwnowagi, że klepnę w tyłek. Mam nadzieje, że jednak będę potrafiła się powstrzymaćc przed tym. Wiem jak to boli i jakie to upokarzające. Ale tu jest róznica klaps w pieluche a notoryczne lanie kijem czy kablem to nie to samo. Jestem przeciwna, ale nie znam się na 100%. Trzeba mieć świadomość tego ci się robi i jeżeli stanie się to mieć nauczkę na przyszłość i hamować się. Bo wtedy już wiesz że jestes do tego zdolna, więc lepiej wyjść z pokoju zanim nerwy puszczą. Ale niestety będą i tacy, co jak uderzą raz będą bezkarnie torturować własne dzieci wierząc w słuszność sprawy. Trzeba widzieć granicę i myśleć nad tym co się robi, trzeba poznać siebie. Dwa miesiące temu Michał mnie okropnie zdenerwował. Zaczęłam po nim wrzeszczeć i szarpać za rękę. Mały był przerażony i płakał okropnie. A ja jak w amoku dalej go szarpałam i wrzeszczałam. Potem nie reagowałam na niego przez pół godziny, bo nie chciałam się bardziej wkurzyć. Dopiero jak musiałam go wyciągnąć z fotelika, wzięłam go na ręce a on się rozpłakał......to była dla mnie totalna klęska. Przed oczami zobaczyłam moją matkę i mnie. Od tej chwili zrozumiałam, że może być różnie. Nauczyłam się walczyć z nerwami i nigdy już nie zareagowałam w ten sposób. nauczyłam się. Do tej pory nie mogę zapomnieć jego wzroku... Nie uderzyłam ale byłam naprawde blisko, więc teraz jak coś się dzieje to mam sposób by uniknąć nerwówki. Ehhh rozpisałam się okropnie. Mam nadzieje ze mnie nie potępicie za to co napisałam....
 
Właśnie mam taką nadzieję, że agresji po niej nie odzedzicze. Wiadomo, że klaps w pieluchę czasem jest konieczny. Ale klaps-bardziej symbolicznie niż żeby bolało. Ale znowu potem jak wytłumaczyć dziecku, że nie wolno bić skoro mama lub tata może???
MATOSIA z mamą utrzymuję kontakt, minimalny.Nie mogę jej tego zapomnieć, a teraz jak daje mi sto rad na temat wychowania dzieci to załamuję ręce. Okazuje się że popełniam same błędy...Ona o niczym nie pamięta i każde próby rozmowy kończą się na tym, że wymyśliłam sobie i nie jestem w stanie pamiętać niczego z tak krótkiego zycia...:wściekła/y:
nie dziwie Ci się zupełnie, powiem więcej, takie zachowanie Twoja mama powinna udpokutować, wg mnie i tak masz dużo siły na to, że wogóle się z nią kontaktujesz.
Co do Twoich nerwów, względem malucha, które opisałaś parę postów później, uważam, że każda matka ma prawo do nerwów, a jak już nie raz na tym wątku zostało powiedziane, jesteśmy tylko ludźmi, osobiście nie widzę żadnej krzywdy którą wyrządziłaś synkowi i nie ma za co Cię potępiać, puściły Ci nerwy to normalne, oczywiście, że nie powinno się tak robić, ale powiem szczezrze, że chyba nie ma takiej osoby, która nigdy w życiu nie krzyknęłaby na swoje dziecko ;)
 
Kerna, co innego się zdenerwować, zrobić coś w złości, a potem przeprosić dziecko i wytłumaczyć co się stało, a co innego uważać bicie/szarpanie/krzyk za metodę wychowawczą. Wiadomo, że ludzie nie roboty i każdego czasem nerwy poniosą. Z doświadczenia wiem, że potem jest coraz łatwiej radzić sobie z nerwami :tak:
 
no włąśnie ja też po sobie widzę, że z biegiem czasu coraz łatwiej sobie radzę z nerwami. Mały maluje po meblach, rozlwa, rowala a ja wiem ze nie robi tego specjalnie. nie wkurzam się tylko mu tłumaczę i po raz setny sprzątam:sorry: Kiedyś do niego dotrze
 
mama 43 - ale bym sie wkurzyła. Podejrzewam jednak, że pierwszy odezwałby sie mój mąż, bo on nie pozwala rodzicom (ani moim, ani swoim) wtrącać.
Zreszta zasady są dobrze znane, jak któryś z dziadków zostaje z Wiki to wie co mała może, a co nie, natomiast po powrocie nas-rodziców powtarzają, że jak sa rodzice, to opni musza zadecydowac, czy teraz może zjeśc danonka, czy pomidorka np. I bardzo dobrze:tak:
 
Osobiście nie jestem zwolenniczką bicia dzieci. Uderzysz dziecko - a potem będziesz mieć wyrzuty sumienia,bo nie poradziłaś sobie z własnymi emocjami i pokazałaś,że wobec jego nieznośnego zachowania jesteś bezsilna,a to nie o to chodzi!Oczywiście jeśli dziecko nabroi i musi ponieść tego konsekwencje,trzeba zastosować karę i uświadomić dziecko,że to,co zrobiło jest złe i dlatego ma karę.Moja Marysia ma dwa lata i kiedy nabroi,bo to też się zdarza,siada na karnej pufie,z dala od nas.U mnie ta metoda super niani poskutkowała.Emocje opadną,dziecko wyciszy się,a ja mam spokojne sumienie,że bicie nie bierze góry nad moimi nerwami.Z kolei dam przykład,gdy teściowa biła swoją drugą wnuczkę,która była pod jej opieką,a ta - widząc,że osoba dorosła ma na to zezwolenie - też zaczęła bić - najpierw moją Marysię a potem 4miesięczną siostrę.Tak odreagowywała na bicie i stała się bardzo złośliwa i agresywna,chcąc przy tym zwrócić na siebie uwagę...
Gdyby nasze dzieci były aniołkami - na ziemi byłoby drugie niebo...
 
Jeżeli chodzi o w/w temat to teściowa nie ma prawa mówic Ci jak masz postępowac ze swoim dzieckiem. Zwłaszcza jeżeli chodzi o kary cielesne. Dobre rady owszem trzeba rozważyć :-).

A teraz podzielę się moimi doswiadczeniami z 21 miesięcznym synem. To "żywe srebro".
Ostatnio zrywa mi firanki(śmiejąc sie od ucha do ucha). Nie jestem za klapsami, ale po kilkunastu razach mówienia i odsyłania do innego pokoju - odruchowo dostał w tyłek - nawet się nie popłakał, ale za to uśmiechnął i próbował urwać firankę (mój syn jest uparty i silny). Na szczęście w porę wzięłam go na ręce i wyniosłam do pokoju obok.

Zupełnie nie wiem co robić bo przecież stanowczo tłumaczę, odnoszę go, cofam rękę i nic nie skutkuje. Zauważyłam, że robi to aby zwrócić na siebie uwagę.

Może ktoś z Was miał podobny problem z firankami.

Pozdrawiam! Dosiego Roku 2010 :-).
 
reklama
Pracuję w szkole i codziennie spotykam się ze skutkami "bezstresowego" wychowania, gdzie mama nie chce być rodzicem, a przyjaciółką swego dziecka...To dopiero porażka:(

Ciężko jest wypośrodkować niestety. Ja dostawałam klapsy, to fakt i nie bałam się rodziców tak jak wcześniej zostało napisane przez jedną z nas, ale ich szanowałam i do teraz im za to dziękuję. Moja teściowa późno została drugi raz mamą (mój mąż miał wtedy już 18lat więc ona była przed 40stką) Męża nie wychowywała za specjalnie, ale widzę, że ją szanuje. Ale to co zrobiła z 2gim synem jest straszne. Teraz ma 12lat i potrafi ją uderzyć. Totalnie ma gdzieś co ona do niego mówi i o co go prosi. Ona robiła za niego zadania domowe, sprzątała (jedna z nas napisała tu, że sprząta po dziecku i kiedyś to minie ... nie nie minie uwierz mi) Kiedy mnie udało się go czegoś nauczyć np. jedzenia samemu ona go karmiła i tak do ponad 4 lat. Ostatnio w szkole wbił dziewczynce w rękę ołówek. Teściowa została wezwana z nim na policję, bo rodzice to zgłosili i młody trochę się przestraszył, bo mu gliniarz powiedział, że za kilka lat pójdzie za to do poprawczaka. Nie trwało to jednak długo. Teściowa preferuje bezstresowe wychowanie...a raczej udawanie, że się nie słyszy i nie reagowanie aż do granic wytrzymałości. Użala się nad młodym, że on najmłodszy w rodzinie i trzeba na niego dmuchać i ma tego konsekwencje.
Owszem metody super niani skutkują, ale nie ma co nikogo oceniać i mówić, że za klapsa jest złym rodzicem. Oczywiście trzeba umieć odróżnić klaps od maltretowania.
 
Do góry