Odnoszac sie jednak do tesciowej bo o niej tak naprawde jest temat, nie nigdy mnie czy meza nie namawiala do bicia dzieci, natomiast gorsza rzecz robila w ubieglym roku. Mieszkamy w USA, przyjechala do nas na wakacje po ukonczeniu 80 lat. Najzwyczajniej w swiecie chciala spotkac syna po 10 latach i chciala poznac wnuczke czyli nasza coreczke. Kiedy zorientowala sie, ze moj maz wraca do domu tak naprawde pozno po poludniu a nawet wieczorami i, ze ma bardzo malo kontaktu z coreczka i, ze coreczka kocha tatusia, ale jednak lgnie do mnie, tesciowa zaczela robic wszystko co w jej mocy, aby zniechecic coreczke do mnie. Kiedy maz wracal do domu, ta odrywala na sile coreczke od zabawy ze mna, zmuszala ja aby rzucala sie na szyje tatusiowi, znosila zabawki i gry mowiac no chodz teraz pobawisz sie z tatusiem. Kiedy przychodzila niedziela jedyny dzien wolny od pracy mojego meza, zawsze spedzalismy go razem, tesciowa wymyslila jednak, ze przeciez tatus, ktory malo czasu jest z dzieckiem ma prawo do bycia sam z dzieckiem, a ja w tym czasie moge posprzatac, ugotowac. Jakim prawem w moim domu mowi mi co mam robic, pomyslalam. Owszem tatus ma prawo byc z dzieckiem, nawet sam kiedy tego chce, ale nie ona bedzie dyktowala nam co mamy robic i kiedy. Zapomniala o tym, ze nie tylko coreczka malo widzi tatusia, ale i my malo sie widzimy, rano przy kawie, wieczorem przy kolacji i jak dotad niedziele byly cieple, mile rodzinne. Ta kobieta wszystko zepsula, coreczka nie odwrocila sie ode mnie mimo usilnych staran tej kobiety, natomiast wprowadzila na caly okres wakacji (2 miesiace) atmosfere nie do opisania. Wszystko jej przeszkadzalo, ze za czesto kurze scieram, a dlaczego tak sztucce ukladam w szufladzie, a czemu skladam koldre chowajac do wersalki, a dlaczego rybe obtaczam w mace do smazenia, a juz nie przesadzaj z tym pacierzem wieczornym coreczki i jeszcze bardzo duzo czepiania sie, strofowania jakby guwniarza miala przed soba. Powiem na zakonczenie, ze nie dalam sie, a nawet mialam meza po swojej stronie bo przegiela kiedys, probowala mezowi wmowic, ze na pewno corka mniej do ciebie lgnie bo ta (czyli miala na mysli mnie) ustawia corke przeciwko tobie. Maz sie na to zdenerwowal i ostro porozmawial ze swoja matka, powiedzial, ze jest w wielkim bledzie, poniewaz ja wlasnie cala siebie wkladam w to, aby coreczka tesknila i czekala na powrot taty. Nie wiem czy ja uspokoilo to, ale na pewno do konca wakacji nie rozmawialysmy ze soba, przestalam jej nadskakiwac, ukradkiem ciagle probowala ustawic nasza coreczke, czyli wskazac kto tu jest do kochania i przytulania. My mamy sie dobrze, a babcia zla, ze nie udalo jej sie zmienic nic w naszym zyciu na gorsze. Pa.