reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Teściowa karze mi bić dziecko

Zgadzam się z wypowiedzą Kasi_z w zupełności :tak:

Co do dzieci w akcji - trochę mnie bawi, że każdy uważa, że inne dzieci to mają "słabe" bunty dwulatka, są z natury grzeczne, a ICH dziecko w akcji to mury przestawia i trzeba być wiedźminem żeby je okiełznać. podejrzewam że z każdego dzieciaka można zrobić materiał dla super niani ;-)

DOKŁADNIE!!!!

Inna moje dziecko także jest całe w siniakach, zadrapaniach i biega niemal z prędkością światła a jednak nie muszę go zamykać w klatce,bić ani krępować by móc wyjść do toalety.. Fakt, że niekiedy w toalecie siedzi mi na kolanach ale taki już urok bycia mamą :sorry2: Nie raz coś zbroił, czy sobie zrobił drobną krzywdę podczas mojego wyjścia do innego pomieszczenia bo poza byciem mamą mam jeszcze inne domowe obowiązki ale zawsze staram się przewidzieć i usunąć mu jak najwięcej możliwości zrobienia sobie krzywdy.. :dry:
 
reklama
mamusia_2008 to ze twoj maz jest jak to okreslasz cieple kluchy to raczej wynik charakteru a nie tego ze nie dostal nigdy klapsa. Przerazajace jest dla mnie to ze dzielisz ludzi na tych ktorzy dostali klapsy i tych ktorzy nie dostali...a najgorsze w tym wszystkim jest to ze uwazasz ze wszyscy ci ktorzy sa dobrze wychowani to ci ktorzy dostawali klapsy a ci ktorzy nie dostawali to sa zle wychowani...

mamusia a kiedy klaps jest wspolmierny do czynu? przyklad poprosze :)

Charakter się kształtuje - chodziło Ci chyba o temperament, który jest wrodzony - na pewno o tym pisali w książkach o wychowaniu...
Znam psychologię rozwojową. Nie martw się o mnie i o moje dziecko - martw się o swoje. Zbyt łatwo oceniasz.
I nie dzielę tak ludzi jak piszesz - nie mam tego typu psychoz. Największe błędy ludzi to generalizacja - i Ty to właśnie robisz.
A co do przykładu - podawałam już taki. Na pewno nie będzie to Twój przykład z fryzjerem - jeśli ktoś jest normalny, to potrafi to odróżnić. :-)
 
p.s. KingaMZ co do tych specjalistów - to pamiętaj, że są tacy i tacy
wiesz, ja też może piszę książki o wychowaniu i jestem dla kogoś specjalistą... ;)

i jak mnie cytujesz - to nie wyrywaj zdań z kontekstu - bo wystarczy, że przeczytasz linijkę wyżej i zobaczysz, że wcale tak nie myślę, jak próbujesz mi suponować
 
czyli co? rozumiem ze sugerujesz mi ze jestem nienormalna?

jesli chodzi ci o przyklad z samochodem to nie jest to dla mnei zaden przyklad, bo bylam w takiej sytuacji i nie zgodze sie z toba ze wtedy tylko klaps cos wskura....

co do specjalistow, ja nie znam pedagoga ktory by mi powiedzial ze klaps jest czyms pozytywnym i jest to dobra metoda wychowawcza....

ja nie wyrywam twojego zdania z kontekstu, to ty zgeneralizowalas cala sprawe z klapsem, twierdzac ze nam sie nie uda dobrze wychowac dziecka jesli nie bedziemy od czasu do czasu dawac w tylek. Sama napisalas ze dzieci ktore nigdy klapsa nie dostaly to sa takie i takie. Nie wiem na jakiej podstawie to mowisz, ze tak zgeneralizowalas wszystkie dzieci.

Moje dziecko ma sie calkiem dobrze, nie dostalo w tylek nigdy, nawet jak wybiegl mi na ulice kiedys, nie jest rozwrzeszczanym dzieckiem ktore nikogo sie nie slucha i robi co chce.

co do charakteru - owszem - charakter sie ksztaltuje, ale pewne cechy charakteru czlowiek posiada i mozna je utemperowac w jakims stopniu badz rozwinac...natomaist calkowicie wyeliminowac pewnych cech charakteru sie nie da. charakteru i temperamentu moim zdaniem nie da rady odzielic i rozpatrywac jako cos calkowicie osobnego.
 
Ostatnia edycja:
Inna moje dziecko także jest całe w siniakach, zadrapaniach i biega niemal z prędkością światła a jednak nie muszę go zamykać w klatce,bić ani krępować by móc wyjść do toalety.. Fakt, że niekiedy w toalecie siedzi mi na kolanach ale taki już urok bycia mamą :sorry2: Nie raz coś zbroił, czy sobie zrobił drobną krzywdę podczas mojego wyjścia do innego pomieszczenia bo poza byciem mamą mam jeszcze inne domowe obowiązki ale zawsze staram się przewidzieć i usunąć mu jak najwięcej możliwości zrobienia sobie krzywdy.. :dry:

Ale ja napisałam wyraźnie - nie jestem za biciem dzieci, przyznałam, że zdarzyło mi się dać klapsa małej (z czego w ogóle nie jestem dumna, ale przecież nie będę ściemniać, ze nie dałam :blink:). A co do obrażeń na ciele - to czasem się po prostu z mężem śmiejemy, że np. ktoś mógłby się czepić, że katujemy dziecko. Wiem, że siniaki są normalne, różne zadrapania, itp. również. Ale ludzie są różni i różnie mogą myśleć :tak:
I też usuwamy największe zagrożenia, ale np. stołu przecież nie będę wynosić ;-)
Np. od kiedy Oliwka zaczęła wychodzić na korytarz, zamykamy drzwi od środka. Kubki z gorącym napojem zawsze są poza jej zasięgiem. itd itd.
Aha - oprócz tłumaczenia, ściągania były i kary... Skutkowało na 5 minut i zaczynało się od początku :sorry2:
A np. jeśli chodzi o piekarnik - mała go nie dotknie :no: tego np. posłuchała, powiedziało się jej że gorące i może się poparzyć i będzie bolało i nie dotyka i jeszcze innych upomina, żeby uważali ;-)
Dlatego mówię, że jeszcze kilkanaście lat i będzie lepiej ;-)
 
Ale ja napisałam wyraźnie - nie jestem za biciem dzieci, przyznałam, że zdarzyło mi się dać klapsa małej (z czego w ogóle nie jestem dumna, ale przecież nie będę ściemniać, ze nie dałam :blink:). A co do obrażeń na ciele - to czasem się po prostu z mężem śmiejemy, że np. ktoś mógłby się czepić, że katujemy dziecko. Wiem, że siniaki są normalne, różne zadrapania, itp. również. Ale ludzie są różni i różnie mogą myśleć :tak:
I też usuwamy największe zagrożenia, ale np. stołu przecież nie będę wynosić ;-)
Np. od kiedy Oliwka zaczęła wychodzić na korytarz, zamykamy drzwi od środka. Kubki z gorącym napojem zawsze są poza jej zasięgiem. itd itd.
Aha - oprócz tłumaczenia, ściągania były i kary... Skutkowało na 5 minut i zaczynało się od początku :sorry2:
A np. jeśli chodzi o piekarnik - mała go nie dotknie :no: tego np. posłuchała, powiedziało się jej że gorące i może się poparzyć i będzie bolało i nie dotyka i jeszcze innych upomina, żeby uważali ;-)
Dlatego mówię, że jeszcze kilkanaście lat i będzie lepiej ;-)
Oliwie i Oliwierki mają zwykle coś wspólnego..;-) U nas moja mama często z wyrzutem pyta nas co się małemu tym razem przydarzyło, że ma siniak tu czy tam a ponieaważ i tak nie wierzy mi, że on ot poprostu zawsze znajdzie sposób na zrobienie sobie krzywdy to jej zawsze odpowiadam, że a to klęczał na grochu i stąd takie kolanka, a to miał inną karę i po niej inne siniaki.. :-D ale oboje z mężem za młodu tacy sami byliśmy.. oj pamiętam ja te ubolewania mojej mamy, że nie może córki w ładne podkolanówki, spódniczki ubierać bo wszędzie siniaki i strupki..;-)
Charaktery są różne i do niektórych dzieci dociera po 3 razach tłumaczeń a do niektórych i po 100 nie dotrze.. ważne by umieć w jakimś choćby minimalnym stopniu dotrzeć do dziecka.. by znaleźć swój sposób na własne dziecko.. :tak:
 
No to teraz ja znowu :tak:

Bardzo podoba mi się ta dyskusja, albo raczej jej temat, bo to rzeczywiście nie jakaś błahostka...

Troszkę się buntuję jak czytam "a co? klaps lepszy? klapsa zrozumie?!". Ja ani jednym malym słówkiem nie powiedziałam, że uważam, żenależy bić dzieci tudzież rozdawać klapsy... Stawianie pytań nie równa się z posiadaniem przeciwnego zdania. zrozumcie.


A co do mich pytań, tych wcześniej postwaionych. Ja na szczęście fazę "nie rozumienia" mam już za sobą. Na szczęście Filip doskonale wie co się do niego mówi i świetnie się dogadujemy. Co do piekarnika, kurków wtyczek i reszty, to mamy to już z grubsza za sobą :-D

W gniazdkach rzeczywiście mam zaślepki (z Canpol - polecam!), z tym że są jeszcze takie w których są wtyczki i tym sposobem moje srero rozmroziło nam pewnego dnia lodówkę.
Te zabezpieczenia na kurki przyciągały go jak magnez... niesamowicie były intrygujące. pozrywał je w ciągu minuty i mogłam je na zawsze wyrzucić do kosza na śmieci - dla mojego dziecka to żadne zabezpieczenie.

Kosz na śmiecie fascynuje go dalej :szok: z tym że wreszcie dotarło do niego, że do kosza się WRZUCA a nie WYJMUJE...

Piekarnik... uffff... przez długi czas używałam go tylko nocą. Teraz już maly rozumie, że jest gorący, ale mimo wszystko nie spuszczam go z oka, jak mi łazi po kuchni.

Kojca nigdy nie miałam, kuchnia jest u mnie pomieszczeniem przejściowym (taki głupi projekt mieszkania) i prowadzi do ... pokoju synka...
a mimo wszystko nie potrzebowałam klapsów, by go ochronić przed tymi wszystkim niebezpieczeństwami, które tam na niego czychają.
ALE kosztowało mnie to sporo czasu i wysiłku i uwieżci mi. nie wiem jak to robią mamy, które mają nie jedno, a więcej małych dzieci. Może potrafią być bardziej suwerenne :tak:


Acha. jeszcze jedno. bo ktoś pytał, czy "klapsa zrozumie". W tym rzecz, że klapsa nie musi rozumieć, to raczej taki odruch Pawłowa. i dlatego tak jest prościej.
PODKREŚLAM - ja jestem na NIE dla klpsów. (o biciu nawet nie wspomnę, bo to przechodzi ludzkie pojęcie i nie warte jest jakiej kolwiek dyskusji)
 
Oliwie i Oliwierki mają zwykle coś wspólnego..;-) U nas moja mama często z wyrzutem pyta nas co się małemu tym razem przydarzyło, że ma siniak tu czy tam a ponieaważ i tak nie wierzy mi, że on ot poprostu zawsze znajdzie sposób na zrobienie sobie krzywdy to jej zawsze odpowiadam, że a to klęczał na grochu i stąd takie kolanka, a to miał inną karę i po niej inne siniaki.. :-D ale oboje z mężem za młodu tacy sami byliśmy.. oj pamiętam ja te ubolewania mojej mamy, że nie może córki w ładne podkolanówki, spódniczki ubierać bo wszędzie siniaki i strupki..;-)
Charaktery są różne i do niektórych dzieci dociera po 3 razach tłumaczeń a do niektórych i po 100 nie dotrze.. ważne by umieć w jakimś choćby minimalnym stopniu dotrzeć do dziecka.. by znaleźć swój sposób na własne dziecko.. :tak:
Ja tak odpowiadam czasem - "Czemu Oliwka ma siniaka na plecach?" a ja na to "A, była niedobra, to pasem dostała" :sorry2: Mówię tak do osób z którymi jestem dość blisko, bo do obcych na pewno nie powiedziałabym tak :no: I wtedy dyskusja się ucina ;-)
Poza tym z opowiadań wiem, że ja byłam strasznie niedobrym dzieckiem... Wiem, że raz dostałam lanie pasem, od taty... Nic nikomu nie mówiąc pojechałam sobie rowerem do babci na działkę (tak ze 3 km od mojego domu), miałam 5 lat... Zaczęło się zmierzchać, rodzice zaczęli przeszukiwać park (obok którego mieszkaliśmy), zaglądali do rzeczki która tam płynie... I jak wróciłam to dostałam lanie...Plus przykazania, że tak się nie robi, nie wolno, itd. I jak legenda rodzinna głosi - zaryczana poszłam do drugiego pokoju, przyszła do mnie moja babcia i pyta "Teraz już tak nie zrobisz, prawda?", a ja na to "Pewnie, że zrobię" :sorry2::-D
Tyle z lania zrozumiałam ;-)

Jest tylko jedna rzecz - każdej z nas może się zdarzyć klaps... Ale trzeba umieć się do niego przyznać :tak: Przeprosić dziecko, wytłumaczyć i... przede wszystkim sobie powiedzieć, że to się nie powtórzy :tak:
 
Ja tak odpowiadam czasem - "Czemu Oliwka ma siniaka na plecach?" a ja na to "A, była niedobra, to pasem dostała" :sorry2: Mówię tak do osób z którymi jestem dość blisko, bo do obcych na pewno nie powiedziałabym tak :no: I wtedy dyskusja się ucina ;-)

Jest tylko jedna rzecz - każdej z nas może się zdarzyć klaps... Ale trzeba umieć się do niego przyznać :tak: Przeprosić dziecko, wytłumaczyć i... przede wszystkim sobie powiedzieć, że to się nie powtórzy :tak:

hehe tez tak mowilam o swoim synu do najblizszych jak sobie cos gdzies zrobil, w dziwnym miejscu :tak::-D

co do drugiego sformulowania to swieta prawda, ja mam nadzieje ze mi sie nie zdarzy.... czasami mlody doprowadza mnie do takich emocji ze mam ochote mu cos zrobic...narazie daje sobie rade z tym ale co bedzie jak cora dorosnie i oboje zaczna wydziwiac i cudowac?:sorry2::happy: ktorz to wie :-D;-)
 
reklama
Kosz na śmiecie fascynuje go dalej :szok: z tym że wreszcie dotarło do niego, że do kosza się WRZUCA a nie WYJMUJE...

:tak:Jakbyś sie kiedyś zastanawiała gdzie zaginęła twoja komórka to już będziesz wiedziała ;-);-):-D
Co do piekarnika to też na szczęście fizjologia działa - jest odruch cofania przy dotykaniu gorącego, więc piekarnik faktycznie nie jest aż takim zagrożeniem jak się wydaje. Wg mnie gorsze są wszystkie rzeczy gotujące się (starałam się gotować na tylnych palnikach, czajnik i gorące kubki stawiać w kuchni na blacie pod ścianą). Dzieci są straszne bo mają jakimś cudem większy zasięg niż ich wzrost plus długość ręki :-D
 
Do góry