Jestem za tym żeby wychowywać synów "twarda ręką" ale rozumiem przez to coś innego niż bicie. Trzeba być po prostu konsekwentnym i pokazać dziecku kto rządzi w domu. A jeśli teściowa będzie nalegac to zapytaj ją czy kiedy nie będziesz się z nią zgadzać możesz ją uderzyć?
reklama
Antylopka
Potrojna mamuska
mamaA- po co pytać? myslisz, że ona pyta i słyszy tak?Jestem za tym żeby wychowywać synów "twarda ręką" ale rozumiem przez to coś innego niż bicie. Trzeba być po prostu konsekwentnym i pokazać dziecku kto rządzi w domu. A jeśli teściowa będzie nalegac to zapytaj ją czy kiedy nie będziesz się z nią zgadzać możesz ją uderzyć?
karolina872
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 3 Styczeń 2008
- Postów
- 57
Może się narażę większości zwolenniczek tzw nowoczesnego wychowania ale naprawdę nie rozumiem obsesyjnego zakazywania kar cielesnych. Nie mam na myśli żadnej przemocy, tylko okazyjnego klapsa, w sytuacji kiedy inne metody perswazji zawodzą..
karolinka872 czy ty wiesz co mowisz?? wlaśnie takie myslenie tosuje się najcześciej jako usprawiedliwienie dla lenistwa -nie mam sily porozmawiać z dzieckiem ani być konsekwentną, więc załatwię sprawę jednym machnięciem ręki:// a taki klaps może szkodzic bardziej niż sobie wyobrazasz. Zreszta jesli nie wierzysz mi to poczytaj opinie psychologów:http://tnij.org/fmn2
bicie nie jest rozwiazaniem i kropka!
bicie nie jest rozwiazaniem i kropka!
karolina872
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 3 Styczeń 2008
- Postów
- 57
maminka_k może mnie nei zrozumiałaś, ja mówiłem o klapsie (bardziej jako formie straszenia niz w ogóle fizycznej czynnosci) i to w ostatecznosci..
JoJoB
mamuniaDziabunia
maminka_k może mnie nei zrozumiałaś, ja mówiłem o klapsie (bardziej jako formie straszenia niz w ogóle fizycznej czynnosci) i to w ostatecznosci..
A czy klaps nie jest uzyciem sily? W koncu nie "dmucha sie reka" tylko trzeba uzyc sily aby sie zamachnac.Wiec jest to uzycie sily i niezaleznie czy to sie nazywa bicie czy tylko klaps to nie to samo co "dmuchanie" na dziecko.
Ludzie zacznijcie myslec samodzielnie a nie powielac stereotypy!!!
Ostatnia edycja:
Brunkowa Mama
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 26 Listopad 2007
- Postów
- 125
Ja też jestem przeciwna biciu w każdej postaci ... Łatwo nie jest ... ale nauka szacunku oraz rozwiązywania konfliktów w sposób "cywilizowany" wymaga od nas bycia cywilizowanym ...
Dla mnie kara cielesna = porażka pedagogiczna .....
Ja NIGDY nie dostałam "klapsa" i mam ogromny szacunek do rodziców do samej siebie ... mam poczucie własnej wartości .. NIGDY w zyciu ich nie oszukałam ani jako dziecko ani w dorosłym życiu ... To samo chcę przekazać mojemu dziecku i chciałabym by miało do mnie taki szacunek jak ja mam do swoich rodziców ...
Bruno jest posłuszny i grzeczny ... a ja ZAWSZE konsekwentnie egzekwuję swoje polecenia .. dużo nagradzam i nigdy nie użyłam siły fizycznej ....
pomyślcie ... jak już uderzycie dziecko ... to co Wam zostaje ??
Dla mnie kara cielesna = porażka pedagogiczna .....
Ja NIGDY nie dostałam "klapsa" i mam ogromny szacunek do rodziców do samej siebie ... mam poczucie własnej wartości .. NIGDY w zyciu ich nie oszukałam ani jako dziecko ani w dorosłym życiu ... To samo chcę przekazać mojemu dziecku i chciałabym by miało do mnie taki szacunek jak ja mam do swoich rodziców ...
Bruno jest posłuszny i grzeczny ... a ja ZAWSZE konsekwentnie egzekwuję swoje polecenia .. dużo nagradzam i nigdy nie użyłam siły fizycznej ....
pomyślcie ... jak już uderzycie dziecko ... to co Wam zostaje ??
Brunkowa Mama
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 26 Listopad 2007
- Postów
- 125
brunkowa mamo zgadzam sie z toba całkowicie,ja nigdy ne uderzyłam dzieci chociaz czasami cierpliwości brak, ale są inne sposoby.;-)
o tak ćwiczenia z cierpliwości to mamy zapewnione :-) tak jak testy z asertywności, konsekwencji oraz logistyki
ale efekty są fajne prawda?
reklama
josia
Mama Josia
Znalazlam watek przez przypadek. Ja uwazam, ze jaki kolwiek klaps w pupe, danie po raczkach czy juz w ogole sieganie po rozne inne "narzedzia" jest porazka rodzica.
Sama jako dziecko nie raz, nie dwa dostalam. i nie mowie o klapsie tylko o metodzie wychowawczej takiej jak chocby kabel od zelazka. wierzcie mi - nie ma nic bardziej upokarzajacego dla dzieciaka niz uderzenie przez rodzica. jako dziecko bylam bezsilna - przeciez nie oddam ojcu czy matce pare razy wiekszym ode mnie!
jako nastolatka, oddalam matce - a za matke oddal mi ojciec. ostatni raz uderzyl mnie chyba jak bylam w klasie maturalnej - dostalam w twarz za pyskowanie matce, skonczylo sie rozcieta warga. na drugi dzien spytal czy nie chce zostac w domu, mama napisze mi usprawiedliwienie - mialam tak spuchnieta warge. spytalam sie go czy sie czegos boi? i wyszlam z plecakiem. do szkoly oczywiscie nie dotarlam, ale nigdy nie czulam tak wielkiej satysfakcji, ze teraz to oni sie czegos boja.
bicie (jakiekolwiek) nie przynosi skutkow tylko poteguje strach przed rodzicami - wiem po reakcjach mojej matki, - ze gdy probowala mnie przytulic - ja robilam automatycznie unik - i mam tak do tej pory.
u mnie w domu tez zaczelo sie od babcinego powiedzenia: dupa nie szklanka nie peknie, byly klapsy, ale skoro nie pomagaly to czlowiek szukano "mocniejszych" argumentow. wydaje mi sie, ze jesli nie radzimy sobie z jakimis zachowaniami dziecka lepiej zasiegnac porady specjalisty - szkolny pedagog, czy psycholog nie zaszkodzi, a wrecz moze pomoc. a potem sie okazuje, ze blad byl w naszym postepowaniu, nie dziecka.
dwa postawcie sie w sytuacji wlasnie z szacowna tesciowa - skoro sie ona upiera przy czyms i nie chce ustapic mimo prosb, czy mamy jej strzelic przez tylek? albo ona nam? czy kiedy nie zgadzamy sie z kolezanka, zdejmujemy klapka i strzelamy jej przez dupe? nie - rozmawiamy.
Sama jako dziecko nie raz, nie dwa dostalam. i nie mowie o klapsie tylko o metodzie wychowawczej takiej jak chocby kabel od zelazka. wierzcie mi - nie ma nic bardziej upokarzajacego dla dzieciaka niz uderzenie przez rodzica. jako dziecko bylam bezsilna - przeciez nie oddam ojcu czy matce pare razy wiekszym ode mnie!
jako nastolatka, oddalam matce - a za matke oddal mi ojciec. ostatni raz uderzyl mnie chyba jak bylam w klasie maturalnej - dostalam w twarz za pyskowanie matce, skonczylo sie rozcieta warga. na drugi dzien spytal czy nie chce zostac w domu, mama napisze mi usprawiedliwienie - mialam tak spuchnieta warge. spytalam sie go czy sie czegos boi? i wyszlam z plecakiem. do szkoly oczywiscie nie dotarlam, ale nigdy nie czulam tak wielkiej satysfakcji, ze teraz to oni sie czegos boja.
bicie (jakiekolwiek) nie przynosi skutkow tylko poteguje strach przed rodzicami - wiem po reakcjach mojej matki, - ze gdy probowala mnie przytulic - ja robilam automatycznie unik - i mam tak do tej pory.
u mnie w domu tez zaczelo sie od babcinego powiedzenia: dupa nie szklanka nie peknie, byly klapsy, ale skoro nie pomagaly to czlowiek szukano "mocniejszych" argumentow. wydaje mi sie, ze jesli nie radzimy sobie z jakimis zachowaniami dziecka lepiej zasiegnac porady specjalisty - szkolny pedagog, czy psycholog nie zaszkodzi, a wrecz moze pomoc. a potem sie okazuje, ze blad byl w naszym postepowaniu, nie dziecka.
dwa postawcie sie w sytuacji wlasnie z szacowna tesciowa - skoro sie ona upiera przy czyms i nie chce ustapic mimo prosb, czy mamy jej strzelic przez tylek? albo ona nam? czy kiedy nie zgadzamy sie z kolezanka, zdejmujemy klapka i strzelamy jej przez dupe? nie - rozmawiamy.
Podziel się: