Majja powiem Ci cos na swoim przykladzie. Ja tez jestem "szalona wariatka" zawsze taka bylam. Zanim R poznalam zylam inaczej, mialam inne plany, innego faceta, ktory okazal sie draniem, ale to nie istotne w tym wszystkim. Marzylam o karierze naukowej, bylam dobra na studiach, o wszystko zawsze sama walczylam, bylam egoistka, jak ktos mowil mi o dzieciach to ja zawsze mowilam, ze dopiero jak osiagne to co mialam zaplanowane. Zerwalam z bylym i dostalam wymarzone stypendium, przylecialam do US, glowe mialam zapchana tylko tym czego chce ja, bylam wtedy na etapie, ze nie czas na rodzine, to byl czas dla mnie i moich pragnien. Pare dni po przylocie poznalam R no i jak to sie mowi trafila mnie strzala i to poteznie, milosc wybuchla w nas obojgu. Poczulam ku swojemu zdziwieniu, ze wlasnie to TEN facet na cale zycie, priorytety mi sie odmienily, calkiem pozmienialam swoje zycie, przenioslam sie tutaj dla niego na stale, ale dalej marzylam o karierze naukowej i wtedy bum wpadka totalna, bylam przerazona, a on w siodmym niebie, byla w nim taka radosc i szczescie, ze i ja zaczelam sie cieszyc, ale tamto szczescie dlugo nie potrwalo, bo tamta ciaze stracilismy. Mialam depresje, bo stracilam cos bezcennego. Potem moje marzenia sie zmieinily juz calkowicie, zareczyny, slub i decyzja o staraniach. urodzilam pierwszego synka, mowilam, ze wroce na studia, ale potem wpadka i zaszlam w kolejna ciaze, urodzil sie nasz drugi synus. Potem podjelismy spontaniczna decyzje o kolejnej ciazy i teraz czekamy na trzecie dziecko. Zycia nie da sie zaplanowac, nie da przewidziec. Ale powiem Ci na moim przykladzie, ze czasem te rzeczy, o ktorych nie myslimy, ze moga nas uszczesliwic wlasnie one moga nas uczynic najszczesliwszymi pod sloncem. I tak czuje sie dzis ja- zona swojego meza, mama dwoch chlopczykow czekajaca na trzeciego. Mam cudownego meza, ktory dal mi nasze dwa cuda i trzecie ktore rosnie pod sercem. Wiem, ze moje zycie bez nich wygladaloby inaczej, ja pewnie dalej marzylabym o tym o czym wczesniej marzylam, ale ja swojego zycia nie chcialabym przezyc w zaden inny sposob, nie zamienilabm tego wszystkiego co mam dzis na nic innego, nie wyobrazam sobie juz zycia bez moich synkow, bez rosnacego brzuszka i mojego meza. Jestem szczeslwa tu i teraz. I Ty tez to zrozumiesz, poczekaj az urodzisz i spojrzysz na swoje dziecko, poleca Ci lzy jak mi polecialy, kiedy urodzil sie moj pierwszy synus, potem polecialy mi lzy jak urodzil sie drugi i lzy polecialy mi jak zobaczylam dwie kreski na tescie, a efektem tego jest moj rosnacy brzuch. Majja masz cudownego meza, ktory chce przezyc z Toba zycie, jest z Toba szczesliwy, dal Ci cud, ktory jest pod Twoim sercem, masz wszystko i niedlugo to zrozumiesz. Moje kciuki masz. Sorry, ze sie rozpisalam, ale jak przeczytalam Twoj post to zobaczylam siebie kilka lat wczesniej. Buziaki