reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

terminy i wyniki badań/USG

Maja to sama się zdziwisz jak doskonale dasz sobie radę. Po porodzie kilka dni jest trudnych hormony itp.itd ale dzidzia zrekompensuje wszystko. a Dzidzia urośnie zobaczysz jak szybko. ..ja nie wiem kiedy moje urosły nie dawno rodziłam hm...
 
reklama
Majja dasz radę a jeśli panicznie boisz sie bólu porodowego to może warto zdecydować się na cesarke?
Bedziesz swietna matka-zobaczysz :) a świat i zycie z dziecmi jest o wiele kolorowsze i wspanilasze. Owszem inne niz wtedy gdy sie ich nie mialo ale ja np.nie wyobrazam sobie zycia bez mojego Malucha. Jak go nie ma w domu bo jest np.na weekend u babci to strasznie pusto jest w domu.


Ja tez nie boje sie porodu. Jedyne czego sie boje to czy maluch zdrowy bedzie i jaka bedzie moja kondycja juz po cieciu...ale zdrowie maluszek najwazniejsze :)
 
Majja doskonale Cie rozumiem, pierwsze dziecko dlatego urodzilam przed 30 I tak uwazajm ze Za wczesnie, u nas teraz drugie ale my ze soba juz 15 lat Wiec moze pora, I tak jak ty boje sie bolu I wytrzymala nie jestem nic a nic. Ale kobieta ma w sobie magiczna sile sama zobaczysz
 
Majja nic tylko się cieszyć z takiego życia, teraz jeszcze do pełni dzieciątko :-D
A kto powiedział, że nie możesz z dzieckiem podróżować, jak mnie wkurza takie gadanie że dziecko to już kobieta uwiązana (mi tak siostra gadała):dry:
Ja to znów od nastu lat czułam się gotowa i jakoś ten instynkt był ogromny.
 
Majja powiem Ci cos na swoim przykladzie. Ja tez jestem "szalona wariatka" zawsze taka bylam. Zanim R poznalam zylam inaczej, mialam inne plany, innego faceta, ktory okazal sie draniem, ale to nie istotne w tym wszystkim. Marzylam o karierze naukowej, bylam dobra na studiach, o wszystko zawsze sama walczylam, bylam egoistka, jak ktos mowil mi o dzieciach to ja zawsze mowilam, ze dopiero jak osiagne to co mialam zaplanowane. Zerwalam z bylym i dostalam wymarzone stypendium, przylecialam do US, glowe mialam zapchana tylko tym czego chce ja, bylam wtedy na etapie, ze nie czas na rodzine, to byl czas dla mnie i moich pragnien. Pare dni po przylocie poznalam R no i jak to sie mowi trafila mnie strzala i to poteznie, milosc wybuchla w nas obojgu. Poczulam ku swojemu zdziwieniu, ze wlasnie to TEN facet na cale zycie, priorytety mi sie odmienily, calkiem pozmienialam swoje zycie, przenioslam sie tutaj dla niego na stale, ale dalej marzylam o karierze naukowej i wtedy bum wpadka totalna, bylam przerazona, a on w siodmym niebie, byla w nim taka radosc i szczescie, ze i ja zaczelam sie cieszyc, ale tamto szczescie dlugo nie potrwalo, bo tamta ciaze stracilismy. Mialam depresje, bo stracilam cos bezcennego. Potem moje marzenia sie zmieinily juz calkowicie, zareczyny, slub i decyzja o staraniach. urodzilam pierwszego synka, mowilam, ze wroce na studia, ale potem wpadka i zaszlam w kolejna ciaze, urodzil sie nasz drugi synus. Potem podjelismy spontaniczna decyzje o kolejnej ciazy i teraz czekamy na trzecie dziecko. Zycia nie da sie zaplanowac, nie da przewidziec. Ale powiem Ci na moim przykladzie, ze czasem te rzeczy, o ktorych nie myslimy, ze moga nas uszczesliwic wlasnie one moga nas uczynic najszczesliwszymi pod sloncem. I tak czuje sie dzis ja- zona swojego meza, mama dwoch chlopczykow czekajaca na trzeciego. Mam cudownego meza, ktory dal mi nasze dwa cuda i trzecie ktore rosnie pod sercem. Wiem, ze moje zycie bez nich wygladaloby inaczej, ja pewnie dalej marzylabym o tym o czym wczesniej marzylam, ale ja swojego zycia nie chcialabym przezyc w zaden inny sposob, nie zamienilabm tego wszystkiego co mam dzis na nic innego, nie wyobrazam sobie juz zycia bez moich synkow, bez rosnacego brzuszka i mojego meza. Jestem szczeslwa tu i teraz. I Ty tez to zrozumiesz, poczekaj az urodzisz i spojrzysz na swoje dziecko, poleca Ci lzy jak mi polecialy, kiedy urodzil sie moj pierwszy synus, potem polecialy mi lzy jak urodzil sie drugi i lzy polecialy mi jak zobaczylam dwie kreski na tescie, a efektem tego jest moj rosnacy brzuch. Majja masz cudownego meza, ktory chce przezyc z Toba zycie, jest z Toba szczesliwy, dal Ci cud, ktory jest pod Twoim sercem, masz wszystko i niedlugo to zrozumiesz. Moje kciuki masz. Sorry, ze sie rozpisalam, ale jak przeczytalam Twoj post to zobaczylam siebie kilka lat wczesniej. Buziaki
 
Majja ach zobaczysz jak Cie rozkocha te malenstwo:-) dopiero wtedy bedziesz mogla gory przenosic:tak:

I ja mialam inne zycie przed macierzynstwem, cale zycie z dziecmi, ale nie z moimi to byla moja wymarzona praca do tego z choruszkami, wiec uczucia niesamowite, rodzinka za granica, wiec duzo podrozowalam z siostra szalone imprezy np w Barcelonie, a tu nagle poznalam M, po dwoch miesiacach znajomosci ciaza:baffled: musialam zmienic caly swoj swiat, oddac ukochana prace, zostawic dom przeniesc sie do innego kraju do innego zycia z dnia na dzien tez sie bardzo balam:sorry2: ale po 6 latach moge Ci napisac, ze nie zamienilabym swojego zycia na moje poprzednie, kiedys tez bylam tylko ja ja ja, a teraz jest milosc do M do Quintusia i do maluszka:tak: mamy czasem jak i wczoraj nawet jakies nieporozumienia, ale to wszystko przeciez nic nie znaczy, najwazniejsze, ze jestesmy razem:-)

Nie martw sie wszystko sobie jakos poukladasz:-)
 
Majja każda z nas miała inne życie przed macierzyństwem, ja też byłam szaloną wariatką która wiecznie imprezowała z męzem itp. jak zaszłam w pierwszą ciąże też byłam załamana że to wszystko sie skończy.A g... prawda zanim zaszłam drugą ciąże jak miałam ochotę sobie poszaleć oderwać sie od dziecka to zawsze mogłam małego zostaić teściom i isc z mężem na imprezkę. Nie było to tak czesto jak przed ciążą bo może 2-3 razy w roku ale zawsze coś. Pamiętaj dziecko to nie smycz, nie musisz ze wszystkiego rezygnować. A poród jakoś przez to każda musi przejść
 
Dzięki wam dziewczyny za wsparcie, mam nadzieję że po porodzie mi się zmieni nastawienia jak zobaczę maluszka i będę się śmiała sama z siebie z siebie, że plotłam takie głupoty.
Na razie ciąża daje mi w kość i może to też swoje dolało ognia do mojej psychiki, bo czuję się jak niepełnosprawna, nawet butów nie potrafię ubrać normalnie :(
Ale koniec moich żaleń , muszę się wziąć w garść bo w Tworkach wyląduję :)
 
Majja Myślę że sporo ciężarówek ma takie myśli. Ja też miałam na początku dużo oporów... Ogólnie teraz cieszę się ciążą i tym, że urodzi nam się nasz dzidziuś, ale nadal martwię się tym jak zmieni się nasze życie, jak to wielka odpowiedzialność i jak sobie poradzimy (jak ja sobie poradzę). Czy będę potrafila się nią odpowiednio zaopiekować... Ale wydaje mi się, że większość kobiet ma podobne myśli i jakoś mimo wszystko myślę, że jakoś dam radę. No muszę... Skoro wszyscy dają sobie radę, to czemu ja miałabym sobie nie poradzić... Także też czekam z niecierpliwością jak to będzie jak już rzeczywiście bobas będzie po drugiej stronie.... Damy radę :* Trochę masło maślane, ale wiecie o co chodzi :)
 
reklama
Maja nie ty pierwsza i nie ostatnia z takimi myslami...
dziecko zmienia cale nasze zycie,jest radosc ale tez i lek...,ale jak zobaczysz swoje dziecko to zakochasz sie i juz nie bedzie zadnych watpliwosci ;)

a my zaraz szykujemy sie na wizyte,ostatnia...bo za tydzien o tym czasie bede w szpitalu i moja Pyske rodzila ;))
 
Do góry