altaya7
mama VI 2008 i VIII 2011
cześć dziewczyny,
założyłam taki temat, bo szczerze mówiąc liczę na to, że spotkam mamy, które borykają się z takim samym lub podobnym problemem co ja (choć nikomu tego nie życzę!).
chodzi o to, że moja martynka mało je! karmienie to ciągła walka by zainteresować ją czymś na chwilę (bo wtedy jakoś udaje się przemycić łyżkę). Posiłki przeciągają się czasowo - dzisiaj np. zjedzenie mniej więcej połowy duzego słoiczka obiadku zajęło ponad godzinę!
Dzienny jadłospis wygląda mniej więcej tak:
6:00 - cyc (mała pociumka 1-2 minuty i to wszystko)
9:00-10:00 śniadanie - 100 ml kaszki
12:00-13:00 -obiadek - mały słoiczek (dodaję 2 miarki mleka)
w międzyczasie cyc (ok.1-2 minuty ciumkania więc niewiele)
16:00-17:00 - deserek (lekko podgrzewam i dosypuję 2-3 miarki mleka, żeby mleko jakoś przemycić)
19:00-20:00 100-120 ml kaszki
21:00 -cyc przed zaśnięciem (1-2 minutki)
ok.00:00 cyc na śpiocha (1-2 min.)
do tego dochodzi ok. 50-100 ml wody w sumie w ciągu całego dnia (mała butli z mlekiem pić nie chce).
mała generalnie jest wesoła, bardzo żywa i uśmiechnieta. Dodam, że jakieś póltora tygodnia temu gdy miała dokładnie 8 m-cy ważyła 6700 więc chudzinka z niej. Leczymy ją też na refluksy pęcherzowo-moczowe (cały czas dostaje coś na odkażenie dróg moczowych). Czy np leki mogą powodować brak apetytu? (aktualnie martyna dostaje furagine).
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiem, że ona mogłaby zjeść więcej, tzn bywały dni, że np jadała mi po 180 ml kaszki, a na obiad duży słoiczek i to beż żadnych oporów. Nie wiem co się dzieje ale takie dni wystepują u niej jak na jakiejś sinusoidzie: 4 dni je świetnie i dużo, a przez kolejne 2-3 tygodnie znowu ślęczenie nad nią i wpychanie łyżeczki.
czasem mam wrażnie, że 2/3 dnia spędzam na karmieniu..
może jest ktoś kto też ma w domu niejadka?
założyłam taki temat, bo szczerze mówiąc liczę na to, że spotkam mamy, które borykają się z takim samym lub podobnym problemem co ja (choć nikomu tego nie życzę!).
chodzi o to, że moja martynka mało je! karmienie to ciągła walka by zainteresować ją czymś na chwilę (bo wtedy jakoś udaje się przemycić łyżkę). Posiłki przeciągają się czasowo - dzisiaj np. zjedzenie mniej więcej połowy duzego słoiczka obiadku zajęło ponad godzinę!
Dzienny jadłospis wygląda mniej więcej tak:
6:00 - cyc (mała pociumka 1-2 minuty i to wszystko)
9:00-10:00 śniadanie - 100 ml kaszki
12:00-13:00 -obiadek - mały słoiczek (dodaję 2 miarki mleka)
w międzyczasie cyc (ok.1-2 minuty ciumkania więc niewiele)
16:00-17:00 - deserek (lekko podgrzewam i dosypuję 2-3 miarki mleka, żeby mleko jakoś przemycić)
19:00-20:00 100-120 ml kaszki
21:00 -cyc przed zaśnięciem (1-2 minutki)
ok.00:00 cyc na śpiocha (1-2 min.)
do tego dochodzi ok. 50-100 ml wody w sumie w ciągu całego dnia (mała butli z mlekiem pić nie chce).
mała generalnie jest wesoła, bardzo żywa i uśmiechnieta. Dodam, że jakieś póltora tygodnia temu gdy miała dokładnie 8 m-cy ważyła 6700 więc chudzinka z niej. Leczymy ją też na refluksy pęcherzowo-moczowe (cały czas dostaje coś na odkażenie dróg moczowych). Czy np leki mogą powodować brak apetytu? (aktualnie martyna dostaje furagine).
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiem, że ona mogłaby zjeść więcej, tzn bywały dni, że np jadała mi po 180 ml kaszki, a na obiad duży słoiczek i to beż żadnych oporów. Nie wiem co się dzieje ale takie dni wystepują u niej jak na jakiejś sinusoidzie: 4 dni je świetnie i dużo, a przez kolejne 2-3 tygodnie znowu ślęczenie nad nią i wpychanie łyżeczki.
czasem mam wrażnie, że 2/3 dnia spędzam na karmieniu..
może jest ktoś kto też ma w domu niejadka?