- Dołączył(a)
- 15 Styczeń 2010
- Postów
- 1
Hej dziewczyny - zarejestrowałam się właściwie tylko po to, by wypowiedzieć się w tym temacie
Jestem świeżak, bo rodziłam dokładnie miesiące temu (15.12.2009) w Wojewódzkim i polecam gorąco.
Wiem, że wiele jest złych opinii, zarzutów, że to masówka. Ja też się tego bałam i planowałam rodzić w Wojskowym ale z powodu małej il.wód dwukrotnie leżałam na patologii w Wojewódzkim (tam tez pracuje mój lekarz prowadząca - dr Miernik). Za drugim razem przyjęto mnie w pt, a we wtorek planowano wywołać poród (córeńka była duża, 39tc a wód mało).
Na szczęście w nocy z pn na wt mała sama zaczęła pchać się na świat.
I choć nie było akurat lekarza prowadzącego ciążę żadnego to nie miałam problemu z porodem rodzinnym (miałam szanse na salę do porodu rodzinnego - ale zepsuło się tam ktg więc rodziliśmy z mężem na ogólnej). Wystarczy wcześniej zapytać ordynator o zgodę (jeżeli nie chodziłyście do szkoły rodzenia).
Poród odebrała sama p. ordynator, zszyła mnie dr Carmen, a położną (choć na początku zmieniały się chyba 3 razy!) miałam przecudowną. Poród był książkowy, jeśli chodzi o czas trwania, jednak mała miała problemy z zejściem główki i musiałam przeć wcześniej, by jej pomóc, ale położna mnie zdopingowała i podtrzymała na duchu odpowiednimi skazówkami, za co serdecznie jej dziękuję.
Straciłam wiele krwi i byłam bardzo osłabiona, ale małą dostałam po porodzie od razu na brzuch i dano mi się nią chwilę nacieszyć zanim zabrano ją do ważenia (męża poprosili by był z dzieckiem), a mnie zaczęto zszywać. Ja miałam wskazania do nacięcia, mała dosyć spora jak na mnie, wiem jednak, ze nacięcia w wojewódzkim to niestety standard.
Wielki plus za opiekę lekarską na patologii i położniczym oraz za pediatrów i neonatologów, minus za pielęgniarki noworodków - kilka miłych, zdecydowana większość oschłych i nie udzielających informacji o dziecku, chyba że się "doprosicie".
No ale miałam szczęście trafić na bardzo miłą położną, która przyjmowała mnie zaraz po porodzie na oddział (pani pracująca też w przychodni na Ogólnej)-to ona zaglądała do mnie i dzięki niej zjadłam obiad, który salowe pozostawiły przy drzwiach i dzięki niej mogłam córeńkę przystawić do piersi - miałam zakaz wstawania nie przez 4h po porodzie tylko przez 6 z uwagi na utratę dużej il. krwi i nie mogłam sama podnieść maleństwa z łóżeczka (bo słabłam przy próbie siadania), a pielęgniarka noworodkowa nie raczyła podać mi małej do mojego łóżka.
Nie przejmujcie się zbytnio "metodą" kąpieli, bo to norma na każdym oddziale, w każdym szpitalu (przecież rozumiecie chyba, ze nie można maluchów kąpać jak czytamy w kolorowych pismach, bo gdyby każdemu dziecku poświęcać 30minut na kąpiel, to czekałybyście na dziecko do wieczora ).
Nie zrobią dziecku krzywdy przecież, a na przyjemne kąpiele będzie czas w domku.
Ogólnie jestem zadowolona, a spędziłam z małą tydzień (z powodu żółtaczki leżała pod lampami) i myślę, że przy następnym dziecku też wybierzemy Wojewódzki.
Jestem świeżak, bo rodziłam dokładnie miesiące temu (15.12.2009) w Wojewódzkim i polecam gorąco.
Wiem, że wiele jest złych opinii, zarzutów, że to masówka. Ja też się tego bałam i planowałam rodzić w Wojskowym ale z powodu małej il.wód dwukrotnie leżałam na patologii w Wojewódzkim (tam tez pracuje mój lekarz prowadząca - dr Miernik). Za drugim razem przyjęto mnie w pt, a we wtorek planowano wywołać poród (córeńka była duża, 39tc a wód mało).
Na szczęście w nocy z pn na wt mała sama zaczęła pchać się na świat.
I choć nie było akurat lekarza prowadzącego ciążę żadnego to nie miałam problemu z porodem rodzinnym (miałam szanse na salę do porodu rodzinnego - ale zepsuło się tam ktg więc rodziliśmy z mężem na ogólnej). Wystarczy wcześniej zapytać ordynator o zgodę (jeżeli nie chodziłyście do szkoły rodzenia).
Poród odebrała sama p. ordynator, zszyła mnie dr Carmen, a położną (choć na początku zmieniały się chyba 3 razy!) miałam przecudowną. Poród był książkowy, jeśli chodzi o czas trwania, jednak mała miała problemy z zejściem główki i musiałam przeć wcześniej, by jej pomóc, ale położna mnie zdopingowała i podtrzymała na duchu odpowiednimi skazówkami, za co serdecznie jej dziękuję.
Straciłam wiele krwi i byłam bardzo osłabiona, ale małą dostałam po porodzie od razu na brzuch i dano mi się nią chwilę nacieszyć zanim zabrano ją do ważenia (męża poprosili by był z dzieckiem), a mnie zaczęto zszywać. Ja miałam wskazania do nacięcia, mała dosyć spora jak na mnie, wiem jednak, ze nacięcia w wojewódzkim to niestety standard.
Wielki plus za opiekę lekarską na patologii i położniczym oraz za pediatrów i neonatologów, minus za pielęgniarki noworodków - kilka miłych, zdecydowana większość oschłych i nie udzielających informacji o dziecku, chyba że się "doprosicie".
No ale miałam szczęście trafić na bardzo miłą położną, która przyjmowała mnie zaraz po porodzie na oddział (pani pracująca też w przychodni na Ogólnej)-to ona zaglądała do mnie i dzięki niej zjadłam obiad, który salowe pozostawiły przy drzwiach i dzięki niej mogłam córeńkę przystawić do piersi - miałam zakaz wstawania nie przez 4h po porodzie tylko przez 6 z uwagi na utratę dużej il. krwi i nie mogłam sama podnieść maleństwa z łóżeczka (bo słabłam przy próbie siadania), a pielęgniarka noworodkowa nie raczyła podać mi małej do mojego łóżka.
Nie przejmujcie się zbytnio "metodą" kąpieli, bo to norma na każdym oddziale, w każdym szpitalu (przecież rozumiecie chyba, ze nie można maluchów kąpać jak czytamy w kolorowych pismach, bo gdyby każdemu dziecku poświęcać 30minut na kąpiel, to czekałybyście na dziecko do wieczora ).
Nie zrobią dziecku krzywdy przecież, a na przyjemne kąpiele będzie czas w domku.
Ogólnie jestem zadowolona, a spędziłam z małą tydzień (z powodu żółtaczki leżała pod lampami) i myślę, że przy następnym dziecku też wybierzemy Wojewódzki.