co do becikowego - miało być ale teraz ni widu ni słychu o tym, a szkoda.
Ja rodziłam w MSWiA na Wołoskiej. Miałam cc w 37 tc ze względu na słabnące tętno dzidziusia. W 37 tc poszłam na usg żeby zobaczyć czy maluch jest dobrze ułożony i pan doktor Robert Makowski (gab. pryw. USG na Łuckiej w Warszawie) zauważył że przepływy szwankują, dziecko jest małe i słabo się rusza. Wysłał mnie do szpitala na KTG. I już tam zostałam. Bardzo dobrze że poszłam na to usg bo mogło być bardzo źle z moim Kubusiem. Dwa tygodnie później już by go nie było.
Miałam położną Hanię Wroniewicz ale jak wiadomo przy cesarce położne nie są niezbędne. W takim przypadku niezbędny jest lekarz. Ale Pani Hania Wroniewicz interesowała się mną i maleństwem. A lekarz był b. fajny. Niestety nie pamiętam jak się nazywa. Ale szew mam piękny i malutki, ma tylko 12 cm i już go słabo widać a minęło dopiero niecałe 2 m-ce od porodu. Bardzo miła załoga na sali operacyjnej, szczególnie anestezjolog z którym opowiadaliśmy sobie kawały. Położne i pielęgniarki na oddziale bardzo miłe i serdeczne. A latają jak kot z pęcherzem, tyle mają tam pracy. Sale często są sprzątane, nie mam zastrzeżeń do sanitarnej strony oddziału, no może tylko to że papier toaletowy nie zawsze był, ale wiadomo że każdy powinien sobie zabrać ze sobą do szpitala. Oddział noworodkowy ok, 2 panie pediatra bardzo miłe, serdeczne i uśmiechnięte. Trzecia taka średnia, nie mogłam się przekonać bo z nią tylko raz rozmawiałam. Pielęgniarki na niemowlakach fajne, chociaż uważam że wymogiem pracy tam powinien być brak nałogu papierosowego!!! Zdarzało się wyczuć od jednej czy dwóch nikotynę. Nie było to zbyt miłe. Sama kiedyś paliłam i wiem co to za nałóg ale mimo wszystko te babki nie powinny palić. To by było chyba na tyle.
szybkich małobolesnych porodów życzę i miłych i przede wszystkim profesjonalnych lekarzy i położnych.
Ja rodziłam w MSWiA na Wołoskiej. Miałam cc w 37 tc ze względu na słabnące tętno dzidziusia. W 37 tc poszłam na usg żeby zobaczyć czy maluch jest dobrze ułożony i pan doktor Robert Makowski (gab. pryw. USG na Łuckiej w Warszawie) zauważył że przepływy szwankują, dziecko jest małe i słabo się rusza. Wysłał mnie do szpitala na KTG. I już tam zostałam. Bardzo dobrze że poszłam na to usg bo mogło być bardzo źle z moim Kubusiem. Dwa tygodnie później już by go nie było.
Miałam położną Hanię Wroniewicz ale jak wiadomo przy cesarce położne nie są niezbędne. W takim przypadku niezbędny jest lekarz. Ale Pani Hania Wroniewicz interesowała się mną i maleństwem. A lekarz był b. fajny. Niestety nie pamiętam jak się nazywa. Ale szew mam piękny i malutki, ma tylko 12 cm i już go słabo widać a minęło dopiero niecałe 2 m-ce od porodu. Bardzo miła załoga na sali operacyjnej, szczególnie anestezjolog z którym opowiadaliśmy sobie kawały. Położne i pielęgniarki na oddziale bardzo miłe i serdeczne. A latają jak kot z pęcherzem, tyle mają tam pracy. Sale często są sprzątane, nie mam zastrzeżeń do sanitarnej strony oddziału, no może tylko to że papier toaletowy nie zawsze był, ale wiadomo że każdy powinien sobie zabrać ze sobą do szpitala. Oddział noworodkowy ok, 2 panie pediatra bardzo miłe, serdeczne i uśmiechnięte. Trzecia taka średnia, nie mogłam się przekonać bo z nią tylko raz rozmawiałam. Pielęgniarki na niemowlakach fajne, chociaż uważam że wymogiem pracy tam powinien być brak nałogu papierosowego!!! Zdarzało się wyczuć od jednej czy dwóch nikotynę. Nie było to zbyt miłe. Sama kiedyś paliłam i wiem co to za nałóg ale mimo wszystko te babki nie powinny palić. To by było chyba na tyle.
szybkich małobolesnych porodów życzę i miłych i przede wszystkim profesjonalnych lekarzy i położnych.