reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpitale, lekarze, położne WARSZAWA

ja polecam instytut matki i dziecka
nie miałam lekarza prowadzącego z tamtąd a poród super, opieka po super, byłam tydzien w szpitalu (wcześniak)
niestety znieczulenie płatne 700 :(
 
reklama
ja rodziłam tam 12.05.10r
trafiłam tam przez przypadek, nie mając położnej, lekarza itp.
opieka na porodówce super, opieka po super, byłam tydzień w szpitalu i jeśli zdecyduje się na drugą ciążę to poród tylko tam
 
Natomiast co do żółtaczki-usłyszałam,że jeśli dziecko do 2 dób nie dostanie jej,to raczej go już ona nie dotknie,natomiast jeżeli po przyjeździe do domu zauważamy,że maluch żółknie śmiało jedziemy z nim z powrotem i w Eskulapie go naświetlają.

Mam dwójkę dzieci. Oboje dostali żółtaczki w 5 dobie.........
W Eskulapie naświetlają, ale w większości przypadków nie ma łóżek dla matki. Ja jestem z Katowic,więc nie dałabym rady dojeżdżać kilka razy dziennie na naświetlania. Samego syna też nie zostawiłabym w szpitalu.
Najważniejsze to zmusić Eskulap do zbadania poziomu bilirubiny przed wyjściem do domu-oczywiście jeśli dziecko jest lekko żółte.
Nie zawsze przy wysokim poziomie bilirubiny dziecko jest bardzo żółte. Więc nie słuchajcie,że możecie iść do domu, bo dziecko jest tylko trochę zażółcone. Oczywiście każdy chce szybko wrócić do domu, ale żółtaczki nie można lekceważyć.
My walczyliśmy miesiąc w domu z żółtaczką i położna stwierdziła,że nie da się" na oko" stwierdzić czy żółtaczka jest mocna czy nie....
 
hej
ja 1 lipca urodziłam sn zdrowego synka w szpitalu na Madalinskiego,szczerze polecam....5 dni po terminie bylam na KTG pani doktor po badaniu natychmiast skierowala mnie na porodówke bo rozwarcie juz byla na 6 cm...troszke czekania na izbie przyjec(1 godz)ale potem szybka akcja,na porodówce bylam o 11 a o 13.20 smyk był na moim brzuchu.położne super,studentki bardzo miłe,lekarz niesamowicie rozładowywał atmosfere...salka do porodu schludna,wyrko wygodne,radyjko grało,mąż obecny od poczatku do końca....aaaa ze było po obiadku to położna tależyk zupki dla mnie zakosiła zebym głodna nie byla....opieka po porodzie też bardzo fajna,zainteresowanie pacjentkami naprawde dobre..co prawda trafilam na niewyremontowany jeszcze blok ale w niczym to nie przeszkadzało..łazienka na korytarzu niestety ale mozna przezyc....:)
salka do porodów rodzinnych koszt 200 zl doba,a znieczulenie 700...(chyba)obie opcje mnie omineły bo salki byly zajete a na znieczulenie za pózno:)
naprawde szpital godny polecenia....
 
hej,
ja też polecam szpital na madalińskiego. rodziłam tam w lutym. niestety poród zakończył się cc ale 21 godzin na porodówce były ok (bardzo miła i kompetentna opieka). rodziłam z mężem na pojedyńczej sali i nie płaciliśmy za nią.
 
Witam!
Rodzilam w grudniu na Karowej. Bardzo dobra opieka! Swietni specjalisci!!! Polozne nie zawsze mogly pomoc ale tylko dlatego ze bylo czasami duzo osob w ciezkim stanie na poopercyjnym i nie dawali rady byc od razu w kilku miejscach.Ale zazwyczaj tak bylo w nocy. W dniu bylo mozliwie ze wiecej poloznych. Pani od laktacji bardzo mila i kilka razy pomagala mnie przystawic dziecko i pozniej pytala jak mi idzie. Dziecko codziennie warzyli i kapali.Warunki sa super. Jedzeine tez bylo dobre) nie narzekalam) Rodzilam w sali jednoosobowej, co prawda nie dlugo bo zaczelam tracic przytomnosc i tetno zanikalo. Mialam jak okazalo sie pod czas porodu odklejajace sie lozysko i bylo zagrozenie zycia jak dla malucha tak i dla mnie. Zrobili szybka cesarke.
Za nic nie placilam, bo nie zdarzyli mi jeszcze zrobic znieczulenie, a pozniej to juz mialam znieczulenie ogolne.
A tak to znieczulenie podczas porodu kosztowalo 400 zl.
Rrawda to ze trudno dostac sie do tego szpitala
Dodam jeszcze ze nie jestem obywatelka Polski. A mam upezpieczenie NFZ i meza polaka( ale to chyba nie az tak wazne)
 
Witam, mam wyznaczony termin porodu na styczeń, do tej pory ciąże prowadziłam prywatnie, jednak postanowiłam, że będę rodziła w szpitalu praskim i dlatego postanowiłam się zapisać do przychoni przyszpitalnej (wydaje mi się, że dobrze będzie jeśli szpital który bedzie odbieral mój poród, bedzie dokładnie znał przebieg całej ciąży). Byłam juz na jednej wizycie w szpitalu jednak trafiłam do przypadkowego lekarza, który akurat przyjmował w przychodni, wiem, że nie pracuje na oddziale. Chcę tez nawiązać kontakt z jakąś dobrą położną, to moja pierwsza ciąża i bądę czuła się bezpieczniej mając świadomość obecności wykwalifikowanej, wcześniej poznanej osoby. Czy może ktoś z Was ma doświadczenia ze szpitalem praskim w Warszawie i może polecić jakiegoś lekarz i położną? Będę wdzięczna za wszystkie rady i sugestie.
Pozdrawiam
 
Witam
ja na Karowej rodziłam w styczniu 2010
Był to mój drugi poród w tym szpitalu i szczerze to nie wyobrazam sobie gdzie indziej!!!!
Mialam co prawda umówiona polozną ale do szpitala dojechalam z rozwarciem na 8 cm wiec polozna z ktora mialam rodzic nie zdązyla by dojechac. Wjechalam na góre (porodówkę) i od razu na łozko- przebito mi pęcherz plodowy i po chwili były parte. Rodzilam z mlodą polozną o imieniu Katarzyna- Cudowna kobieta a do tego specjalistka w "nienacinaniu" krocza. Po 2-ch parciach mały byl na swiecie a ja bez zadnych naciec i pękniec. Bylam bardzo zadowolona z opieki i po 2 dobach wyszlismy do domku. Naprawde wspaniale wspominam ten czas, a wiecie same jaki to wyjatkowy kres poród i te pierwsze dni po.
Bardzo polecam ten szpital!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aha: co do znieczulenia: 4 lata temu zo tez kosztowalo 400zł, tym razem urodzilam bez bo juz nie bylo czasu na zakladanie znieczulenia.
 
Hej dziewczyny.
Rodziłam na Solcu,szpital ok opieka tez oki:)
Pisze bo chce was przestrzec przed ta moja połozna czyli Katarzyną Najmark!!!jestem wstrzasnieta jej zachowaniem!!! I bardzo
odradzam!!!
Byłam umowiona z pania Kasia na porod tzw. prywatny, przed porodem
bylam z nia w kontakcie telefonicznym wiec myslalam ze jest taka
fajna i w porzadku... to byl moj pierwszy porod wiec jak kazdy balam
sie bardzo!!!
W dniu porodu zadzwonilam do swojego lekarza ktory jest na Solcu
ordynatorem z informacja ze odeszly mi wody on kazal spakowac sie i
jechac do szpitala, wiec tak tez z mezem zrobilismy dzwonilam
rowniez do wspanialej pani Kasi ale nie odbierala tel( to akurat
rozumiem) odebrala jak juz bylismy prawie przed szpitalem i na
wstepie ze nie potrzebnie jedziemy bo to jeszcze za wczesnie, wody
odeszly mi o 22 a ona powiedziala ze powinnismy czekac az do 4rano!!

wiec jak juz mnie przyjeli na oddzial i spotkalismy sie w tym
wielkim dniu z umowiona polozna, dostalismy opierdziel ze tak
wczesniej przyjechalismy,bardzo tego nie mogla przezyc i komentowala (bo sie nie wyspi pewnie dlatego)
(ale przeciez lekarz kazał mi jechac, wiec sie go posluchalam). Bylam
zdecydowana na znieczulenie i ona o tym doskonale wiedziala. Miala
pretensje ze tak wczesnie przyjechalismy bo ona powinna zejsc z
dyzuru a tak musiala zostac zeby zgarnac kase ode mnie bo co do
towarzystwa przy porodzie to nie mozna bylo na nia liczyc!!!spala
sobie na dyzorce i musialam meza po nia wysylac zeby laskawie przyszla!!na pytania tez odpowiadala od niechcenia!! o znieczulenie
blagalam juz tak gdzies od 1 w nocy a dostalam dopiero o 8 rano bo
niby rozwarcie jeszcze za male!!! (ale 2 zmiana musiala przyjsc bo
mam znajoma ktora pracuje przy anestezjologach i to tez nie pomoglo)
przy znieczuleniu nie raczyla nawet pomoc zebny mnie przytrzymac bo
drgnelam przy robieniu zastrzyku i musialam ja prosic zeby mi
pomogla!!! moje skorcze parte trwaly 2,5godz wiec to bardzo dlugo
przy nich ta baba tak mnie zdolowala ze odmowilam wspolpracy, bo ja
juz nie mialam a ona jeszcze mnie dolowala (darla sie na mnie,podobno 2,5godz partych to bardzo dlugo i nic dziwnego ze juz nie
mialam sily) rodzilam 12godzin,ale przez nia bym wcale nie urodzila, tak mnie zdemotywowala,tak na mnie zadziala swoimi tekstami i dziecko by mi jakimis
kleszczami wyciagali!!!
Gdyby nie taka pani doktor mloda
blondyneczka (super jest) to nie wiem jak by sie to skonczylo!!!!
opinia o tej babie jest nie tylko moja bo znajoma tez bardzo na nia
narzekala!!!
takze dziewczyny nie dajcie sie zlapac bo 1000zł wyrzycicie w bloto!!
ja jej zaplacilam bo balam sie ze jak tego nie zrobie to pozniej
beda sie na mnie wyrzywac w szpitalu bo by sie roznioslo!!!
dodam ze po porodzie zadnego zainteresowania!!!

odradzam,odradzam,odradzam!!!!
ps.rodziłam w czerwcu 2010
 
reklama
Ile rodzących, tyle opinii o szpitalach. Wszędzie może trafić się jakiś pacan, który nie robi tego co powinien i jak powinien, czy nawet doprowadzi do tragedii, jak widać nawet na Żelaznej, choć ten szpital jest niemal pod niebiosa wychwalany.

Rodziłam w 2006 roku w IMiDz, i mam wrażenie, że oni baaardzo nastawiają się na porody naturalne. Dwa dni spędziłam na patologii z powodu lekko sączących się wód, skurczy zero więc zadecydowano o wywołaniu porodu, na sali porodowej spędziłam 9 godzin podłączona pod oksytocynę i cały czas ktg, po chyba 7 czy 8 godzinach przy skurczach ledwo wytrzymywałam ból a rozwarcie minimalne i się nie powiększało, dostałam znieczulenie zewnątrzoponowe (bez opłat), w momencie gdy córci tętno zaczęło szwankować błyskawicznie cesarka. Ogólnie wszystko dobrze się skończyło, ale mam wrażenie, że trochę mnie za bardzo przetrzymali, skoro rozwarcie było przez te kilka godzin takie samo, to chyba wcześniej mogli zrobić cesarkę. Ale fakt, że cały czas biegało przy mnie stado ludzi- więc skoro cały czas ktoś nade mną czuwał, nie zostałam zostawiona sama sobie, to wierzę, że wiedzieli co robią. Zaznaczam, że nie byłam jedyną rodzącą, nie chodziłam do ich lekarza, szkoły rodzenia, nie miałam opłaconej położnej ani osobnej sali, po prostu trafiłam tam bo akurat było miejsce. Na patologii, i potem na położnictwie, też na opiekę nie narzekałam.
 
Do góry