- Dołączył(a)
- 16 Styczeń 2012
- Postów
- 4
Odp: Klinika Położnictwa i Ginekologii w Katowicach ul. łubinowa
Zgadzam się z przedmówczynią, jeżeli jesteś pewna że ani Ty ani Twoje dziecko nie będzie potrzebowało pomocy medycznej po porodzie możesz rodzić spokojnie. Jedyny plus... wyjdziesz po 24H. Mnie chcieli wypisać na siłę, nawet w książeczce przeprawiali datę wypisu ale synek miał podwyższony poziom bilirubiny i musieliśmy zostać. I tak wypisali nas z podwyższonym poziomem i kazali opserwować w domu MASAKRA Najlepsze jest to ze w każdym szpitalu (przynajmniej tak było kiedy rodziłam pierwszego synka) po porodzie badają poziom, a mojemu synkowi zrobili to badanie tylko dlatego że cały czas spał, nie chciał jeść i wydawał im się żółtawy. W inkubatorku było tak gorąco że sama zapytałam pielęgniarkę czy nie za wysoka temperatura bo jak dotknęłam synka był zagotowany. Pielęgniarka zmniejszyła temp. i otworzyła okienka żeby szybciej spadła temperatura w inkubatorze. Chcieli jak najszybciej pozbyć się żółtaczki kosztem dziecka. A kiedy poprosiłam o dodatkowe badanie poziomu jednego czynnika krwi (z powodu uwarunkowań genetycznych), lekarka zleciła je ale musiała tłumaczyć się ordynatorce noworodków kiedy ta zapytała "kto za to zapłaci" śmiechu warte. A i tak zrobili badanie nie to co należało, nie wiedzieli nawet jakiej fiolki urzyć do badania. Masakra. Na położną trafiłam rewelacyjną więc nie narzekam. Jeżeli chodzi o opieke poporodową i pourodzeniową gdy wystąpią nieprzewidziane okoliczności to jedna wielka masakra bo to jest tylko klinika. Zero pomocy i jakichkolwiek umiejętności medycznych. To jest nastawienie na akord. Jak najwięcej i jak najszybciej. Nigdy nie zdecydowałabym sie ponownie rodzić na łubinowej przede wszystkim z troski o zdrowie i bezpieczeństwo maluszka. A przecież to jest dla nas najważniejsze. Nie polecam łubinowej
Zgadzam się z przedmówczynią, jeżeli jesteś pewna że ani Ty ani Twoje dziecko nie będzie potrzebowało pomocy medycznej po porodzie możesz rodzić spokojnie. Jedyny plus... wyjdziesz po 24H. Mnie chcieli wypisać na siłę, nawet w książeczce przeprawiali datę wypisu ale synek miał podwyższony poziom bilirubiny i musieliśmy zostać. I tak wypisali nas z podwyższonym poziomem i kazali opserwować w domu MASAKRA Najlepsze jest to ze w każdym szpitalu (przynajmniej tak było kiedy rodziłam pierwszego synka) po porodzie badają poziom, a mojemu synkowi zrobili to badanie tylko dlatego że cały czas spał, nie chciał jeść i wydawał im się żółtawy. W inkubatorku było tak gorąco że sama zapytałam pielęgniarkę czy nie za wysoka temperatura bo jak dotknęłam synka był zagotowany. Pielęgniarka zmniejszyła temp. i otworzyła okienka żeby szybciej spadła temperatura w inkubatorze. Chcieli jak najszybciej pozbyć się żółtaczki kosztem dziecka. A kiedy poprosiłam o dodatkowe badanie poziomu jednego czynnika krwi (z powodu uwarunkowań genetycznych), lekarka zleciła je ale musiała tłumaczyć się ordynatorce noworodków kiedy ta zapytała "kto za to zapłaci" śmiechu warte. A i tak zrobili badanie nie to co należało, nie wiedzieli nawet jakiej fiolki urzyć do badania. Masakra. Na położną trafiłam rewelacyjną więc nie narzekam. Jeżeli chodzi o opieke poporodową i pourodzeniową gdy wystąpią nieprzewidziane okoliczności to jedna wielka masakra bo to jest tylko klinika. Zero pomocy i jakichkolwiek umiejętności medycznych. To jest nastawienie na akord. Jak najwięcej i jak najszybciej. Nigdy nie zdecydowałabym sie ponownie rodzić na łubinowej przede wszystkim z troski o zdrowie i bezpieczeństwo maluszka. A przecież to jest dla nas najważniejsze. Nie polecam łubinowej