Witam wszystkich,
Stalo sie, ciaza obumarla 12/7, wywolanie poronienia, zabieg...jestem ponad 3 tygodnie na zwolnieniu i naprawde boje sie wrocic do pracy, a to juz wkrotce, tam wszyscy wiedzieli o mojej ciazy, a teraz beda zdumione spojrzenia :-( . Dzis przeplakalam caly dzien, wpadlam w wielki dol. Staramy sie o maluszka od paru lat, istotne jest to, ze przekroczylam 40-tke, wiec praktycznie szanse juz zanikaja i nie ma znaczenia, ze wcale nie wygladam na swoj wiek i tez tak sie nie czuje. Bylo kilka inseminacji, potem jedno in-vitro i nagle po odstawieniu lekow... bum ! ciaza...w cyklu naturalnym, bez zadnej stymulacji. Po poronieniu moj gin nie zalecil mi zadnych badan, czekam na miesiaczke, owulacja chyba byla tydzien temu, obfity sluz ze sladami krwi. Najpierw mowil zeby odczekac 3 m-ce. a pozniej ze moge probowac nawet po pierwszej miesiaczce...chyba widzial, ze bardzo chce tego maluszka, naciskalam go o badania, ktore powinnam zrobic, ale niczego nie zalecil, czy to normalne? To jest profesor ze sporym doswiadczeniem, ale teraz niczego nie jestem juz pewna. Dziewczyny, czy znacie jakiegos naprawde dobrego gina z Lodzi ( moj pracuje w Madurowiczu i tam tez mialam robiony zabieg lyzeczkowania, wrazenia niezbyt pozytywne, wciaz krecili sie studenci i jestes traktowana jak "przypadek", a nie czlowiek z krwi i kosci, ktory przezywa tragedie i cierpi ). Pomyslalam, ze moze teraz poszlabym do kobiety-gienkologa, kogos doswiadczonego, kto ma sympatyczne podejscie i potrafi dac nadzieje, zasiac optymizmem. BARDZO PROSZE o jakies namiary. Czuje sie okropnie i sama nie wiem co robic...nigdy nie bylam zbyt pewna siebie, a teraz podkopana jestem bardzo mocno. Z gory dziekuje za wszelka pomoc ! Pozdrawiam serdecznie.