angelofdestroy, dziecko dostaje się dopiero na poporodowej - dlatego tak dotkliwie odczułam to przydługie leżenie na pooperacyjnej. Jak byłam na porodówce i czekałam na cc to tatuś czekał pod porodówką. Przed cięciem zapytałam na operacyjnej czy go zawołają, ale odpowiedzieli, że jak jest uważny to sam dziecko zobaczy jak będą wyjeżdżać z nim z porodówki na noworodki. Głupie gadanie oczywiście, bo co to znaczy "jak będzie uważny". Z porodówki można wyjechać dwoma stronami i jak ojciec siedzi pod drzwiami, a oni z dzieckiem pojadą drugą stroną to guzik zobaczy. Na szczęście męża mam obrotnego i wyczaił moment
Mógł razem z pielęgniarką towarzyszyć Małej w drodze na noworodki, obejrzeć dokładnie i zrobić zdjęcie. Ja też dostałam Małą "do wglądu" mogłam pocałować i przytulić na chwilę.
Jeśli chodzi o potrzebne rzeczy. Miałam całą walizkę i małą torebkę z dokumentami i telefonem ze sobą na porodówce. Jak poszłam na cc to rzeczy zostały na sali porodowej, ale jak byłam na pooperacyjnej to już stały koło mojego łóżka, więc mogłam wykonać telefon. W walizce miałam: szlafrok, 2 ręczkini (mały, duży), kosmetyki ( mała kosmetyczka z mini kosmetykami
, rolkę papieru toaletowego (nie lubię szpitalnego
, majtki siatkowe 4 szt., 2 biustonosze do karmienia, 2 pary skarpetek (zupełnie się nie przydały bo w szpitalu baaardzo ciepło), podkłady do przewijania (dla siebie na łóżko - nie byłam pewna jak często pielęgniarki wymieniają i wolałam mieć zapas, żeby spać w czystej pościeli), wkłady poporodowe Bella (ale to akurat było ogólnodostępne na sali), pas ściągający w razie cc
(i to się akurat przydało), ładowarkę do telefonu, słuchawki do telefonu, 3 małe wody mineralne i paczkę sucharków (których i tak nie ruszyłam), 2 koszule nocne + jedną na sobie, japonki pod prysznic i ciepłe kapcie (te zupełnie zbędne, bo na sali mega ciepło). Jedno czego mi zabrakło to nakładki na sutki - nie myślałam że Mała będzie tak ssała, bo po cc pokarm nie pojawia się od razu. W drugiej dobie miałam już poranione brodawki i mąż przywiózł mi te nakładki + krem bepanthen do ich smarowania. Dla dziecka wszystko jest na sali: pieluszki, krem, chusteczki. Aha - dziecko jest non stop z mamą - zabierają tylko na kąpiel. Jeszcze w 2008 r przy pierwszym cc, córkę zabrali na pierwszą noc a w drugą pytali czy ją chce (czy czuję się na siłach). Ja nie dokarmiałam Małej, ale nie ma z tym problemu - jeśli się poprosi to dają mleko (można samemu podać), ale tu akurat różne jest podejście pielęgniarek. Jednak spyta jaki jest problem i poradzi, a druga głupim gadaniem doprowadzi biedną rozwaloną hormonalnie mamę do płaczu. Grunt to nie dać sobie wmówić, że jest się złą mamą bo się nie karmi. Wiem, że nawet stres szpitalny może zablokować laktację, a w domu wszystko wraca do normy
Wyjście ze szpitala: ubierałam Małą sama, ale można poprosić pielęgniarki. Nasz zestaw był następujący: body z długim rękawkiem, kaftanik, śpiochy, ubranko z weluru, ciepła czapeczka, kombinezon z rękawiczkami i w foteliku ciepły koc. Pod buzię pieluszka w razie ulania
Moim zdaniem w zupełności to wystarczyło.
Ubrania na wyjście dla siebie i dla małej miałam naszykowane wcześniej w domu, więc tatusiowi odpadł jeden stres
Choć zaaferowany naszym odbiorem i tak nie wziął mi butów
Trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązania