reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpital Uniwersytecki Kopernika - poród, położne, wasze wrażenia

Witam,

mam pytanie odnośnie lekarzy prowadzących poród(z kopernika) czy są przy porodzie, zdarzyło się którejś, czytałam wcześniej we wcześniejszych postach, że są jak im dyżur wypadnie, miała któraś z Was lekarza który mimo braku dyżuru przyjechał na poród? ja jeszcze tej kwestii nie omawiałam z moim lekarzem. Czy dzidziusia przynoszą na dłużej do mamy?jestem pierworódką i wogóle się nie orientuję co tego szpitala, choć chciałabym tam rodzić mimo różnych opinii.
Jeśli Twój lekarz będzie miła akurat dyżur, to będzie na pewno, jeśli nie to nawet nie pytaj czy przyjedzie, bo i tak nie przyjedzie, kilka lat temu była tam afera korupcyjna, więc nawet nie radzę proponować koperty, bo się może personel wkurzyć. Dziecko z tego co wiem to w ciągu dnia masz na sali, na noc chyba biorą ale nie jestem pewna do końca, w dzień zresztą jak jesteś zmęczona i nie masz siły też wezmą. Mój lekarz też ma dyżur tylko w tę sobotę, potem dopiero sam koniec września, ale to już za późno. Właśnie robię wszystko (myję okienka, sexik itd.), żeby być na weekend w szpitalu, ale znając mojego pecha pewnie się nie uda.:-)
 
reklama
Ja kupilam elektryczny tommee tippee i jestem zadowoolona. W szpitalu uzuwalam ich medeli ze wzgledu na wygodniejsza sterylizacje a w domu swojego. Cale szczescie ze mialam bo po powrocie ze szpitala dostalam takiego pokarmu ze myslalam ze pekne to bylo wybawienie. Moja rada jest taka jak chcesz to kup ale elektryczny, jak nie wiesz czy Ci Sie przyda to wybierz model i poszukaj sklep gdzie jest dostepny. Jak bedzie potrzeba to po porodzie bedziesz wiedziala gdzie i po jaki sprzet kogos wyslac. Jak piersi bola to nie bedziesz miala czasu sie zastanawiac jaki bedzie najlepszy tylko bedzie Ci zalezalo zeby bylo szybko. Inne rozwiazanie to slyszalam, ze w Krakowie sa wypozyczalnie takiego sprzetu na grzegorzeckiej
 
Witam.

Na początek (wiem, nie zrobi to miłego wrażenia): tzw. koperta jest poważnym przestępstwem i na Waszym miejscu bałabym się nawet pisać o niej.

Wasz lekarz będzie tylko wtedy, jeśli akurat pracuje (a czy gdzieś jest inaczej? zaskoczona jestem)

Rodziłam na Kopernika dokładnie rok temu - byłam "z ulicy", z potrójnym wskazaniem do cesarskiego cięcia (znaczne zwyrodnienie kręgosłupa, retinopatia w lewym oku oraz stan po operacji ginekologicznej). Przyjechałam już ze skurczami - nie wiedziałam, że do Cięcia planowego trzeba się zgłosić wcześniej i ledwie mnie zdążyli "pociąć".

Jeśli chodzi o Dzieci, to panuje tam rooming-in, więc Dzidzi jest z Tobą przez cały czas. Ja dostałam Małą zaraz po przyjeździe z sali pooperacyjnej i nie było opcji, że mi je Położna zabierze na salę noworodkową, choć jeszcze 12 godzin musiałam leżeć plackiem (tylko na czas pobytu na pooperacyjnej oraz w przypadku mam, którym powikłania nie pozwalały na samodzielną opiekę). Nie biorą dzieci na noc - wręcz nalegają na pobyt z mamą. Dzieci tylko koło 21:00 mają tzw. toaletę (pępki, badania i tp. - współczesną modą nie są kąpane z mazi płodowej aż do dnia wypisu). Ale i tak było fajnie: mogłam po Noworodkową zadzwonić w każdej chwili z prośbą o przewinięcie Dziecka. Leżałam na sali sześcioosobowej - było nas dziewięć, a w pewnym momencie "niepowikłanych" ciąż już do porodu nie przyjmowali z braku miejsc.

Zapewniam Was jednak, że ten tłok (9 mam, 9 dzieci) był SUPER: miał Wam kto posłużyć radą i pomocą, zerknąć na Dzidzię, kiedy szło się pod prysznic. Położne na oddziale (zabijcie mnie: chyba 2 piętro, ale czy nie 1 to głowy nie dam) były naprawdę fajne: gdy się je poprosiło we wszystkim pomogły, doradziły, podały lek przeciwbólowy. Jednak prosić się trzeba było, bo były 2 na całe piętro. Panie Noworodkowe CUDOWNE, Pani z patologii noworodka (równocześnie konsultantka laktacyjna) bezinteresownie pomagała mi w karmieniu, choć to nie było Jej obowiązkiem... Jedzenie zupełnie znośne, idealne dla karmiącej mamy.

Normą było dokarmianie Dzieci butlą, gdy Mama jeszcze nie miała pokarmu (nam to uratowało d..., bo u Gosi żółtaczka zatrzymała się dosłownie na granicy "lamp" - raczej by nas nie ominęły, gdyby na początku tak dużo nie piła mieszanki (bilirubina spada od kupek, więc im więcej, tym lepiej, a karmię piersią z powodzeniem do dziś)). Można poprosić, żeby nie dokarmiały. Generalnie poprosić to można było o naprawdę wiele i raczej problemów nie było. Na korytarzu była mikrofalówka i czajnik do dezynfekcji laktatorów. Ja oczywiście nie miałam i w 2 dobie po prostu zdychałam z gorączką od nawału mlecznego. Ubranka, pampersy, maść do pupci i mokre chusteczki zapewniał szpital. Butelkę i bebilon także. Jedyny nakaz/zakaz pod groźbą wielkiej afery to zakaz wychodzenia z maluchem (nawet w tym "korytku") z sali i nakaz podjeżdżania do przewijaka z całym "korytkiem" (jakaś mama im podobno zemdlała, dzidziuś doznał urazu czaszki i stąd duża ostrożność). No i oczywiście zakaz oddalania od przewijaka z dzieckiem (niektóre mamcie się nie stosowały - cóż, głupota nie boli).

Ja Malutką już na sali operacyjnej dostałam na klatkę piersiową - jak na warunki operacyjne naprawdę na dobrą chwilę, zdążyła się uspokoić i już do następnego dnia nie płakała. Przed cięciem parę godzin leżałam w ogólnej sali porodowej (6 stanowisk) i był to jedyny, naprawdę dość poważny "feler". Wiem, że dużo tam zależy na kogo się trafi. Poza tym lepsze wspomnienia miały Dziewczyny po porodach rodzinnych. Na pewno panuje pełna, spokojna, rutynowa niemal perfekcja. Z swój pobyt widziałam dwie poważne "akcje" i obie mamy uszły z życiem, choć wyglądało to groźnie. Na pewno jest to miejsce bezpieczne dla mamy i dzidziusia.

Rutynowo na prośbę pacjentki (jeśli nie było zdrowotnych przeciwwskazań), bez problemu dawali znieczulenie kanałowe (w kręgosłup). Można było łazić po bloku porodowym do woli, ale o piłkach, wannie czy prysznicu można było pomarzyć. Rodzące normalnie dostawały posiłki takie, jak inne już leżące na salach.

Tatusiowie musieli mieć "osprzęt" (fartuch i tp.) i wstęp mieli tylko na salę rodzinną. Nie wiem, czy do ogólnej zostaliby wpuszczeni (były tylko parawany i generalnie wszystko widać, więc komuś może to przeszkadzać.) Ja niestety trafiłam na paskudne położne bez grama empatii (nie należę do lękliwych ani delikutaśnych - żeby była jasność).

Generalnie:
-dzidziusie z mamami całą dobę; można być przy badaniach/szczepieniach/zapytać o wszelkie wyniki dziecka, ale trzeba po ludzku o to zapytać
-zzo bez problemu dla chętnych i mogących; wtedy nie było jeszcze mowy o podtlenku azotu; porodówka wyglądała niestety jak żywcem z lat 80-tych wyjęta, ale nadrabiali fachowością: coś za coś (nie usprawiedliwia to minusów - Panie były koszmarne, acz plusy je równoważą)
-oddziały poporodowe, panie noworodkowe, pomoc wszelką na oddziale oceniam na 5+, a tłok na salach uznaję za dodatkowy atut (przynajmniej było wesoło i sympatycznie w okresie, kiedy pod wpływem hormonów i bólu każda miała ochotę ryczeć)
-opiekę nad mamą i dzieckiem po porodzie oceniam na 5+
-salę operacyjną - od "sympatyczności" personelu po fachowość - na 6: same superlatywy (podobnie na odcinku pooperacyjnym)
-porodówkę ogólną - po tym, co widziałam - tak na 3, ale trafiłam ponoć na najbardziej antypozytywny skład, więc może być tylko lepiej ;p
-dużym plusem dla rodzących naturalnie było bezproblemowe zzo
- dużym minusem - raczej rutynowe nacinanie krocza (robiłyśmy małą sondę: ze mną na piętrze leżało ze 30 kobit, wszystkie po naturalnym nacięte, ale lekko i raczej porządnie zszyte, bo żadna nie narzekała na większy dyskomfort)
- nie słyszałam, by któraś rodziła inaczej, niż "na żuka"
- jeśli z mamą i dzieckiem wszystko ok to nie trzymają niepotrzebnie (cc miałam w piątek o 19:30, w poniedziałek koło 9:00 wyszłam do domu)
- coś, co z perspektywy wydaje mi się niewyobrażalne (wtedy było mi obojętne, byle iść do domu) to badanie ginekologiczne przed wypisem na tej dziewięcioosobowej sali, w obecności innych Dziewczyn, choć tzw. pokój badań był tuż obok

Tyle mi się przypomniało, w razie pytań piszcie :)
 
Aha. Tatuś rzeczywiście widział dzidzię podczas przewożenia, a i na noworodkowy też go wpuścili - przyniósł mi zdjęcia Dzidzi.

Podkładów dla mamy dostawało się jedną pakę, więc nie starczało na cały pobyt - trzeba mieć podpachy (pierwsze dni leje się jak z warchlaka ;p).

Dla dzidzi nie trzeba i nie wolno mieć niczego (chciałam użyć swoich tetrówek pod buzię do ulewania, bo szpitalne schlapałam i dostałam opierdziel). Dziecku dają smoka uspokajacza, więc jeśli nie chcecie to trzeba o to wyraźnie poprosić.

Mierzą mamę podczas porodu - o ile sobie nie zapomną. A w razie kiepskiej miednicy i tak próbują porodu naturalnego - taka zasada generalnie obowiązuje wszędzie, odstępstwa to raczej wyjątki (moja Mama jest leciwą położną - wiem od Niej). Po prostu taka Mama jest brana pod uwagę, że się Jej może nie udać urodzić i wtedy dopiero się tnie. Niezależnie od rodzaju porodu zapytają, kiedy się w kibelku było (radzę się postarać, choć nie taka lewatywa straszna, jak ją malują) i o golenie (ogoliłam się w domku i problemu nie miałam).

Do pierworódek: ja też miałam pietra strasznego i naprawdę można to wszystko przeżyć. Miałam wyraźne wskazania do cięcia (zwyrodnienie kręgosłupa, stan po operacji macicy i głęboka retinopatia), ale z własnej głupoty niemal cały poród sobie przeżyłam (pocięli mnie już w II fazie), pomimo koszmarnego zwyrodnienia kręgosłupa "dodającego uroku" skurczom.

Nie ma się czego bać, uszy do góry i śmigajcie rodzić, niezależnie od sposobu. W każdym swoje odcierpieć trzeba (nie użalałam się nad sobą, ale powikłania miałam i bolało mnie wszystko baaardzo długo po cięciu, a leków przeciwbólowych brać nie mogłam z powodu ogromnego krwiaka powłok i zaburzeń krzepnięcia po operacji - to dla tych, którym po głowie chodzi cięcie "trochę na wyrost").

Ja do ostatniej chwili miałam nadzieję, że urodzę sama i gdybym dziś mogła cofnąć czas chyba bym skierowania na cięcie przy przyjęciu nie dała. A jeśli ktoś Was straszy czy nakręca radzę nie słuchać :) Trzymam kciuki i dajcie znać, co i jak :)
 
Koniczynkakr i Tutururu: Ja laktator kupiłam już po porodzie. Podobnie jak Katarina1980 zakupiłam elektryczny w podobnej cenie. Przydaje się naprawdę, gdy chcesz gdzieś wyjść i zostawić mleko dla maluszka. Co do przytulenia noworodka i tego kiedy tatuś może zobaczyć dziecko, to poczytajcie kilka stron wstecz, bo tam wszystko opisałam. Znajdziecie tez wpisy innych mam.

Agneska87: Raczej lekarze prowadzący mogą być przy porodach swoich pacjentek, gdy ich dyżur wypada. Też słyszałam o tej aferze korupcyjnej, o której wspomniała eve-marie. Po cc jak leżysz na pooperacyjnej to dają ci dzidziusia tylko do karmienia. Na poporodowej dopóki tylko wolno ci leżeć też. Później jak cię już "uruchomią" i zaczniesz chodzić to możesz mieć dzidziusia cały czas obok siebie - zarówno za dnia jak i nocą, w zależności jak się czujesz. Ja też robiłam wszytko by urodzić jak będzie mój lekarz - nie poskutkowało.

Małgosia2011: Czytałam Twój wpis i stwierdzam, że sporo się zmieniło od Twojego porodu. smoczkiem uspokajaczem dla malucha jestem troszkę zadziwiona, bo ja nie zauważyłam, by podawali go dzieciom... Może akurat na noworodkową trafiałam jak dzieci spokojne były...
 
Hej dziewczyny, byłam wczoraj na pierwszych zajęciach szkoły rodzenia w szpitalu i szczerze również polecam ją wszystkim mamusią. Zajęcia ćwiczeniowe już te pierwsze były bardzo fajne, prowadzone przez świetną Panią położną i rehabilitantkę, ćwiczenia mało skomplikowane i super do ćwiczenia samej w domku. Esi miałaś rację w 100% mówiąc o tej szkole :)
Była wycieczka na oddział porodowy i muszę przyznać, że zrobił na mnie bardzo pozytywne i duże wrażenie. Sale do porodu są czyściutkie, przestronne, nowy sprzęt włącznie z łóżkami porodowymi i co ważne w sali znajduje się aparatura do badania dzidziusia i toaleta, są piłki, fotele sake i drabinki więc naprawdę rewelacja. Ogólnie cały oddział nie straszy :)
Ja po tej pierwszej wizycie tam poczułam się znacznie spokojniejsza i myślę że psychicznie i fizycznie te 7 spotkać zdziała baaardzo dużo :)

Pozdrawiam wszystkich cieplutko!
 
reklama
Tak dokładnie, każda sala jest do porodu rodzinnego. Dla tatusia nie ma co prawda wygodnego fotela, ale za to jest krzesełko :) lepsze to niż nic prawda? :) Zadbali o nasz komfort, a tatuś chyba po prostu ma być :)
 
Do góry