Kolorowa,
pierwszą cc miałam, bo córka była duża - szacowana waga była 4200g i nawet wtedy chciałam rodzić sn, ale lekarz mnie przekonał, że cc będzie dla mnie lepsze. JA jestem drobna i mam wąskie biodra. Ostatecznei córka ważyła 4480, więc była jeszcze większa.
Drugie dziecko chciałam rodzić sn, do samego końca walczyłam o poród sn. Lekarz powiedział, że po pierwszej cc szybciej trafię na stół w przypadku problemów z porodem. Ustaliliśmy, że jeśli waga dziecka będzie do 3,5kg to rodzę normalnie - to było z marginesem błedu, że jednak dziecię większe się urodzi.
Na wizycie w 38t+4d szacunkowa waga była 3700g i przekreśliła moje szanse na sn. Niestety, bo bardzo chciałam rodzić normalnie i nadal czuję niedosyt tego porodu. Ale nie jest to już coś, co wpływa na jakość mojego życia.
Ta wizyta była 2 maja, tydzień później - 9 maja na świat przyszła moja młodsza. Waga urodzeniowa 3810, więc niewiele więcej tym razem. No i dużo mniej niż pierwsza córka.
Ten ostatni tydzień, gdy już wiedziałam, że będę mieć cesarkę poświęciłam na "pozytywną wizualizację" ;-)
wyobrażałam sobie jak to będzie, starałam się nie wspominać pierwszego porodu i absolutnie nie myśleć dalej niż do położenia się na stole ;-) Nastawiałam się pozytywnie, dokładnie się dowiedziałam jak wygląda cięcie, czego się mogę spodziewać, itd itp. Myślę, że bardzo mi pomogło to nastawienie. Wprawdzie i tak nie wsztstji wyszło tak, jak sobie wyobrażałam, ale było super. O ile można tak mówić o porodzie i/lub operacji ;-)
A teraz najlepsze
W nocy z 8 na 9 maja - czyli ostatnia "ciężarna" noc, kiedy to wiedziałam, że 9 i tak będę cięta dostałam skurczó! Jak się cieszyłam z tego! Bo bardzo nei chciałam, żeby dziecko tak bez przygotowania było wyciągane z brzucha. Akcja tak się rozkręciła, że w szpitalu po przyjęciu zmierzyli mi jeszcze blizną po cc i uznali ją za cienką - mogłaby się rozejść przy skurczach partych i wzięli na stół w trybie przyspieszonym. Jeszcze małej tętno bardzo podskoczyło, więc w ogóle wepchnęli mnie w kolejce przed wcześniejsze cc ;-)
Iwo,
gratuluję!
Najważniejsze, że obie zdrowe jesteście. Trzymajcie się dzielnie dziewczyny!