Xandii, Aph, MariaOla Położna pracujące w tym szpitalu nie należą do przyjemnych (ponoć), a wiedze to na pewno mają. Jednak już tyle razy słyszałam o tym, że z powodu ich opieszałości poród był albo bardzo dlugi i nieprzyjemny, albo wręcz coś z dzieckiem bylo nie tak. Na cztery porody moich koleżanek z pracy, tylko jedna miała "normalny" poród bez komplikacji. Jedną tak długo przetrzymały na patologii (nie podłączając jej nawet do KTG, mimo że za nimi chodziła i mówiła że coś jest nie tak z dzieckiem), że jak ją podłączyły do KTG to się okazało, że tętno dziecka jest niewyczuwalne. Skończyło się cesarką, a dziecko dostało tylko 5 punktów Apgara i dwutygodniowym pobytem w szpitalu. I co tu robić?
Trzcianka oddalona jest chyba od Piły jakieś 30-40 km, i niestety nie mam tam rodziny ani znajomych. Sama się tam urodziłam, ale to z powodu tego, że w Pile oddział położniczy był wówczas przepełniony i wywozili karetkami rodzące do innych miejscowości :-) Moja mama tak bardzo nie chciała rodzić na trasie, że cała akcja porodowa ze strachu jej ustąpiła A jak już było po porodzie to jedynie wolne miejsce było na korytarzu oddziału - wszystkie pokoje były już pełne
Trzcianka oddalona jest chyba od Piły jakieś 30-40 km, i niestety nie mam tam rodziny ani znajomych. Sama się tam urodziłam, ale to z powodu tego, że w Pile oddział położniczy był wówczas przepełniony i wywozili karetkami rodzące do innych miejscowości :-) Moja mama tak bardzo nie chciała rodzić na trasie, że cała akcja porodowa ze strachu jej ustąpiła A jak już było po porodzie to jedynie wolne miejsce było na korytarzu oddziału - wszystkie pokoje były już pełne