reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

SZCZEPIENIA- szczepić nie szczepić oto jest pytanie

magama nie poddawaj się i nie pozwalaj dziecka ponownie szczepić. Te ich dyrdymały o książkowych objawach to jest ewidentny dowód niedouczenia i niedoczytania, kompletna nieznajomość materii i trzymanie się procedur, o których pojęcia nie mają. Jestem mamą dziecka po nopie, na szczepieniach zjadłam zęby, że się tak wyrażę. Szczepionka BCG jest archaizmem, zupełnym bezsensem, szczepi się dzieci bez uzasadnienia medycznego. Ta szczepionka nie chroni przed gruźlicą, która obecnie przeżywa swój renesans w PL, ponieważ jest to swoiste utylizowanie w ciałach dzieci starych zapasów medycznych. Gruźlica, jak każdy wirus, mutuje, a szczepionka jest tworzona z materiału sprzed stu lat. Brzmi nieprawdopodobnie ale taka jest prawda. Ponadto jest to żywa szczepionka, żywa, szczepi się nią noworodki nierzadko w pierwszej godzinie życia, gdy nie ma rzetelnej oceny stanu zdrowia noworodka. Często gęsto organizm noworodka w ogóle nie potrafi zwalczyć patogenu i on pozostaje w organizmie ukryty, by zaatakować w stanach obniżonej odporności na przykład pod postacią gruźliczego zapalenia mózgu lub kości. Patogen nie zostaje zlikwidowany tylko oblepiony przez przeciwciała, tak w skrócie. Dlatego jeżeli ranka po szczepieniu się ślimaczy to powinien być sygnał dla rozumnego lekarza, że nie dzieje się tak jak powinno, że organizm źle zareagował na szczepionkę, co może sugerować złą reakcję na pozostałe szczepienia, a już stanowi ogromne zagrożenie zarówno dla zdrowia jak i życia dziecka, gdy organizmowi, który nadal walczy z patogenem gruźlicy podać następne szczepienia, zwykle albo trzy wkłucia, tudzież jedno ale sześć w jednym, co wychodzi na to samo, bo dziecko dostaje sześć chorób naraz, podczas gdy nadal walczy z gruźlicą. Który dorosły przeżyłby tak zmasowany atak? A co dopiero kilkutygodniowe dziecko? Przecież to się nie mieści w głowie.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Nie szczepię - wiesz co mnie najbardziej wkurza? Że lekarze nie robią wywiadów przed szczepieniami, nie informują o NOPach, o przeciwwskazaniach, szczepią taśmowo, a jak wystąpi NOP, to nawet nie wiedzą, że MUSZĄ to zgłosić. Stąd też zakłamanie częstości występowania NOPów - lekarze nie zgłaszają, bo albo nie znają obowiązującego prawa, albo się boją.

Ja nie szczepię dwójki swoich dzieci. W obu przypadkach w szpitalu, wysyłali do mnie wszystkich pediatrów, żeby ze mną porozmawiali. Nie ugięłam się i jestem z siebie dumna. Widzę, jak moje dzieci rozwijają się w stosunku do ich rówieśników. Jest to diametralna różnica. Mało tego, są bardziej odporne na choroby.

Co do neonatologów - pani "doktor" (bo jak można inaczej powiedzieć o lekarzu niedouczonym i sponsorowanym przez koncerny farmaceutyczne), powiedziała, że to głupota, że nie szczepię. Przecież NOPy to pikuś w porównaniu z tym, co robi z organizmem żółtaczka. Wiecie co jej odpowiedziałam: czy nagła śmierć łóżeczkowa jest wg pani pikusiem? Wyszła bez słowa nie komentując, po drodze tylko prychnęła coś niezrozumiałego. Ot i nasi lekarze kochani :) A wystarczy przeczytać ulotkę od szczepionki przed jej podaniem, żeby nie wyjść na durnia :-D:-D:-D

Co do wywiadów - lekarze nie pytają o choroby neurologiczne w rodzinie, o padaczkę, ciężkie choroby, niepełnosprawności, ADHD, autyzm, czy też alergie które są PRZECIWWSKAZANIEM do zaszczepienia. Zbadają stetoskopem, sprawdzą gardło i sru! szczepimy. A przepraszam, czy za pomocą stetoskopu wykryje u mojego dziecka epilepsję, uczulenie na białko kurze albo inną chorobę wymagającą czasu żeby się objawić i drugie tyle czasu na jej zdiagnozowanie? Mi się scyzoryk otwiera w kieszeni jak słyszę, że dziecko z katarem zostaje zaszczepione "bo katar to nie choroba". Nosz k... Przecież katar jest objawem wielu chorób, min ospy, zapalenia ucha, zapalenia zatok, jest objawem refluksu,alergi itp. Ale kto ponosi odpowiedzialność za wszelkie NOPy u zaszczepionego dziecka? RODZIC, Bogu ducha winny RODZIC, który chce dla dziecka jak najlepiej. Dlaczego tej odpowiedzialności nie weźmie na siebie producent szczepień, albo lekarz dający zielone światło do szczepienia? Matko, temat rzeka, ale musiałam się wygadać na ten temat. Choć to i tak nie wszytsko, co chodzi mi po głowie ;P Sprawa sanepidów to już inna bajka, ale równie podnosząca mi ciśnienie we krwi.
 
natalunia moje dziecko zostało zaszczepione w szpitalu tuż po porodzie, po ciężkim porodzie w zagrożeniu zamartwicą, na późniejszych badaniach usg głowy wyszedł ślad po wylewie, który został albo przemilczany przez pożal się Boże neonatologa albo w ogóle nie zauważony. Moje dziecko od pierwszego dnia miało problemy z napięciem mięśniowym, było sztywne jak z drewna, nie chwytało za stópki jak inne niemowlęta, dopiero w około 10 miesiącu się to udało, po regularnej rehabiliacji, i takie ptasie móżdżki mają lekarze, zupełnie nie przykładają wagi do szczepień, szczepią taśmowo zupełnie bezmyślnie, a potem z problem zostają rodzice zupełnie sami. Na domiar złego w społeczeństwie występuje swoiste przyzwolenie na notoryczne choroby dzieci, uznaje się za normę że dzieci muszą chorować i sami rodzice nie chcą dostrzec zależności ze szczepieniem. Sama jestem tego przykładem. Gdy moje dziecko po szczepieniu darło się jak opętane -> krzyk mózgowy, to też nie chciałam powiązać tego ze szczepieniem. Oto siła perswazji mediów. Ale oburzające jest to, że lekarze z premedytacją tej zależności nie chcą widzieć i szczepią taśmowo bez badania noworodki po trudnym porodzie, w zamartwicy, intubowane, a potem są diagnozy o poważnych chorobach neurologicznych typu padaczka a lekarze nie mają sobie nic do zarzucenia chociaż szczepienie takiego noworodka jest co najmniej zbrodnią.
 
Nie szczepię,
rozumiem, że z powodu Twojego osobistego doświadczenia jesteś przeciwniczką szczepień, ale proszę abyś podając argumenty była rzetelna.
"Gruźlica, jak każdy wirus, mutuje, a szczepionka jest tworzona z materiału sprzed stu lat."
Gruźlica nie jest żadnym wirusem, ani chorobą wywoływaną wirusem, a bakteriami. Mutować się mogą jedynie bakteria ją wywołujące, ale ta mutacja będzie miała ma celu ich uodpornienie na stosowana, aby je zwalczyć, antybiotyki. Ale to już inna bajka. Po za tym szczepionka na gruźlicę została wynaleziona w 1921, więc nie jest nawet sprzed stu lat.

Nie piszę tego aby Ci dokuczyć, ale rażą mnie rozsiewane na forum takie nierzetelne informacje. Szczególnie, że prawie każdy rodzic ma rożne dylematy i obawy związane ze szczepieniem swojego dziecka/ci i ważne aby dzielić się prawdziwymi informacjami, nie powodując paniki i przerażenia.
 
Megi Pegi a jednak z Twojego upomnienia aż krzyczy czepianie się szczegółów. Czy rozmawiając o zbliżającej się burzy ludzie mówią między sobą o piętrzących się w stratosferze cumulonimbus czy po prostu, że się na burzę zbiera a i tak wszystkim wiadomo jakie zjawisko zachodzi.

Podobnie mogę posługiwać się skrótem, że gruźlica mutuje, a nie sypać tu medycznymi sloganami, które będą jedynie niezrozumiałe a nawet odpychające. Przecież żyjemy w cywilizowanym świecie, każdy ma za sobą szkoły, każdy się uczył biologii i każdy takie zjawiska rozumie. Zatem pisząc, że gruźlica mutuje nie muszę pisać, że prątki wirusa gruźlicy zmutowały.

Wiesz, naprawdę, Twój post jest wybitnym czepianiem się nie mającym nic wspólnego z merytoryczną dyskusją.

Podobnie ma się sprawa tego roku z wynalezieniem tej szczepionki. Już nie będę dociekać czy to rzeczywiście był rok 1921, bo to jest naprawdę mało istotne, jak również to, że między 1921 a 2012 jest prawie sto lat, a w naszej tutaj dyskusji nie muszę aż tak się trzymać matematycznej dokładności, żeby przekazać sedno sprawy o szkodliwości szczepień.

A tak w ogóle, to szczepionka BCG zawiera w sobie stary materiał, który jest w obecnych czasach zupełnie bezzasadny.

Moim celem nie jest sianie paniki tylko przekazywanie informacji, których nie można się dowiedzieć od służby zdrowia, bo faktem jest, że na temat szkodliwości szczepień panuje zmowa milczenia. Lekarze nie informują o NOPach, ba, nawet nie badają przed szczepieniem, a potem z problemem rodzice zostają sami.

Szczepienia nie są cudowną pigułką, panaceum na wszelkie zło. To jest broń obosieczna, mało tego, to jest eksperyment, którego prawdziwe skutki na szeroką skalę będą wiadome po latach, jak już dłużej tego farmaceutycznego kłamstwa nie będzie można utrzymać.

Szczepienia niosą za sobą zbyt duże ryzyko powikłań, żeby trzymać rodziców w fałszywym przekonaniu, że to jest dla dobra ich dzieci. Nie jest.

Także jeżeli masz zamiar znów mi wytknąć coś co nie jest związane z merytoryczną dyskusją a jedynie czepianiem o szczegóły, zresztą mało istotne, i dat również nieistotnych, to daruj sobie.

I jeszcze na koniec, tak domagasz się rzetelnych informacji, a twierdzisz, że prątki gruźlicy to bakteria. No to gratuluję.

Prątki gruźlicy są wirusem moja droga.
 
Ostatnia edycja:
natalunia moje dziecko zostało zaszczepione w szpitalu tuż po porodzie, po ciężkim porodzie w zagrożeniu zamartwicą, na późniejszych badaniach usg głowy wyszedł ślad po wylewie, który został albo przemilczany przez pożal się Boże neonatologa albo w ogóle nie zauważony. Moje dziecko od pierwszego dnia miało problemy z napięciem mięśniowym, było sztywne jak z drewna, nie chwytało za stópki jak inne niemowlęta, dopiero w około 10 miesiącu się to udało, po regularnej rehabiliacji, i takie ptasie móżdżki mają lekarze, zupełnie nie przykładają wagi do szczepień, szczepią taśmowo zupełnie bezmyślnie, a potem z problem zostają rodzice zupełnie sami. Na domiar złego w społeczeństwie występuje swoiste przyzwolenie na notoryczne choroby dzieci, uznaje się za normę że dzieci muszą chorować i sami rodzice nie chcą dostrzec zależności ze szczepieniem. Sama jestem tego przykładem. Gdy moje dziecko po szczepieniu darło się jak opętane -> krzyk mózgowy, to też nie chciałam powiązać tego ze szczepieniem. Oto siła perswazji mediów. Ale oburzające jest to, że lekarze z premedytacją tej zależności nie chcą widzieć i szczepią taśmowo bez badania noworodki po trudnym porodzie, w zamartwicy, intubowane, a potem są diagnozy o poważnych chorobach neurologicznych typu padaczka a lekarze nie mają sobie nic do zarzucenia chociaż szczepienie takiego noworodka jest co najmniej zbrodnią.
Współczuję Ci takiego doświadczenia. Naprawdę, jest mi przykro.

Ja sama stałam się przeciwiczką szczepień na miesiąc przed porodem, kiedy moja kochana pani doktor od ubezpieczeń (na studiach) przekazała mi literaturkę do poczytania. Dzięki niej nie szczepię :tak:

Co ciekawe - wielu neurologów nie szczepi swoich dzieci, bo wie jaki to ma wpływ na dalszy rozwój. Pozostaje pytanie dlaczego jesteśmy zmuszani do szczepień? Dlaczego dzieje się to taśmowo, a nie za przyzwoleniem? Dlaczego nie szanuje się naszego zdania? Dlaczego nazywają nas ruchem antyszczepionkowym? DLACZEGO????

Pytań jest wiele, a lekarze nie chcą nam na nie odpowiadać. Dlaczego? Z niedouczenia? Z ukrywania sprawy? A może wszelkie szkolenia o szczepieniach są organizowane przez farmaceutów produkujących szczepionki? o jawna manipulacja. Nie spotkałam pediatry, który rzetelnie przeprowadzi wywiad, powie o skutkach, powie o przeciwwskazaniach i da czas do zastanowienia się nad tą WAŻNĄ dla życia i zdrowia dziecka kwestią.
Nie piszę tego aby Ci dokuczyć, ale rażą mnie rozsiewane na forum takie nierzetelne informacje. Szczególnie, że prawie każdy rodzic ma rożne dylematy i obawy związane ze szczepieniem swojego dziecka/ci i ważne aby dzielić się prawdziwymi informacjami, nie powodując paniki i przerażenia.

No właśnie o to chodzi, że to są rzetelne informacje. i zgodzę się z Tobą, że każdy rodzic ma dylematy i każdy podejmuje decyzję SAM. A powinien to robić z lekarzem, który przedstawi za i przeciw i dopiero wtedy WSPÓLNIe zostana podjęta decyzja co jest dla dziecka lepsze. I to SĄ prawdziwe informacje, niestety przerażające i wołające o pomstę do nieba.
 
dokładnie, nutelle i nie szczepie ja sie z wami absolutnie zgadzam. w dodatku całkiem niedawno znowu po raz kolejny dowiedziałam sie o neurologach ktorzy nie szczepia swoich dzieci.... od znajomej siostra ma synka z porazeniem i padaczka poszczepienna ktorej wlasnie neurolodzy powiedzieli ze oni swoich dzieci nie szczepia bo to tylko chodzi o dobro społeczne a nie koniecznie juz o dobro konkretnego dziecka.. rodzicom nie mowi sie o zagrozeniach bo po prostu ludzie by przestali szczepic a mimo wszystko lekarze uwaza ze szczepienia moga chronic przed nawrotem chorób, z tym ze sami swoimi dziecmi nie chca ryzykowac...
 
Pati.b to ja tylko uzupełnię o tym rzekomym powrocie chorób.

Szczepienia nie są żadną profilaktyką. Spadek zachorowań zawdzięczamy nie szczepieniom a zmianie trybu życia. W czasach Pasteura nie uważano za stosowne by myć ręce ani w życiu codziennym ani przed czy po zabiegu. To zwiększona świadomość higieny zmniejsza ryzyko zachorowań na przeróżne choroby a nie szczepienia. I to nasze właściwe podejście do chorób, izolowanie niemowląt przed chorobami wirusowymi, a nie szczepienia, powinny stanowić profilaktykę.
Wzrost świadomości rodziców, a co za tym idzie - rezygnowanie ze szczepień, nie wpłynie nagle na wywołanie pandemii. Takie stwierdzenie są ewidentnym dowodem braku wiedzy na temat chorób, zdrowia i higieny.
Naprawdę większość chorób wynika z braku mycia rąk. Proszę się temu przyjrzeć. Proszę wejść do toalety w marketach, na stacjach, w zakładach pracy i proszę zobaczyć ile osób umyje ręce po skorzystaniu z wc, można się mocno zdziwić. Na 10 osób - 9 nie myje rąk. Te osoby pracują w służbie zdrowia, te osoby mają kontakt z chorymi, to te osoby przenoszą choroby, to ludzie są winni temu, że w Polsce nagminnie człowiek zaraża się jakimś świństwem w szpitalach. I to właśnie to niechlujstwo stworzyło wymóg szczepienia na żółtaczkę, bo to jest swoiste zabezpieczenie się przed własnym szpitalnym syfem.
Kiedyś mi zarzucono, że co ja się czepiam syfu w szpitalach, bo przecież to pacjenci się bronią rękami i nogami przed myciem. Tu jest sprawa globalna, to niechlujstwo dotyczy zarówno pacjentów jak i personelu.
Przyjrzyjcie się pielęgniarce, która szykuje zastrzyk. Rękawiczki zakłada dopiero jak już ma wszystko gotowe, bo ona zabezpiecza SIEBIE przed ewentualnym zarażaniem się czegoś od pacjenta, a już ma gdzieś, że przez to, że przygotowuje zastrzyk gołymi rękami, to w tym zastrzyku przekaże jakiegoś syfa pacjentowi, to jest ok oczywiście.
To jest właśnie takie mylne podejście do zasad higieny i to jest początkiem epidemii a nie brak szczepień, które stanowią wyłącznie świadomość zagrożeń jakie niosą szczepienia z bardzo wątpliwą obietnicą odporności.
 
Pati.b to ja tylko uzupełnię o tym rzekomym powrocie chorób.

Szczepienia nie są żadną profilaktyką. Spadek zachorowań zawdzięczamy nie szczepieniom a zmianie trybu życia. W czasach Pasteura nie uważano za stosowne by myć ręce ani w życiu codziennym ani przed czy po zabiegu. To zwiększona świadomość higieny zmniejsza ryzyko zachorowań na przeróżne choroby a nie szczepienia. I to nasze właściwe podejście do chorób, izolowanie niemowląt przed chorobami wirusowymi, a nie szczepienia, powinny stanowić profilaktykę.
Wzrost świadomości rodziców, a co za tym idzie - rezygnowanie ze szczepień, nie wpłynie nagle na wywołanie pandemii. Takie stwierdzenie są ewidentnym dowodem braku wiedzy na temat chorób, zdrowia i higieny.
Naprawdę większość chorób wynika z braku mycia rąk. Proszę się temu przyjrzeć. Proszę wejść do toalety w marketach, na stacjach, w zakładach pracy i proszę zobaczyć ile osób umyje ręce po skorzystaniu z wc, można się mocno zdziwić. Na 10 osób - 9 nie myje rąk. Te osoby pracują w służbie zdrowia, te osoby mają kontakt z chorymi, to te osoby przenoszą choroby, to ludzie są winni temu, że w Polsce nagminnie człowiek zaraża się jakimś świństwem w szpitalach. I to właśnie to niechlujstwo stworzyło wymóg szczepienia na żółtaczkę, bo to jest swoiste zabezpieczenie się przed własnym szpitalnym syfem.
Kiedyś mi zarzucono, że co ja się czepiam syfu w szpitalach, bo przecież to pacjenci się bronią rękami i nogami przed myciem. Tu jest sprawa globalna, to niechlujstwo dotyczy zarówno pacjentów jak i personelu.
Przyjrzyjcie się pielęgniarce, która szykuje zastrzyk. Rękawiczki zakłada dopiero jak już ma wszystko gotowe, bo ona zabezpiecza SIEBIE przed ewentualnym zarażaniem się czegoś od pacjenta, a już ma gdzieś, że przez to, że przygotowuje zastrzyk gołymi rękami, to w tym zastrzyku przekaże jakiegoś syfa pacjentowi, to jest ok oczywiście.
To jest właśnie takie mylne podejście do zasad higieny i to jest początkiem epidemii a nie brak szczepień, które stanowią wyłącznie świadomość zagrożeń jakie niosą szczepienia z bardzo wątpliwą obietnicą odporności.
no i to jest wlasnie sedno sprawy - nawet gdyby szczepienia były bezpieczne (a nie są), to i tak podawanie ich jest zupełnie niepotrzebne.
 
reklama
Nie szczepię,
rozumiem Twoje rozżalenie, więc Twój atak na moją osobę złożę na kark Twojej frustracji powodowanej, jak mniemam trudnym doświadczeniem jakim są powikłania po szczepieniu dziecka. Tak jak pisałam, moim celem nie było czepianie się, a doprecyzowanie. (Masz oczywiście prawo uważać swoje). Skoro zęby na szczepieniach zjadłaś, to powinnaś przedstawiać rzetelną wiedzę, by pomóc innym w rozmowach na argumenty z lekarzami. Gruźlica jest chorobą wywoływaną przez bakterie, a prątki to nie żadna nowa forma drobnoustrojów , a jedynie forma w jakiej ta bakteria występuje. Cytuję: Prątki (Mycobacterium), rodzaj Gram-dodatnich (Grama metoda) i kwasoopornych bakterii z rzędu promieniowców WIĘC PRZESTAŃ POWTARZAĆ, ŻE PRĄTKI GRUŹLICY TO JAKIŚ WIRUS !!!!

Mądrość człowieka polega na tym, że jak popełnia błąd, to się umie do tego przyznać, a jak nie umie to chociaż się już zwyczajnie nie odzywa. Forum i ten temat nie jest Twoim prywatnym poletkiem do wylewania frustracji, więc jak piszesz głupoty, to może Cię to denerwować, ale głos zabierać mam prawo. A różnica między wirusami a bakteriami jest ogromna i kluczowa w dyskusji na tematy skuteczności szczepień.

Co do pozostałych wypowiedzi dziewczyn o służbie zdrowia. Niestety u nas w Polsce panuje dziadostwo i przyzwolenie na bylejakość, którą trzeba tępić ze wszech miar. Ale tu trzeba posługiwać się rzetelną wiedzą, znać swoje prawa i nie być naiwnym, że ktoś o nas zadba. Pojedynczy człowiek w systemie się nie liczy i to widać u nas w Polsce na każdym kroku, niestety.
 
Do góry