reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

SZCZEPIENIA- szczepić nie szczepić oto jest pytanie

Nie odpowiem Ci na wszystkie pytania bo raz- nie czuję się kompetentna, dwa- nie mam czasu bo zaraz musze jechać do żłobka po moje- uwaga 2,5letnie dziecko- ktore było szczeione i chorowało w pierwszym roku życia raz- miało katar którym zaraziło się ode mnie bo miałam grypę która mnie rozłożyła calkowicie. Antybiotyk miała też raz- i to przez naszą- jej rodziców głupote. Prosze nie jeździc samochodem z uchylonym oknem z dzieckiem po kapieli- grozi zapleniem ucha. Pisała- durna matka;-)
I co dziwne podobną odporność ma mnóstwo dzieci moich znajomych- też szczepionych

Jeśli zaś uważasz że gruźlica taka np jest wyleczana- no cóż, nie, nie jest. Co najwyżej może sie nie objawiać

Zmiany wątrobowe- niestety szczepionki nie są doskonałe. Tu trzeba rozważyć- i każdy powinien to zrobić sam, sam podjąc decyzję- czy ważniejsza jest obrona przed choroba czy nie chce narażać dziecka na skutki uboczne szczepionki. dlatego ja nie potepiam absolutnie nie szczepienia- to decyzja rodzica bo to rodzic ponosi odpowiedzialnośc za tą decyzję.
Ja sama wahałam się bardzo długo bo wiele rzeczy w szczepionkach mi nie odpowiada- nie te serotypy, nie te konserwanty... Niestety dopuszczenie nowego produktu na rynek medyczny trwa około 15 lat- więc mam nadzieję że może pojawisię w końcu szczepionka nieskojarzona ale z nowymi serotypami i konserwowana bezpiecznymi substancjami
 
reklama
Co do tego czemu nie szczepić wszystkich- bo każdy przypadek medyczny powinien byc rozpatrywany indywidualnie. U dzieci urodzonyc w zamartwicy np szczepionki sa po prostu groźne. Dziecko z alergią może umrzeć w wyniku jej podania- dlatego takie dzieci szczepi się bardzo późno i to w szpitalu, po czym zostają na obserwacji (niestety to tylko teoria). Gdybym była mamą takiego dziecka- nie szcepiłabym

Jeśli chodzi o błędy logiczne- np nie powinno się podawać szczepionki drogą jaką wnika patogen naturalnie- to powodowałoby wzrost oporności drobnoustroju na szczepionkę, jego mutację i nieskutecznosc szczepionki. Dlatego podaje sie domieśniowo

A adjuwant w szczepionce jest własnie aby była bezpieczniejsza. Nawet jeśli sam do końca bezpieczny nie jest
 
lajtway temat szczepień jest tak rozległy, tak kontrowersyjny, tak pełen zakłamań i niedomówień, że wywołuje sporo emocji, a mnie dotyka osobiście, dlatego czasem się tak zjeżę, że potem coś za dużo powiem. A nie mam zamiaru nikomu niczego narzucać ani tym bardziej kogoś obrażać.

Sporo wiem o szczepieniach ale nie jestem lekarzem i bardzo łatwo można mi wytknąć błędy, ale to nie powinno zafałszowywać tego co chcę powiedzieć.

Z gruźlicą sprawa jest bardzo złożona. Szczepienie noworodków na gruźlicę i żółtaczkę jest naprawdę niepotrzebnym narażaniem zdrowia i życia dziecka i z profilaktyką nie ma nic wspólnego.

Pominę już sam fakt nieskuteczności szczepień w związku z formą podawania - iniekcją domięśniową.

Noworodki powinny być gruntownie przebadane, powinno być robione usg głowy, narządów wewnętrznych, ponieważ po porodzie mogą pozostawać urazy, których niewykrycie na czas stanowi poważne zagrożenie.

U mojego dziecka na usg głowy w około 10 miesiącu życia wyszedł ślad po wylewie, lekarz powiedział, że tak wygląda głowa, gdy dziecku podczas porodu dostanie wylewu, i moje dziecko zostało zaszczepione. Nikt nie pytał mnie o zdanie.

Sens szczepienia na gruźlicę jak i żółtaczkę byłby dopiero, gdyby badano dziecko również pod kątem wywiadu, czy w rodzinie występują takie choroby, wtedy byłby sens szczepienia, a podejście taśmowe zawsze szkodzi.
Nie zawsze organizm noworodka poradzi sobie ze szczepionką na gruźlicę, a to jest żywa szczepionka. Zatem jak wyjałowiony organizm noworodka, nie mający jeszcze własnych przeciwciał, którego układ odpornościowy dopiero zacznie się kształtować, często przed pierwszym karmieniem, zaszczepiony żywą szczepionką ma sobie poradzić z tym patogenem? Bywa, że prątek gruźlicy nie zostaje zwalczony i tkwi w organizmie w uśpieniu, by zaatakować w odpowiednim dla siebie czasie. Wiedza o tym stoi w sprzeczności z ideą szczepień. Bo oznacza to wprowadzenie do organizmu dziecka bomby z opóźnionym zapłonem. Ponadto okazuje się, że tak szczepionka jest i nietrwała, jak każda szczepionka, jak również jest nieskuteczna, bo obecnie w Polsce wzrasta zachorowalność na gruźlicę i to nie jest prątek ze szczepionki.

Odnośnie żółtaczki. W krajach cywilizowanych nie ma wymogu szczepienia na żółtaczkę. Wszystkim wiadomo, że żółtaczka jest chorobą brudnych rąk, jak większość chorób, i to nie może podlegać dyskusji. Szczepienie noworodków jest swoistym zasłanianiem się szpitali przed własnym brudem. I to właśnie to szczepienie wywołuje zmiany wątrobowe u niemowląt. Zaszczepiony noworodek na żółtaczkę nie nabiera od razu odporności i przez samo szczepienie może tą żółtaczką zostać zarażony. Ta odporność powstanie dopiero za kilka miesięcy, zatem po co szczepić w pierwszej dobie życia? I dlaczego koreańską szczepionką euvax skoro co jakiś czas wychodzi afera o skażonej serii?
Poza tym jest to szczepionka na żółtaczkę typu B, to jest ta najłagodniejsza wersja tej choroby. Dużo gorzej jest w przypadku żółtaczki typu A czy C, na te choroby nie ma szczepionek. Trzeba sobie uzmysłowić, że szczepienia noworodków nie mają uzasadnienia medycznego. Nie jest tajemnicą jaki poziom jest naszych polityków, podpisują ustawy, których nie rozumieją, ci sami politycy, urzędnicy tworzą kalendarz szczepień. Naprawdę, naiwnością byłoby sądzić, że oni wiedzą co robią. Oni wiedzą na czym zarobić. Mnie przekonuje bardziej podejście zachodu do szczepień, gdzie szczepienia przesuwa się coraz bardziej, gdzie nie ma szczepień noworodków, i to nie jest tajemnicą, że niekompetencja i korupcja to jest to co panuje tam na górze u nas w PL. Jak w takim razie mogę ufać przepisom, które działają na szkodę? A efektem tego ofiarę NOP mam w domu.

Dla mnie oburzające jest to, że u nas jest przymus do szczepień. Że matka, która postanowi nie szczepić jest ścigana przez sanepid pod karą grzywny. Sanepid wysyła pisma wzywające do stawienia się, chociaż nie ma do tego żadnych uprawnień. Jak się tak dobrze przyjrzeć pismom z sanepidu to tam jest błąd na błędzie. Urzędnicy nie znają przepisów, nie czytają ustaw, nie mają pojęcia o NOPach.

Jeżeli jakiś rodzic ma życzenie szczepić, powinien mieć prawo, ale powinien być poinformowany, że to broń obosieczna, że szczepienia niosą za sobą ryzyko, powinien być poinformowany o skutkach ubocznych i sam wybrać według własnego uznania.

Jeżeli jakiś rodzic uważa, że nie będzie szczepić, to żaden sanepid nie ma prawa go ścigać i jeszcze narzucać grzywny.

Oburzający jest brak informacji.

Gdy jechałam z dzieckiem na szczepienie nie wiedziałam, że spotka nas tragedia. Nikt mnie nie ostrzegł. Dowiedziałam się tylko, że może być gorączka albo wysypka. Nie było ani gorączki ani wysypki. Za to był jeden wielki krzyk -> mózgowy, a po nim cofnięcie w rozwoju. Jeżeli to dobrodziejstwo ludzkości powoduje takie tragedie to coś jest z tym nie tak, a tym bardziej jest nie tak, że nie wolno o tym mówić, nie można nigdzie powiedzieć, że mi się dziecko cofnęło w rozwoju po szczepieniu, bo to jest herezja.
Człowiek do wszystkiego podchodzi empirycznie. Być może, gdyby mojemu dziecku nie stała się krzywda, też byłabym zwolenniczką szczepień, ale dotknęła nas tragedia i zaczęłam walczyć z tym tabu.

I to jest naturalna kolej rzeczy. W tv często widać kobietę, która będąc w ciąży chorowała na raka, teraz działa w fundacji rak&roll. Jeżeli się przeżyje tragedię, trudno jest potem na zjawisko, które tragedię wywołało, pozostać obojętnym.
 
Ostatnia edycja:
No własnie-bardzo podoba mi sie ten Twój wpis. Ja naprawdę chętnie poczytam takich więcej- może jakieś linki, artykuły? Jak już mówiłam, nie jestem przekonana. Mój syn został zaszczepiony jak mial 3 miesiące czyli później niż powinien- własnie dzięki dziewczynom z forum. Nie poszłam na szczepienie zanim nie doczytałam, nie sprawdziłam. Byłam juz zdecydowana na pneumo i szczepionke skojarzoną a wpisy w tym temacie zmieniły moje zdanie. Jednak na podstawowe zaszczepiłam.
Chodzi mi o to żebyśmy pisały o sprawdzonych informacjach bo mam wrażenie że my matki i tak mamy za dużo sprzecznych informacji w tym temacie
Mogłabys jeszcze napisać czy Twój maluszek był szczepiony szczepionka skojarzoną czy tą refundowaną? Pewnie już pisałaś ale mi umknęło a nie dam rady znów przeczytać tych kilku stron
 
dziecko nie szczepię było szczepione skojarzoną;

Zgadzam sie, że trochę Cię poniosło nie szczepię w dyskusji z Megi Pegi. Ale w porę się opamiętałaś, więc dyskutujmy dalej rzeczowo. To rodzicom na pewno się przyda:)
Ataki i krzyki na pewno nie:)

co do gruźlicy - czytałam na stronie proszczepionkowej, ze jest ona obecnie uleczlna:)
 
Swoją drogą- po co Wam lekarze? Porody w szpitalach? Wizyty kontrolne w ciąży? Przecież wszyscy lekarze są niewolnikami koncernów medycznych i w zasadzie nie mają pojęcia o leczeniu. Zbijają bąki i jeżdżą super autami. Nie- nie jestem lekarzem ale irytuje mnie jak widzę ze najeżdża sie na moich kolegów którzy wielką cześć życia poświęcaja na nauczenie się trudnej sztuki i naprawdę chcą pomóc.

Mowa jest o tych lekarzach, którzy kwalifikują do szczepień -> lekarzy pierwszego kontaktu, a nie wszystkich. Nikt nie generalizuje. Przecież wiadomo nie od dziś, że są oddani medycy, którzy za każdego swojego pacjenta robią wszystko co w ich mocy. A ci, co kwalifikują do szczepień nie robią wywiadów, badań. Dlaczego?
Wiesz dlaczego? Bo oni uważają się za wszechwiedzących. Zamiast dać skierowanie na badania, sami leczą. W wieku 17 lat zachorowałam na krztusiec. Była epidemia w mojej mieścinie (wszyscy byli zaszczepieni, ja również) i lekarka pierwszego kontaktu zamiast po 2 tygodniach bezskutecznej walki z "ostrym zapaleniem płuc", gdzie podczas badania kaszlałam jej i wyraźnie było słychać krztusiec, dalej faszerowała mnie antybiotykami. Jak to się skończyło? Kiedy przestałam brać cokolwiek, kaszel był lżejszy. Fakt faktem trwał pół roku, do tego stopnia, że podczas kaszlu łzawiły mi oczy, bekałam, i na koniec łapałam powietrze, żeby się nie udusić. I dopiero pod koniec choroby moja siostra, która też miała to samo, trafiła do pulmonologa i okazało się, że ma krztusiec! W jej przypadku choroba trwała tyle samo, ale nie kaszlała tak mocno. Pani prof, która to odkryła, powiedziała, że za góra 2 m-ce samo mi przejdzie, bo lepiej już tego nie zaczepiać. I przeszło. I po co w moim przypadku było szczepienie?

Po WZW B dłonie mojego męża po 3 latach, nadal są straszne. Czy ktoś uznał to jako NOP? Tak, ale nikt go nie chciał zgłosić. Usłyszeliśmy, że to typowe po WZW B. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że mają obowiązek informowania sanepidu o nopach, nie wiedzieliśmy o nopach nic. A szkoda. Gdyby nie nasz homeopata, do dziś byłaby tragedia. Dzisiaj dłonie nadal wyglądają strasznie, ale nie rozsiewa się to dalej. Jest mniej dokuczliwe i mniej swędzi. Nadal pęka mu skóra na zgięciach i nie goi się, bo skóra w dotyku jest twarda, a naczynka są głęboko. Ot i dobrodziejstwo....

Co do szpitali i lekarzy - nie leczę się u lekarzy konwencjonalnych. Chodzę do gina na cytologię, ale żadnych leków przepisanych przez niego nie biorę. Opieka prenatalna jest obowiązkiem każdej zdrowo myślącej matki. Chyba każda z nas idąc do gina szła z przekonaniem, że robi to dla dziecka. Rodziłam w szpitalu ze względu na bezpieczeństwo dziecka. Choć i tak ze szpitala przywiozłam Emilkę z gronkowcem. Moje dziecko miało żółtaczkę, a ja nie zgodziłam się na naświetlanie i wyszłam po 2 dobach do domu. Żółtaczka, dzięki homeopatii, zniknęła w ciagu 3 dni. Podobnie gronkowiec. Żaden lek, żaden antybiotyk nie zadziałałby tak szybko.

KRUPKA - tak, gruźlica jest wyleczalna. A ludzie od wieków chorowali na ospę, odrę, świnkę, różyczkę. Ja chorowałam na różyczkę, a mimo to mnie zaszczepili. Po co? Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno nie pozwoliłabym się szczepić.
 
Ostatnia edycja:
Temat szczepien zawsze wywoluje emocje ;) W Szwecji jest robiony wywiad z mama malego pacjenta o chorobach i alergiach w rodzinie. Pierwsza szczepionke w zyciu dziecko dostaje po ukonczeniu 3 miesiaca (5w1 +pneumokoki) Na gruzlice jeszcze nie dostalismy szczepienia- lekarka powiedziala, ze po wakacjach lub jak maly skonczy roczek (nie ma pospiechu).
Na poczatku dziwil mnie program szczepien, ale teraz nie porownuje do programu szczepien w Pl.
 
anielkaa taki wywiad to podstawa, a u nas lekarz nie dość, że żadnego wywiadu nie robi, to nawet dokładnie dziecka nie zbada, a nawet nie zapyta czy wszyscy w domu zdrowi i NOP jest prawie gwarantowany.

lajtway jest mi trudno podać linki. Czytałam nie tysiące a setki publikacji. Nie tylko różnych blogowych czy forowych, ale wypowiedzi lekarzy. Przekopałam internet wzdłuż i wszerz. Swoje informacje gromadziłam na blogu o szczepieniach, ale ze względu na ACTA usunęłam go.
Jednakże mogę podać Ci parę nazwisk, dla mnie autorytetów, możesz to bez problemu znaleźć w sieci, głównie na youtube, posłuchać i wyciągnąć własne wnioski.
Te nazwiska to na pierwszym miejscu prof. Majewska, która parę lat temu prowadziła otwartą kampanię w PL na temat szkodliwości szczepień, była nawet doradcą byłej minister zdrowia pani Kopacz i to właśnie prof. Majewskiej zawdzięczamy, że minister Kopacz nie dopuściła do użytku w PL nie sprawdzonej groźnej szczepionki na świńską grypę. Prof. Majewska była zapraszana do Dzień dobry tvn, gdzie była mowa o rtęci w szczepionkach, min. o szczepionce euvax, linku nie pamiętam, ale w archiwum tvn można znaleźć, to spotkanie miało miejsce w okolicach marca 2009 roku.
Następne nazwisko to lekarz dr Jaśkowski, który też otwarcie przyznaje, że szczepionki niosą za sobą za duże ryzyko z wątpliwą obietnicą odporności. Na youtube jest dostępny film z programu telewizji polskiej, to było chyba na tvpinfo, i to było rozmowa pomiędzy właśnie dr Jaśkowskim a jedną babką, zdaje się gdzieś z wyżyn urzędniczych sanepidu, która zajadle agitowała na temat szczepień, co bardzo logicznie i fachowo kontrował dr Jaśkowski.

Trzecie nazwisko to też lekarz dr Kulisz, polski lekarz, który pracuje w USA, jest naturopatą, to znaczy leczy wyłącznie za pomocą naturalnych metod leczenia. Internetowe radio Kontestacja przeprowadziło z nim bardzo interesującą rozmowę właśnie na temat szkodliwości szczepień.

Informacje, które przekazują wyżej wymienione osoby są bardzo logiczne, solidne argumenty przemawiające przeciwko szczepieniom. I to nie są blogi, fora internetowe, tylko informacje od fachowców, którzy znają się na rzeczy. Gdyby tak rzetelne informacje były dostępne, nie byłoby tylu tragedii poszczepionkowych. I powtórzę, decyzję o szczepieniu powinni podejmować sami rodzice, ale dopiero po dokładnej informacji na temat OBU stron medalu i to rodzice powinni sami stwierdzić jak ważny jest dla nich bilans zysku i strat czy jednak wolą to ryzyko podjąć i zaszczepić, wiedząc co się z tym wiąże czy jednak ze szczepień rezygnować.

A to co się dzieje obecnie jest zamachem na zdrowie i życie naszych dzieci. Szczepionki z mojego dzieciństwa, to są lata siedemdziesiąte, były zupełnie inne i było ich o 80% mniej. Na dzieciach odbywa się swoiste doświadczenie medyczne, a nieświadomi niczego rodzice poddają się temu.

Tak jak z witaminą K, którą podaje się noworodkom i niemowlętom. Spytałam się lekarza, po co ta witamina K. I powiedział mi otwarcie, że dokładnie nie wiadomo, że jest to nowatorskie i pewnego rodzaju doświadczenie medyczne. Nic dodać nic ująć.
 
Dzięki dziewczyny, czyli przede mną znowu czytanie i decydowanie co dalej ze szczepieniami.
Nie szczepię- kurcze, wciąż nie znalazłam informacji po jakiej szczepionce u Twojego malucha pojawiły sie wszystkie problemy- to była skojarzona czy ta zwykła, refundowana?
 
reklama
Lajtway to była trzecia dawka skojarzonej szczepionki 6w1 Infanrix Hexa, jak dziecko miało około 5 miesięcy.
 
Do góry