M
Ma_k
Gość
Ja akurat wiem jak potrafię źle to przejść. Brak możliwości wzięcia oddechu pozostanie mi w pamięci na długo. A także strach o wpływ zastosowanego leczenia, ratujac go mi życie, na bezbronny płód. O szczepieniu rozmawiałam z lekarzami w szpitalu, którzy mnie ratowali i troszczyli się o mój płód. Na ginekologicznym oddziale covidowym widzieli już niejedno i ich zalecenia są dla mnie najbardziej istotne.Problem polega na tym, że co lekarz to inna opinia. Rozmawiałam z kilkoma, w tym z 3 niezależnymi ginekologami. I usłyszałam trzy różne opinie. Jak czytam tutaj, jakie zalecenia dostają dziewczyny, to też są różne. I człowiek niestety głupiej.
Nie zrozum mnie źle. Absolutnie nie jestem żadnym antyszczepem, czy zwolennikiem teorii spiskowych typu "wszczepiają nam czipy". Sama jeszcze nie podjęłam decyzji czy się zaszczepie w ciąży. Ale mam w swoim otoczeniu (więc nie jest to historia zaczytana w internecie lub zasłyszana gdzieś od kogoś kto kogoś zna) dwa różne przypadki. Jeden dotyczy rodziny, gdzie ciężarna zachorowała w 29 TC. Jeszcze wtedy szczepienia ciężarnych nie były rekomendowane. Ani nie przeszła ciężko, miała tylko kaszel i stan podgorączkowy. Ani nie ma żadnychadnych powikłań, z dzieckiem póki co wszystko dobrze. Drugi dotyczy rodziny gdzie kobieta jako nauczycielka poddała się szczepieniu, mąż nie będąc w grupie uprzywilejowanej nie. Zachorowali jakieś 1,5 miesiąca po szczepieniu. Ona przeszła gorzej niż on. Też miała podawany tlen.
Niestety ale jest to loteria, czy i na ile szczepienie pomoże. Oraz to jak przejdzie się chorobę bez szczepienia. Powikłania po covid są straszne, ale też nie wiadomo czy wystąpią w danym przypadku.