wiola0904
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Styczeń 2020
- Postów
- 14 665
Dobrze, że wszystko skończyło się pomyślnie. Nie wyobrażam sobie co przechodziliście w tamtym momencie.Do nas karetka łaskawie przyjechała dopiero jak mąż zadzwonił na policję, zgłosić, że opuszczam miejsce zamieszkania (byliśmy na izolacji) i jadę z córką na sor. Siniały jej usta i kończyny, zaczęła wymiotować, a dyspozytor odmówił mi karetki i kazał dzwonić na pomoc doraźną. 5 dni w szpitalu, pocovidowe zapalenie płuc. A wiecie ile osób nie doczekało się w ten sposób pomocy?
Mojej cioci i wujkowi, którzy zmarli za pierwszym razem gdy przyjechała karetka zostało odmówione zabranie do szpitala (ratownicy twierdzili, że pod szpitala stoją 2karetki z pacjentami, których przyjęcia szpital odmawia) . Dopiero na drugi dzień gdy wujek stracił przytomność, został zabrany. Przez 2 tygodnie mieli Teleporady, recepty przepisywane na widzi mi się lekarza. Wróżenie z kuli. Być może by żyli, gdyby otrzymali odpowiednią pomoc na czas ale tego nie wie nikt więc nawet nie ma co spekulować.
Straszne to, że ludzie w tych czasach są pozostawieni sami sobie.