Ironia:"sorry ze sie tak wtrynie nie w temacie ale
forever - zaciekawilo mnie dlaczego nie chcialas szczepic Krysi? nie obawiasz sie odry i gruzlicy ktróe wrociły? nie mowie tutaj o nieobowiazkowych ktore rzeczywiscie sa wymysłem firm farmaceutycznych.. no i czy mowili ci ze za nieszczepienie sie dostaje jakies kary finansowe z sanepidu? (ponoc znajoma dostala wezwania do szczepien a potem wlepili jej kare
)"
Wreszcie...
odpowiadam Ironii, która swego czasu
zapytała na wątku warszawskim jak powyżej ale widzę, że poniżej Koleżanki Warszawa i okolice również w temacie.
No to ja się najbardziej obawiam żółtaczki jako choroby brudnego szpitala, rąk czy innego i na to mnie najbardziej namawiają i chyba się zdecydujemy - jestem zapisana do rejonu w tej sprawie na przyszły tydzień - ale bez entuzjazmu, przynajmniej z mojej strony.
No ale to już nie jest zupełnie tyci szkrab.
Uważam, że polski kalendarz szczepień jest zbyt przeładowany, za dużo w krótkim czasie ( myśmy w dzieciństwie miały mniej ), noworodek ma dostatecznie dużo stresu z przyjściem na świat żeby go jeszcze kłóć i coś aplikować. To jest po prostu wygodnictwo - do tego stopnia, że pewne rzeczy można podać doustnie ale dla wygody lekarzy - strzykawa ( miałam pogawędkę z neonatologiem po porodzie na ten temat ) No i jakoś dziwnym trafem w Polsce nie prowadzi się statystyk powikłań poszczepiennych sugerując, że jakoby ich nie było, łącznie ze zgonami niestety - a pisali o czymś takim gdzieś pod Łodzią jakiś czas temu. W Polsce niestety również wciskają w ramach NFZ szczepionkę z metalami ciężkimi typu rtęć zabronioną w reszcie cywilizowanego świata. Wydaje mi się, że dziecko może mieć w takim samym stopniu problemy zdrowotne z uwagi na szczepienie jak i jego brak. Ja staram się bardziej zapobiegać - nie prowadzać Młodej po centrach handlowych ( co robi dużo rodziców ), żadnego całowania przez obcych, od chwili przyjścią ze szpitala kilkugodzinne spacery codziennie niemal, niezależnie od pogody, morskie powietrze, nieprzegrzewanie, regularne kontrole u lekarza i wszelkie badania profilkatyczne. Jak na razie odpukać nawet katarku nie miała.
Oczywiście co lekarz to inna opinia więc zgłupieć można. Sanepid biorę na siebie, ale ostatnio w Wawie spuścili z tonu po paru orzeczeniach Sądów administracyjnych i rodzinnych.
Moja Mama straszy, że bez szczepień Młodą do żłobka nie przyjmą, ale ja wcale tak nie myślę.
Przez Blusię poznałam bardzo sympatyczną dziewczynę antyszczepionkową - starsza córka mało szczepień, młodsza - z 1,5 roku jak nie więcej - zero a i do żłobka chodzi i dobrze się miewa.
To tak bardzo pokrótce.