mojego synka piersią karmiłam tylko 3 miesiące, dobrze przybierał na wadze ale ciągle płakał, podejrzewałam kolkę i alergię (potwierdził ją później pediatra). Oczywiście zwracałam uwagę na to co jem ale nie jest tak prosto wyrzucić ze swojego jadłospisu nabiał jak praktycznie to stanowiło podstawę mojego menu, plus trochę warzyw i owoców. Przeszłam na dokarmianie butelką co po dwóch tygodniach oznaczało definytywne odrzucenie cyca przez dziecko.Co do komentarzy bądź opinii, które usłyszałam pod swoim adresem to były one bardzo różne. Pediatra nie robił mi żadnych wyrzutów, a w przyszłości okazało się, że dziecko miało silną alergię na mleko krowie i nie tylko na to. Ale rzeczywiście odczułam na sobie ciśnienie na mus karmienia piersią. Wiele razy podczas różnych wizyt u lekarzy padało pytanie jak dziecko było karmione i dlaczego tak krótko naturalnie. Ja natomiast wyszłam z założenia, że jeżeli moje dziecko się męczy czy podczas karmienia czy już po nim bo kupka zawiera niestrawione resztki białka i ma musztardowy kolor a ja np.pomimo starań nie potrafiłam zrezygnować w 100% z nabiału i w rezultacie przeszłam na karmienie butelką - to nie jest to karygodne lenistwo z mojej strony. Decyzja podjęta była po konsultacji z pediatrą łącznie z ustaleniem typu mieszanki. Teraz to już wiem, że wcześniej zabrakło mi pewnej wiedzy na temat mojego odżywiania jeszcze podczas ciąży i zmianie pewnych złych nawyków żywieniowych. Przecież trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników dlaczego matka decyduje się przejść na karmienie mieszanką. Nie wystarczy pytanie "karmiłaś piersią czy butelką?" i od razu wiadoma reakcja na odpowiedź, że butlą.Czy lekarz podczas krótkiej wizyty i inne postronne osoby potrafią rzetelnie przeanalizować wszystkie za i przeciw w konkretnym przypadku?
Niedługo zostanę matką drugi raz. Teraz jestem już mądrzejsza. Nie pozwolę na wygłaszanie kąśliwych uwag pod moim adresem i nawet jeżeli one się pojawią bo sytuacja się powtórzy to na pewno nie spowodują one we mnie poczucia niższej wartości i odczucia, że jestem złą matką.Nikt nie ma takiego prawa do oceny!!
A z drugiej strony jak można rozpatrywać coś takiego w kategorii blędu jeżeli okazuje się np. że lekarze nie kierują kobiet we wczesnej ciąży czy też przed jej planowaniem, na badanie w kierunku niedoczynności tarczycy? A może mieć to poważne konsekwencje z tego co wiem dla dziecka, jeżeli kobieta ma niedoczynność tarczycy.Ale to już temat na kolejny wątek.
Długo trochę wyszło ale potrzebowałam takiego podzielenia się z mamami, które miały podobne "przejścia". Pozdr. Was wszystkie serdecznie!