nervita dobrze, ze Twoje corcie zdrowe. Tutaj panuje okropne grypsko. Jesse'go od niedzieli meczy okropny katar, a dzis mi zaatakowalo gardlo.. Bleee, nie cierpie byc chora. Jak juz sie zacznie to konca nie ma u mnie - zawsze 2-3 tygodnie.. A Jesse ma w nosku tyle wody, ze ciezko mu oddychac, oczka mu lzawia, goraczkuje, "charczy", nawet spi niespokojnie.. :-( Dzis doczekal sie swojej wizyty u lekarza, ale facet mnie zawiodl. Aaaa, ze tylko paracetamol mu dawac i tyle. To Qrde jak dlugo on ma byc chory.. Od poczatku mu daje paracetamol i nic. Niestety oni tu wszystko lecza paracetamolem. To bolesna prawda - infekcje, przeziebienie, nawet zlamana noge, na wszystko ten sam lipny lek!! Oj to moj maluszek sie nameczy.. Najgorzej, ze i ja teraz jestem chodzaca zaraza, wiem, ze jutro juz nie bede mogla mowic. Echh..
Heh. Masz racje. Mi sie taki pomysl bardzo podoba. Widzisz, starsza corcia bedzie pomagala przy pielegnacji siostrzyczki, uczyla sie jak ja wychowywac, z czasem odbierala ja ze szkoly czy pomagala w lekcjach.. Rodzice odpoczna, siostry zlaczy niesamowita wiez, a starsza corcia juz bedzie miala swietny start i przygotowanie do wlasnego macierzynstwa. Ja tez nie bede narzekac mysle, chetnie wroce jeszcze do pieluszkowania :-), tak bardzo chce rodzenstwa dla Jesse'go, ze chyba bede liczyla lata do kolejnego cudu! Nom i masz racje, tak wlasnie jest, ze jak kobieta chce zajsc w ciaze, to musi sie dlugo starac, a jak nie che to wrecz przeciwnie, od razu. Taka niesparwiedliwosc na tym swiecie.. Jedne kobiety cale zycie sie staraja i nic, inne porzucaja niechciane dzieci w smietnikach.. Nie lubie sie obnosic z tym, ze Nam udalo sie juz za pierwszym razem i to bez planowania (te dni plodne to tak na oko), nigdy nie wiadomo, jak bedzie nastepnym razem. Zal mi kobiet ktore tak bardzo sie staraja, siegaja po in vitro i choc sa wierzace musza rezygnowac z wlasnej religii, poniewaz sa gnebione przez kosciol. Za to plakalam kiedys na "Rozmowach w toku" jak babka opowiadala, ze juz 5 razy usunela ciaze, a inna, ze poronila 2 razy w tym samym roku.. Echh.. :-( Jesse to moj najwiekszy sukces, najwieksza radosc, najwieksze spelnione marzenie. Nie pamietam juz zycia bez niego, sprzed ciazy. Jestesmy razem niecale 5 miesiecy, a jest dla mnie wszystkim. Ajj.. To sie rozpisalam, wybacz. :-) Jak jestem chora to mi sie zbiera na sentymenty! ;-)
Aaaa i tak kochana mowisz o tych nowosciach.. - ciekawe co bedzie gdy Jesse podrosnie, gdy postaram sie o dzidzie, heh moze samozmieniajace sie pieluszki i smoczki interaktywne! Niewiadomo. ;-) A kolek Ci bardzo wspolczuje.. Moj syn mial kilka razy cos podobnego do kolek, ale na tych kilku razach sie skonczylo. Za to od urodzenia bardzo ulewa i tlumacza mi tu, ze tak ma byc, ze to ani jego wina, ani mleka, ze taka jego natura. No nie wiem.. Przebierania i prania MASA!! Pozdrawiam. Buzki.
Heh. Masz racje. Mi sie taki pomysl bardzo podoba. Widzisz, starsza corcia bedzie pomagala przy pielegnacji siostrzyczki, uczyla sie jak ja wychowywac, z czasem odbierala ja ze szkoly czy pomagala w lekcjach.. Rodzice odpoczna, siostry zlaczy niesamowita wiez, a starsza corcia juz bedzie miala swietny start i przygotowanie do wlasnego macierzynstwa. Ja tez nie bede narzekac mysle, chetnie wroce jeszcze do pieluszkowania :-), tak bardzo chce rodzenstwa dla Jesse'go, ze chyba bede liczyla lata do kolejnego cudu! Nom i masz racje, tak wlasnie jest, ze jak kobieta chce zajsc w ciaze, to musi sie dlugo starac, a jak nie che to wrecz przeciwnie, od razu. Taka niesparwiedliwosc na tym swiecie.. Jedne kobiety cale zycie sie staraja i nic, inne porzucaja niechciane dzieci w smietnikach.. Nie lubie sie obnosic z tym, ze Nam udalo sie juz za pierwszym razem i to bez planowania (te dni plodne to tak na oko), nigdy nie wiadomo, jak bedzie nastepnym razem. Zal mi kobiet ktore tak bardzo sie staraja, siegaja po in vitro i choc sa wierzace musza rezygnowac z wlasnej religii, poniewaz sa gnebione przez kosciol. Za to plakalam kiedys na "Rozmowach w toku" jak babka opowiadala, ze juz 5 razy usunela ciaze, a inna, ze poronila 2 razy w tym samym roku.. Echh.. :-( Jesse to moj najwiekszy sukces, najwieksza radosc, najwieksze spelnione marzenie. Nie pamietam juz zycia bez niego, sprzed ciazy. Jestesmy razem niecale 5 miesiecy, a jest dla mnie wszystkim. Ajj.. To sie rozpisalam, wybacz. :-) Jak jestem chora to mi sie zbiera na sentymenty! ;-)
Aaaa i tak kochana mowisz o tych nowosciach.. - ciekawe co bedzie gdy Jesse podrosnie, gdy postaram sie o dzidzie, heh moze samozmieniajace sie pieluszki i smoczki interaktywne! Niewiadomo. ;-) A kolek Ci bardzo wspolczuje.. Moj syn mial kilka razy cos podobnego do kolek, ale na tych kilku razach sie skonczylo. Za to od urodzenia bardzo ulewa i tlumacza mi tu, ze tak ma byc, ze to ani jego wina, ani mleka, ze taka jego natura. No nie wiem.. Przebierania i prania MASA!! Pozdrawiam. Buzki.
Ostatnia edycja: