reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Świętochłowice mamusie obecne i te przyszle,zapraszam na forum

PAsibrzuch - zazwyczaj niedlugo przed porodem dziecko sie "uspokaja" w brzuszku mamy.. nie ma tyle miejsca na fikanie koziołkow co wczesniej wiec to tez moze byc znak ze a moze samo ci sie zacznie??? tego ci zycze! :-) jedno jest pewne.. nastepna notka bedzie (o ile nie zawitasz tu wczesniej) jak juz wrocisz z Emilką do domu :-D fajnie!

Marzena - sama chciałabym ci powedziec jak wygladała te Horzelska ale za chiny ludowe nie pamietam jej :-pwtedy, tuż po porodzie, byla dzidzia wazniejsza niz przygladanie sie jakims babom ;-)heheheehehehe

AAAAAAAAAAAAAAA!!!!:szok::szok::szok::szok: Kobiety 3majcie jutro od 11 kciuki za mnie!!!! Jade na Ligote na egzamin i juz mi niedobrze :no::no: PODOBNO! ->OBY!!!! jest drugi termin w razie potkniecia .........
 
reklama
W Pszczynie :-)

Matkoświęta do Pszczyny to ja nie mam zamiaru sie wybrać - wielka szkoda, że az tam ja poniosło:blink:

Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, napisze jak sie na kogos zdecyduję:-), lecz na te chwile serio serio nie mam zielonego pojęcia gdzie mam iść:-(. chciałabym już zacząć moje wizyty aby sie powoli przygotowac, choc mam jeszcze troszke czasu gdyz w kwietniu musze usunąc ósemke chirurgicznie i do tego czasu nie moge myslec o dzidziusiu , gdyż miałam przy ostatnim usuwaniu ogromne komplikacje:-(.
Teraz musze znaleźc lekarza i po ósemce mogę sie zabierać do roboty :-).

Pasibrzuch - trzymam kciuki za szybkim rozwiazaniem POWODZENIA

Melodia - Powodzenia na egzaminie !!!!
 
No dobra to teraz torche ode mnie o mnie....heheh. Mam 25 lat a w zasadzie to za niecałe dwa miesiące 26...( Jezu już... ???????????? Kurde mam jakąś fobie starcza ...coraz bliżej tej 30... :( ) Stan : szczęśliwa mężatka w czerwcu z 6 letnim stażem, dwoje dzieciątek. W sumie to wszystko poszło nam dość szybko heheh :) Pobraliśmy sie rok po skończeniu ogólniaka przeze mnie. Z wyboru, nie konieczności.W kwietniu sie poznaliśmy, w grudniu zaręczyliśmy a za dwa lata wzięliśmy ślub konkordatowy. M jest 5 lat ode mnie starszy. Mieszkał 12 km ode mnie, pracował już w dużej firmie i dojeżdżał do pracy 30km dziennie. Był też zameldowany na mieszkaniu swojego dziadka, właśnie w Chorzowie.Dziadek w tym czasie jak sie poznaliśmy podupadł dość mocno na zdrowiu i jego córka zabrała go do siebie pod opiekę ( jest niedosłyszący i niewidomy ) . Dziadek wspólnie też z córką ( która jest chrzestną M ) wykupili owo mieszkanie, które później otrzymaliśmy w dniu ślubu oficjalnie. Nie oficjalnie to rok przed ślubem zaczęliśmy mieszkanie remontować. Może gdyby nie było mieszkania i warunków ( w tym sensie ze M pracował i zarabiał na tyle ze był w stanie nas utrzymać i opłacić moje studia ) to decyzje odkładalibyśmy ale złosiliwością losu pomogli nam jego rodzice, któzy ciągle sie wtrącali, mnie mu obrzydzali sie i robili wszystko zeby nas rozbić... ( bo marzyła im sie majętna synowa ) M sie wkurzył i robił wszystko zebyśmy jak najszybciej mogli być razem na swoim. Na tyle ile mogliśmy kazde dokładało do mieszkanka. On realizował remont, któego wymagało mieszkanie - a ja ponieważ zarabiałam grosze... co miesiąc kupowałam a to jakąś firankę, albo pościel, albo komplet garów...itd pomału, pomału. Po ślubie zaraz poszliśmy na swoje smieci i to całkiem niezłe, bo mieliśmy po kapitalnym remoncie łazienkę,kuchnie ( w tym meble na wymiar ) i jeden pokój w panelach, komplet wypoczynkowy z tv. Byliśmy z tego starsznie dumni. Reszte rzeczy kupiło sie z weselnych pieniedzy, a drugi pokój potem remontowaliśmy pomalutku z czasem. Paweł począł sie rok po ślubie - dziś sobie myślę ze trochę za szybko, bo chyba nie do końca byliśmy na to przygotowani. Bardzo tego pragnęliśmy ale rzeczywistość ( Paweł sprawiał sporo problemów przez peirwszy rok - kolka, w ogóle nie przespane noce...itd. ) trochę nas przerosła. Nastąpił mały kryzys w tym sensie ze każdy uciekał od odpowiedzialności i obowiązków związanych z Małym. JA na niego, bo byłam zmęczona. On po pracy na mnie - bo przecież pracuje. Na szczęście miałam blisko mamę, która mnie trochę odciążyła no i zostawała z Pawłem jak jechałam na wieczorowe zajęcia na uczelni. Teraz z perspektywy czasu widzę jaką już drogę przeszliśmy i jak bardzo się zmieniliśmy - z nieopierzonych gówniarzy...i jak dojrzewamy my i nasz związek. Jesteśmy już zupełnie innymi ludźmi...ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Myślę i widzę też to, ze dojrzeliśmy do roli rodziców. Dużo osób mnie pyta czy nie załuję ze na studiach sie nie wyszalałam, bo juz obowiązki... odpowiadam krótko, że nie.
Po pierwsze - zawsze zadaje jedno pytanie - co by mi przyszło z tych imprez i przelotnych znajomości ? Wiem ze mam M na którego moge liczyć, któy nie pali, nie pije, kombinuje jak koń pod górę zeby zarobić grosz i wszystko przynosi do domu. Nie szlaja sie z kumplami...Najczęściej spotykamy sie z kilkoma osobami z grona moich znajomych, którzy pozakładali rodziny - ale wiadomo jak to jest - kazdy ma swoje obowiązki i życie. Może czasem brakuje, ze nie ma z kim gdzie wyjść...ale wole ten "święty spokój" niż taką szarpaninę, burze pod tytułem koedzy, puby i pomoc życzliwej przyjaciółce z dzieciństwa. Wychowując Synka skończyłam licencjat, niedawno mgr a teraz robię podyplomówkę. Wiec jak sie chce to idzie... tyle ze moim zdaniem do "tanga trzba dwojga"
 
Pasibrzuch oj szkoda mi Cię, mam nadzieje ze nie będą Cię długo mordować. Nie wiem jakie masz oczekiwania - czy za wszelką cenę chcesz urodzić naturalnie czy wolałabyś cesarkę...ale mam nadzieje i tego Ci też życzę żebyś nie chodziła z kroplówką 3 dni!!! Powodzenia i do zobaczenia we dwoje !!!
 
Kurcze któraś z Was pytała co i jak z moim karmieniem...Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na całodniowe i tylu godzinne leżenie w łóżku przy cycku z Małą bo jest Pawcio, któremu też muszę poświęcić czas i uwagę... Mojemu ślubnemu muszę tez zrobić coś gorącego papu bo obecnie pracuje na hali na dworze a przy tych temperaturach...ta opcja odpada. Pierwsze dwa tygodnie przystawiałam ją i piła też tak koło godziny i z jednej i drugiej piersi. Ale coż z tego jak po odstawieniu jak ścisłam brodawki - pustynia a ona w ryk i jak jej dałam butelke to jeszcze 60-90ml ml wypijała...Pierwsze dni nie protestowała, bo jeszcze zapasy z brzuszka mamy były. Ale z każdym dniem miała coraz więcej siły, coraz bardziej głodna i coraz szybciej krzyczała...piersi już w ogóle nie chce - to znaczy zdaje sobie sprawę ze jak dostaje butelkę to nie cędzie chciała piersi. Ale probelm był jeszcze tego typu - że z położna analizowałyśmy diete na każdą stronę i coś jej w moim pokramie nie odpowieada, bo potem nie umie zrobić kupy, ma koli.Teraz doi po 120ml. Próbowałam odciągac ...ale co to jest jak ja w dobrym układzie po ciemnym piewie, po 1,5 godzinie z obu piersi uciągłam 30-40 ml a generalnie to po 20 ml. Ona tez długo mi śpi - po 4-6 godzin. No i jak to policzyłam to na dobe nie raz było 60 ml, 65 najwięcej...Teraz już laktatorem nie idzie, nic nie leci...:(
 
Pasibrzuch urodziła wczoraj o 20:12:tak: Pulpecik ma 4500g i 57cm:tak: ale meczyła sie prawie 24godziny se skurczami, oxy jej podłaczali i nic, staneło na 5 cm rozwarcia i nic nie chciało ruszyc, a ponoc bolało jak cholera, a znieczulenie sie skonczyło:-( wiec z racji, ze nie było postepu porodu zrobili cesarke, ale byli na to przygotowani, bo od rana nic nie mogła zjesc:zawstydzona/y: Nameczyła sie bidulka, ale juz ma córeczke przy sobie:tak:
 
Pasibrzuch - GRATULACJE!!:-);-):tak::-D wracaj szybko do siebie i do domku!!!! czekamy na relacje co i jak i w ogole..... :-D
 
Kurcze któraś z Was pytała co i jak z moim karmieniem...Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na całodniowe i tylu godzinne leżenie w łóżku przy cycku z Małą bo jest Pawcio, któremu też muszę poświęcić czas i uwagę... Mojemu ślubnemu muszę tez zrobić coś gorącego papu bo obecnie pracuje na hali na dworze a przy tych temperaturach...ta opcja odpada. Pierwsze dwa tygodnie przystawiałam ją i piła też tak koło godziny i z jednej i drugiej piersi. Ale coż z tego jak po odstawieniu jak ścisłam brodawki - pustynia a ona w ryk i jak jej dałam butelke to jeszcze 60-90ml ml wypijała...Pierwsze dni nie protestowała, bo jeszcze zapasy z brzuszka mamy były. Ale z każdym dniem miała coraz więcej siły, coraz bardziej głodna i coraz szybciej krzyczała...piersi już w ogóle nie chce - to znaczy zdaje sobie sprawę ze jak dostaje butelkę to nie cędzie chciała piersi. Ale probelm był jeszcze tego typu - że z położna analizowałyśmy diete na każdą stronę i coś jej w moim pokramie nie odpowieada, bo potem nie umie zrobić kupy, ma koli.Teraz doi po 120ml. Próbowałam odciągac ...ale co to jest jak ja w dobrym układzie po ciemnym piewie, po 1,5 godzinie z obu piersi uciągłam 30-40 ml a generalnie to po 20 ml. Ona tez długo mi śpi - po 4-6 godzin. No i jak to policzyłam to na dobe nie raz było 60 ml, 65 najwięcej...Teraz już laktatorem nie idzie, nic nie leci...:(

Czyli rozumiem,ze mala jest na butli. Obawiam sie,ze u nas tez sie tak skonczy.Co prawda nie zdarzylo mi sie dac butli wiecej niz 2 razy i to zawsze po cycu ale potrzeby malej beda caly czas rosly a moje mozliwosci raczej malaly.

A tak poza tym,gratulacje dla świeżo upieczonej mamy tj dla Pasibrzucha
 
Asiowo- Przekaż także ogromne gratulacje ode mnie. Szkoda, że musiała się tak długo męczyć:no:, ale najważniejsze, że już po wszystkim:tak:i Emilka jest już po drugiej stronie brzuszka:blink:

Mam nadzieje, że natura będzie dla mnie łaskawsza:-(, coraz bardziej boję się porodu.

Kamuzo- To prawda, we dwoje można góry przenosić, jak jest miłość, można wszystko przezwyciężyć.:tak:
 
reklama
Pasibrzuch - Gratulacje!!!

Mam nadzieje, że natura będzie dla mnie łaskawsza:-(, coraz bardziej boję się porodu.
nie bój się... przeżyjesz jak każda:tak: ja nawet żadnego znieczulenia nie miałam i żyję! a pod koniec to już się marzy, żeby się dzeciątko w końcu urodziło!!!
 
Do góry